To był wtorek, 10 maja 2022 roku, godzina 16. Upalny dzień. 61-letni pan Grzegorz ze Słupska kończył pracę. Jest kierowcą busa, zajmuje się handlem obwoźnym.
- Na słupskim ringu, tuż przed wjazdem na rondo koło stacji Rolmasz, tata bardzo źle się poczuł. Czuł, że traci czucie w lewej nodze. Miał problem, aby wcisnąć sprzęgło. Udało mu się na szczęście zahamować. Niestety, do dziś nie wiemy, jak długo siedział półprzytomny w rozgrzanym samochodzie. Lewa strona została sparaliżowana, tata nie był w stanie otworzyć okna, aby wezwać pomoc - opowiada pani Dominika, córka mężczyzny. - Mimo, że obok przejeżdżało mnóstwo samochodów, niestety nikt się nie zatrzymał, aby sprawdzić, co się dzieje. Tata stał bez awaryjnych świateł, siedział nieruchomo za kierownicą. Szczęście w nieszczęściu, że akurat w tym czasie i w tym miejscu przejeżdżali tędy akurat ci policjanci, którzy zatrzymali się i natychmiast udzielili mu profesjonalnej pomocy. Jestem dla nich pełna podziwu - mówi kobieta.
Sierżant Kornel Ginter i starszy posterunkowy Andrzej Szpak zareagowali od razu. Rozpoznali objawy udaru i w porę poinformowali służby medyczne. Wczoraj, 7 lipca, pani Dominika w oficjalnym piśmie do Komendanta Miejskiego Policji w Słupsku podziękowała policjantom. - Gdyby nie podejście do sprawy tych dwóch pełniących służbę policjantów, mój tato mógłby nie przeżyć - pisze w liście córka mężczyzny.
Zdarzenie opisuje sierż. sztab. Jakub Bagiński, oficer prasowy KMP w Słupsku.
- Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Słupsku zwrócili uwagę na busa, który stał kilka metrów przed wjazdem na rondo, a jego kierowca siedzi nieruchomo za kierownicą. Policjanci od razu zatrzymali się obok tego samochodu, otworzyli drzwi i wyciągnęli kierowcę z rozgrzanego wnętrza. Szybko zwrócili uwagę na to, że mężczyzna nie ma kontroli nad kończynami, ma zaburzenia mowy i jest bliski utraty przytomności. Mając podejrzenie, że kierowca właśnie przechodzi udar, natychmiast wezwali pogotowie i ułożyli mężczyznę w pozycji bezpiecznej, stale sprawdzali funkcje życiowe i oczekiwali na przyjazd karetki - relacjonuje oficer prasowy KMP w Słupsku.
Pan Grzegorz został przewieziony do szpitala w Słupsku, a zaraz potem przetransportowany do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
- Stan taty był krytyczny, istniało zagrożenie życie, ale na szczęście pomoc medyczna została udzielona bardzo szybko. Po godzinie na oddziale ratunkowym w szpitalu w Słupsku, gdzie od razu zrobiono mu tomograf, tatuś został przetransportowany do Gdańska. W Uniwersyteckim Centrum klinicznym miał przeprowadzony zabieg przepchania żył w mózgu i leżał tam przez sześć tygodni w Oddziale Intensywnej Terapii i Neurologii. Gdyby nie taka szybka reakcja, najprawdopodobniej nie było go tutaj teraz z nami. Teraz wszystko jest na dobrej drodze. Tatuś jest z powrotem w szpitalu w Słupsku, wkrótce rozpocznie rehabilitację. Jest w stanie mówić, porusza się - mówi pani Dominika. - Napisałam podziękowanie do komendanta, ponieważ tylko tak możemy wraz z moją mamą Bożeną, podziękować tym panom za uratowanie najbliższej nam osoby. Naprawdę obie jesteśmy mu bardzo wdzięczne.
Marek Jakubiak o wywiadzie posłanki Urszuli Zielińskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?