Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyźni z Gdyni otrzymali wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo

Jacek Wierciński
fot. Przemek Świderski
Minęły już 3 lata od zabójstwa 57-latka z Gdyni. Jednak dopiero teraz gdański sąd nieprawomocnym wyrokiem skazał dwóch mężczyzn, którzy według prokuratury - ofierze zrabować mieli tylko kilkanaście złotych i telefon. To on wskazał śledczym drogę.

Dwa wyroki 25 lat więzienia za zabójstwo 57-latka w gdyńskim Wiczlinie

Do morderstwa doszło w lipcu 2013 roku, a ciało 57-latka dwa miesiące później znalazły przypadkowe kobiety. Ustalenie jednak, że wśród zabójców miał być syn jednej z nich, zajęło śledczym niemal półtora roku.

W dniu zabójstwa Damian Ch. i Łukasz B. mieli zaledwie 17 i 18 lat. Wieczorem 19 lipca 2013 roku, pijani, kiedy wracali do domu, na przystanku w gdyńskim Wiczlinie spotkali przypadkowego 57-latka wracającego z działki. Śledczy nie są pewni, czy mężczyzna zwrócił im uwagę, czy po prostu nie chciał dać pieniędzy na jeszcze jedno piwo. Pewność mają, że chłopcy zauważyli markowy telefon działkowicza. Damian miał zagadnąć go, a Łukasz uderzyć od tyłu deską w głowę. W jego portfelu było tylko kilkanaście złotych. Według śledczych, gdy odciągali ciało w krzaki, 57-latek zaczął odzyskiwać przytomność, dlatego kopniakami i uderzeniami łopaty nastolatkowie zadali mu śmiertelne ciosy. Później mieli zakopać ciało w płytkim grobie, a kilka tygodni później odkopać i dodatkowo zawinąć w plastikową folię.

Czytaj także: Zabójstwo w Gdyni Wiczlinie. Zabili dla paru groszy?

We wrześniu ciało w trakcie grzybobrania zauważyła matka Damiana Ch. Na miejsce przybyła policja, ofiarę udało się zidentyfikować, jednak dopiero w styczniu 2015 roku śledczy uznali, że mają wystarczająco mocne dowody, by zatrzymać podejrzanych. Kluczowy okazał się telefon komórkowy zrabowany 57-latkowi - komórki używali bowiem znajomi chłopaków. Jej sygnał udało się zlokalizować, a przesłuchania korzystających z niego osób doprowadziły prokuraturę do Ch. i B.

Prokurator Dariusz Ziomek z Prokuratury Rejonowej w Gdyni przekonywał, że młodzi mężczyźni działali „wspólnie i w porozumieniu”, a zabójstwa dokonali na tle rabunkowym, czyli z tzw. niskich pobudek. Jego argumentację w znacznym stopniu podzielił sąd, skazując obu oskarżonych na 25 lat więzienia.

- Wyrok nie jest prawomocny - oskarżeni złożyli wnioski o sporządzenie i doręczenie jego pisemnego uzasadnienia. Po otrzymaniu wyroku z uzasadnieniem ich obrońcy będą mogli wnieść apelację do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku - mówi sędzia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Mecenas Krzysztof Janik, obrońca Damiana Ch., określa kary jako drakońskie. - Zwłaszcza dla mojego klienta, którego odpowiedzialność za tę śmierć w toku procesu ustaliliśmy jako mniejszą niż Łukasza B. - tłumaczy adwokat i dodaje, że apelacja w tej sprawie jest właściwie pewna.

- Jest dokładnie odwrotnie - mówi o odpowiedzialności reprezentująca Łukasza B. mec. Barbara Deruga, która tłumaczy, że bez jego zgody nie może powiedzieć „Dziennikowi Bałtyckiemu” niczego więcej na temat procesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki