Tak się stało, gdy kilka dni temu trafiłem na kolejną edycję poczytnego tygodnika. Nie podam nazwy, bo wydawców stać na poważną reklamę i może któregoś dnia zasilą nasz Dziennik, oczywiście Bałtycki.
Okładka przedstawia mężczyznę, który od pasa w dół przypomina rozciągniętą, sparszywiałą gumę od majtek. Obrazkowi towarzyszy komentarz: - Faceci są beznadziejni!
Wewnątrz tygodnika, w obszernym artykule, autorka rozwija temat przewodni i przedstawia stanowisko kobiet, które twierdzą, że przeszkodą w powstawaniu trwałych związków, a co za tym idzie pojawieniu się nowych Polaków, jest kiepski stan męskiego gatunku.
Zapewne jest sporo racji w takim postrzeganiu moich kolegów. Lecz nic nie dzieje się bez przyczyny. Mężczyźni są po prostu zmęczeni. Wmawiano im zawsze, że muszą za wszelką cenę przynieść do domu grosz i to przyzwoity. W czasach bezwzględnego kapitalizmu, który zawitał do nas po 1989 roku, niejednokrotnie oznaczało to "zasuwanie" od bladego świtu do nocy. Taka działalność często kończyła się zawałem albo przejściem w niebyt.
Dzisiejszy krajobraz jest równie brutalny - pośród niestabilnego rynku pracy, "grubych" kredytów i wszechogarniającego kryzysu trudno zachować racjonalny balans.
Przewiduję, że gdy rozchwianie ekonomiczne osiągnie kosmiczne rozmiary, pojawi się nowa męska przypadłość, czyli stresowe nietrzymanie moczu. W takich okolicznościach menedżerowie ogłaszający cięcia w zatrudnieniu będą chodzić w pampersach. Politycy odpowiedzialni za fiasko rozmów o nowej rurze gazowej będą pokazywani od pasa w górę, tak by nie ujawniać przykrych plam. Sportowcy zaczną nagminnie wybierać żółte stroje, które w przypadku przegranej zleją się z tym, co się wcześnie zlało.
W takich przykrych okolicznościach słabym mężczyznom powinny pomóc kobiety. To one dłużej żyją i według poważnych badań są bardziej odporne na stres. Czas, by zaczęły powoli zastępować sfrustrowanych i schorowanych typów. Wkrótce nie będą do niczego potrzebni - rozród załatwi in vitro, a randkę uświetni obecność plastikowego przyjaciela, którego główka drży jak 15-letnia plandeka na wietrze. Trzeba tylko przygotować podwójny komplet baterii.
Męski gatunek powinien odpocząć. Należy nam dać jakieś sto lat relaksu w specjalnie wydzielonych skansenach. Tam, z dala od ogłupiającej cywilizacji, powoli doszlibyśmy do równowagi. Pogralibyśmy na bębnach, potańczyli przy ognisku, popływali w rwącej rzece i wyrzeźbili odprężające bóstwo. Taka terapia dałaby potężnego, ozdrowieńczego kopa.
Na razie pozostaje wysłuchiwanie głupich uwag:
- Gdzie ja oczy miałam, kiedy ciebie brałam?
- Kobieto, nie męcz, idź po browar!
Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".
CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?