Gdańscy hokeiści byli ostatnio w znakomitej formie, wygrywając cztery kolejne mecze. Od momentu powrotu do krajowej elity nie mieli jeszcze tak dobrej serii. Poradzili sobie m.in. na wyjeździe w starciu z GKS-em Tychy, wicemistrzem Polski. We wtorek wieczorem przyszła pora na pojedynek z mistrzem Polski, Comarchem Cracovią.
Początek spotkania był wyrównany. Gdańszczanie zaczęli odważnie i już w pierwszych minutach stworzyli dwie całkiem groźne sytuacje pod bramką gości. Sytuację gospodarzy w szóstej minucie nieco skomplikowała kara dwóch minut dla Josefa Vitka, gdańszczanie jednak wytrzymali napór rywali. Za chwilę dwie minuty dostał Marek Kalus z Cracovii. Zawodnik gości po zjechaniu z lodowiska chciał przez omyłkę... zasiąść na ławce kar gospodarzy.
Po kilku minutach wyrównanej gry w dwunastej minucie i czterdziestej szóstej sekundzie na prowadzenie wyszła Cracovia za sprawą Damiana Kapicy, który wykorzystał podanie swojego imiennika Słabonia. W końcówce pierwszej tercji krakowianie spokojnie utrzymali prowadzenie.
Na początku drugiej tercji wciąż przeważali goście, ale po niespełna sześciu minutach to Automatyka umieściła krążek w bramce. Prosto z ławki kar do gry wjechał Szymon Marzec i urwał się z krążkiem sam na sam, po czym pewnie wykorzystał sytuację. W trzydziestej minucie blisko podwyższenia na 2:1 dla gospodarzy był Dymitr Szczerbakow, ale za chwilę to Cracovia trafiła do bramki. Uczynił to Maciej Urbanowicz, wychowanek GKS-u Stoczniowca Gdańsk, który wykorzystał sytuację sam na sam z Tomaszem Witkowskim. Było to tym bardziej bolesne, że gdańszczanie grali w przewadze.
Sytuacja zaczęła przybierać coraz gorszy obrót dla gospodarzy. W 33 minucie i 24 sekundzie do bramki ponownie trafił Kapica. Trzy minuty później trzech na jednego wyszli hokeiści Automatyki, ale doskonałej sytuacji nie wykorzystał Mateusz Strużyk. Gospodarze wciąż grali nieźle, ale brakowało im skuteczności i na koniec drugiej tercji przegrywali 1:3.
Ostatnia odsłona zaczęła się od trzęsienia ziemi. Po dwóch minutach Cracovia prowadziła już 5:1. Hat-tricka skompletował Kapica, a po niespełna 30 sekundach podwyższył Petr Sinagl. W tym momencie wiadomo było już, że Automatyka nie odmieni losów spotkania. W 52 minucie i 49 sekundzie wynik na 2:5 ustalił Michaił Samusienko. Cracovia wygrała zasłużenie, ale Automatyce nie można odmówić waleczności. Gdańszczanie pokazali całkiem dobry hokej.
MH Automatyka Gdańsk - Comarch Cracovia 2:5 (1:2, 0:1, 1:2)
Bramki: Marzec as. Dolny (25:55'), Samusienko as. Stasiewicz - Vitek (52:49') - Kapica as. Słaboń - Zib 4 na 4 (12:46'), Urbanowicz as. Kapica 4 na 5 (30:53'), Kapica as. Sinagl (33:24'), Kapica as. Nowajowski - Słaboń 5 na 4 (41:26'), Sinagl as. Domagała (42:00')
Automatyka: 31 Witkowski; 5 Bilcik, 23 Maciejewski - 73 Vitek, 10 Stasiewicz, 88 Samusienko; 3 Lehmann, 91 Wachowski - 24 Steber, 11 Polodna, 81 Skutchan; 76 Kantor, 8 Wysocki - 40 Strużyk, 13 Maciej Rompkowski, 16 Szczerbakow; 93 Pesta, 48 Dolny - 7 Wrycza, 77 Gierasimienko, 71 Marzec
Cracovia: 1 Łuba; 7 Zib, 4 Szurowski - 74 Sykora, 77 Da Costa, 47 Kalus; 55 Noworyta, 26 Kruczek - 92 Urbanowicz, 15 Zygmunt, 95 Kapica; 97 Mateusz Rompkowski, 8 Wajda - 91 Sinagl, 61 Dziubiński 20 Domogała; 88 Nowajowski, 4 Szurowski, 29 Dutka - 23 Sztwiertnia, 9 Słaboń, 84 Drzewiecki
TRZY WRZUTY: Fatalna pozycja Lechii, Arka polubiła remisy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
