Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miarczyński: Złoty medal mnie podbudował

Patryk Kurkowski
Popularny "Pont" może przygotowywać się do igrzysk w Londynie
Popularny "Pont" może przygotowywać się do igrzysk w Londynie Tomasz Bołt
Rozmowa z Przemysławem Miarczyńskim, świeżo upieczonym mistrzem Europy w klasie RS:X.

- Po raz trzeci zdobyłeś złoty medal mistrzostw Europy w klasie olimpijskiej. To było wielkie wyzwanie?

- Jak najbardziej. Nie jest łatwo wywalczyć medal mistrzostw świata czy Europy. Tym bardziej, że na tych regatach nie byłem w najlepszej formie, bo szczyt ma przyjść w sierpniu.

- Do ostatniego wyścigu po piętach deptał Ci Bryon Kokkalanis.

- Poziom był bardzo wyrównany. Odbyło się 10 z 16 wyścigów. Od drugiego dnia regat do końca prowadziłem. W ostatnim wyścigu, czyli w wyścigu medalowym, w którym punkty liczone są podwójnie, wystarczyłoby, żeby Byron Kokkalanis był metr lub dwa przede mną, a już straciłbym złoty medal. Z powodu braku wiatru wyścig medalowy się nie odbył, co zaoszczędziło mi sporo nerwów i walki na koniec. Wygrałem mistrzostwa z taką samą liczbą punktów co Grek, a zwycięstwo dała mi większa liczba wygranych wyścigów.

- Ostatnio głośno było o nominacji olimpijskiej, której domagał się Piotr Myszka.

- Według mnie wszystko było jasne i klarowne. Bo po to się ustala zasady, by później nie było wątpliwości. O zawirowaniach dowiedziałem się w połowie stycznia, gdy wróciłem do kraju z treningu w Australii. Zdziwiłem się, bo to była dla mnie niemiła sytuacja. Piotr wprawdzie zdobywał medale, ale wywiązała się z tego trochę niepotrzebna walka. Z tego co wiem, to nie do końca jemu na tym zależało. Dla mnie najważniejsze było wygrać eliminację, a nie zdobyć medal mistrzostw świata czy Europy. W tych drugich zresztą nie startowałem. Niemniej później sytuacja ucichła, a komunikat w tej sprawie wydał Polski Związek Żeglarski, po czym zapanował spokój. Związek dał do zrozumienia, że on uznaje wyniki nominacji.

- Trzeba jednak przyznać, że spór był ostry.

- Bardzo cieszę się z wywalczenia złotego medalu, który mnie też trochę podbudował. Bo na ostatnich MŚ byłem tuż za podium, na remisie z trzecim. Wynik ten zamknął usta paru osobom, które miały wątpliwości czy jestem jeszcze w stanie wygrywać. Nie jestem w tej kwestii obiektywny, ponieważ nigdy nie przegrałem krajowej eliminacji do igrzysk. Gdybym jednak był na miejscu Piotrka, to po prostu bym się z tym pogodził, a nie próbował dyskutować. Dla mnie sytuacja jest zamknięta. To dobrze, bo między nami panuje koleżeńska współpraca. Obaj podnosimy swój poziom. A kto wie, może w przyszłości będziemy współpracować jako trenerzy.

- Słyszałem, że groziłeś nawet sądem.

- Bo wobec takiej sytuacji nie przejdę obojętnie. Zwłaszcza że mam sponsorów, którzy wspierają mnie jako reprezentanta Polski. Byłem wtedy w trakcie podpisywania jednej z umów, a doszło do przepychanki. Przecież nie podpiszę umowy jako reprezentant na igrzyska, a potem się okażę, że jednak nie jadę. Na szczęście nie trzeba było tutaj sięgać po inne środki, choć jak ktoś mnie zapytał, czy pójdę do sądu, to powiedziałem, że czemu nie.

- Zmieńmy temat. Jak przebiegają przygotowania do igrzysk?

- Do mistrzostw Europy i świata nie przygotowywałem i nie przygotowuję się jakoś specjalnie. Nie będę przed zawodami w Hiszpanii odpoczywał. Wręcz przeciwnie. Będę też testował nowy sprzęt. Przygotowania do igrzysk ruszą w kwietniu - maju, a pełną parą w czerwcu i lipcu. Wtedy zresztą mam zaplanowany udział w regatach na akwenie olimpijskim. W tym czasie chciałbym spędzać więcej czasu na wodzie, a ewentualne przerwy w zgrupowaniach będą kilkudniowe z naciskiem na czynny wypoczynek.

- Niebawem w Hiszpanii odbędą się MŚ. Z jakim celem pojedziesz na te zawody?

- Będę chciał wypaść jak najlepiej. Nie przejmuję się specjalnie tymi zawodami, nie będę tam przygotowany na sto procent. Wiele będzie zależeć od warunków. Wiadomo, że przy słabszym wietrze wypadam gorzej, bo jestem cięższy. Powinienem w takich warunkach trenować więcej, ale w tym roku trenowałem niewiele. Zresztą odczułem to na mistrzostwach Europy. Niemniej postaram się zawalczyć o medal. Dla mnie mistrzostwa świata są głównie utrzymaniem kontaktu z czołówką. Bo mogę się przygotować osobno, ale wiadomo - wtedy może albo wyjść wszystko, albo też nie.

Przemysław Miarczyński

Przemysław Miarczyński urodził się 26 sierpnia 1979 roku w Gdańsku. Jest reprezentantem Polski w windsurfingu. 33-letni żeglarz dotychczas trzykrotnie wystartował w igrzyskach olimpijskich - w 2000 roku w Sydney, w 2004 roku w Atenach, wreszcie w 2008 roku w Pekinie. Nie udało mu się jednak stanąć na podium. W sierpniu, w Londynie, weźmie udział w olimpiadzie po raz czwarty. Apetyty są spore, ale ponownie niczego nie obiecuje. - Ciężko bowiem w sporcie coś deklarować. Postaram się jak najlepiej przygotować do tej imprezy. Zdaję sobie sprawę, że środowisko żeglarskie i kibice oczekują ode mnie wiele. Zwłaszcza że na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat zdobyłem łącznie ponad dziesięć medali mistrzostw świata i Europy - powiedział zawodnik SKŻ Ergo Hestia Sopot.

Miarczyński trzykrotnie zdobywał złoty medal mistrzostw Europy w klasie olimpijskiej. Ogólnie w jego kolekcji znajduje się siedem medali mistrzostw świata (złoty, cztery srebrne i dwa brązowe) oraz sześć mistrzostw kontynentu (pięć złotych i srebrny). W 2010 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki