Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MEN zmienił kanon lektur. Agata Christie zamiast "Pana Tadeusza"?

Anna Mizera-Nowicka
Gimnazjaliści już więcej nie przeczytają "Pana Tadeusza". Za jakiś czas młodzi ludzie nie będą nawet wiedzieli, skąd pochodzi cytat z inwokacji "Litwo! Ojczyzno moja!", choć kolejne pokolenie recytują go z pamięci - od takich doniesień huczało ostatnio w mediach. Prawdziwy jednak problem będą mieli licealiści z klas niehumanistycznych, którym skurczy się czas na przygotowanie do matury. I to od ich nauczycieli będzie teraz zależało, które pozycje literackie i w jakim zakresie omówią.

Dziwi moment, w jakim obrońcy Mickiewiczowskiego talentu zwarli szeregi, bo epopeja z gimnazjalnej listy lektur zniknęła już... przed czterema laty. Być może pretekstem do podjęcia larum w tej sprawie stał się fakt, że kanon lektur rzeczywiście w tym roku nieco się zmienił, ale przede wszystkim w szkołach ponadgimnazjalnych, które wchodzą właśnie w kolejną fazę reformy. Zmiany te nie dotyczą epopei.

- "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza jest obowiązkową lekturą w szkołach ponadgimnazjalnych - wyjaśniło to w rozesłanym dziennikarzom ostatnio oświadczeniu Ministerstwo Edukacji Narodowej. - Przed 2009 rokiem w gimnazjum omawiane były fragmenty epopei, a omówienie całości przewidziane było dla szkół ponadgimnazjalnych.
MEN tłumaczy, że uznano wtedy, iż nielogiczne jest dublowanie lektur w gimnazjum i liceum, dlatego zastosowano zasadę, że na każdym z etapów czytane są inne dzieła poszczególnych autorów.

- W związku z tym unika się powtórzeń tytułów dzieł wskazanych w wykazie lektur na obu etapach, powtarzają się tylko niektóre nazwiska twórców - wyjaśnia resort. - W gimnazjum następuje dopiero wprowadzenie do wysokiej kultury. Arcydzieła polskiej i światowej literatury omawiane są w szkołach ponadgimnazjalnych.

Zdaniem niektórych naukowców, pobieżne traktowanie klasyki do czasu szkoły średniej nie jest właściwe.

- Kiedy uczy się literatury naszych wieszczów tylko w trzyletnim liceum - tu brakuje mi co najmniej jednego roku nauki - nie ma się czasu na odpowiednie jej omówienie - uważa prof. Tadeusz Linkner z Uniwersytetu Gdańskiego. - Trzeba też mieć pewną wiedzę po gimnazjum, aby potem, w gorączce przygotowań do matury, z naszej literatury narodowej cokolwiek wynieść.

Ministerialnych speców od polskiej edukacji tego typu argumenty jednak nie przekonują. Twierdzą, że dziecku w tym wieku bardziej trzeba książek Arthura Conan Doyle'a, Agaty Christie czy Małgorzaty Musierowicz, Doroty Terakowskiej lub innych współczesnych autorów podejmujących problematykę dojrzewania.

- W gimnazjum wskazane są kategorie lektur z literatury młodzieżowej i popularnej do wyboru, na przykład powieść przygodowa, obyczajowa, detektywistyczna, utwór fantasy oraz arcydzieła literatury klasycznej - podkreśla MEN.
Takie stwierdzenie dziwi również, ale tylko do czasu, aż spojrzymy na badania czytelnictwa wśród młodzieży, do obowiązku której należy czytanie lektur.

- Codzienną lekturę książek deklaruje 22 procent czytelników ponad sześćdziesięcioletnich i tylko 8 procent nastoletnich - podają autorzy badania, Biblioteka Narodowa i TNS. - Czytelnicy nastoletni wyróżniają się przy tym nie tylko stosunkowo niewielką częstotliwością lektury, ale także zdecydowanie rzadszym niż w innych grupach wiekowych czytaniem całych książek, a częstszym wybieraniem jedynie fragmentów lub przedwczesnym w stosunku do zamierzeń przerywaniem lektury.
Sami nauczyciele częściowo rozumieją więc zamysł autorów kanonu lektur dla gimnazjum.

- Postawienie na literaturę popularną może rozbudzić w młodzieży zainteresowanie literaturą w ogóle. Pytanie tylko - czy warto kosztem klasyki? Czy w ten sposób czegoś bezpowrotnie nie tracimy? Co będzie, jeśli zabraknie czasu na powrót do tych dzieł? - zastanawia się Tomasz Zieliński, nauczyciel języka polskiego w III LO w Sopocie.

Stanowcze "nie" literaturze popularnej w gimnazjum mówi zaś prof. Tadeusz Linkner: - Aby wprowadzać dziecko w świat powieści fantasy, musi ono być już ukształtowane. Bazą więc nie może być "Harry Potter", lecz literatura wysoka. Inaczej nauka zmierza w złym kierunku. Naród nieznający swojej przeszłości zatraca swoją suwerenność. Hasłem romantyków było "przeszłość dla przyszłości" - podkreśla.

Ci, którzy w ostatnich dniach bronili wieszcza narodowego, wspominali też o biednych licealistach, którzy nie poznają "Konrada Wallenroda" czy Trylogii Sienkiewicza. Rzeczywiście, możliwe jest, że nie dowiedzą się też kim byli Lem, Mrożek czy Miłosz - ci autorzy nie są zaznaczeni jako "obowiązkowi". Czy zostaną dostrzeżeni przez młodzież, zależy od polonistów, którzy muszą mieć nie lada ból głowy, gdy układają listę lektur. MEN pozostawiło im bowiem sporo swobody w tym zakresie. Sami będą mogli zdecydować, czy "Pana Tadeusza" omówią na dwóch lekcjach i znajdą czas także na jeden wiersz Słowackiego i Norwida, czy wybiorą rzetelną analizę twórczości Mickiewicza. Od tego roku trzeba się bowiem bardziej spieszyć - dzięki reformie systemu ponadgimnazjalnego klasy niehumanistyczne mają średnio trzy godziny (180 min) polskiego w tygodniu. Powodzenia!

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki