Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ME 2013 siatkarzy. Runął ostatni bastion. Co dalej z reprezentacją Polski?

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal
- Polska siatkówka się obroni - przekonywał nas Wojciech Czayka, dyrektor wykonawczy mistrzostw Europy w siatkówce, którego pytaliśmy o opieszałość związaną z należytą promocją turnieju w Trójmieście. - Aż takiej plamy, jaką dali koszykarze, nie przewiduję. Liczymy, że z kolejnej imprezy siatkarze przywiozą medal - mówił z przekonaniem Radosław Panas, trener Lotosu Trefla Gdańsk, którego zapytaliśmy o sportową stronę zbliżającego się turnieju.

Podopieczni trenera Andrei Anastasiego postanowili jednak zaskoczyć fachowców, ale i kibiców, rozgrywając kiepskie zawody w hali Ergo Arena. Do najważniejszej fazy w Kopenhadze nawet się nie przebili. Zatrzymali się bowiem już w barażu o ćwierćfinał.

Marketing i PR w sporcie to nie wszystko

- W takich momentach trzeba się zastanowić nad całokształtem - na gorąco analizował porażkę Łukasz Żygadło, rozgrywający naszej reprezentacji. - Nie tylko nad trenerem, reprezentacją. To są głębsze kwestie. Reprezentacja to nie jest tylko 12 zawodników w hali. Uważam, że zawsze musimy patrzeć globalnie na wszystkich, na potencjał, który powinniśmy mieć, mówiąc o tym, że mamy silną ligę i reprezentację. Samym mówieniem, marketingiem i PR-em na boisku się nie wygra.

Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.

— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013

Nie ma nic odkrywczego w stwierdzeniu, że jednak zostały popełnione błędy. Biało-czerwoni grali nierówno ze słabymi grupowymi rywalami, czyli Turcją i Słowacją. Najważniejsze momenty mistrzostw najzupełniej przespali. Przegrali 1:3 z Francją. W barażu prowadzili 2:0 z Bułgarią, ale ostatecznie ulegli jej 2:3.

Trudno uwierzyć w wypadek przy pracy, kiedy jest to już trzecia z rzędu wpadka reprezentacji Polski, która jeszcze do niedawna była jedynym gwarantem sukcesów na arenie międzynarodowej. Przypomnijmy bowiem, że nasi siatkarze w kiepskim stylu pożegnali się w ubiegłym roku z igrzyskami olimpijskimi w Londynie, a w tegorocznej edycji nie zakwalifikowali się do finałów prestiżowej Ligi Światowej. W przypadku tej drugiej imprezy można było jeszcze przyjąć tłumaczenia, że forma ma być podczas najważniejszego turnieju w tym roku, czyli podczas ME.

- Najpierw trzeba te mistrzostwa podsumować, porozmawiać, przemyśleć i podjąć decyzję - tłumaczył dziennikarzom we wtorek Artur Popko, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. - Decyzję o odwołaniu i powołaniu trenera reprezentacji podejmuje zarząd PZPS. Nie chodzi o to, aby kogoś skazać, zrzucić winę, tylko zastanowić się, co robić, żeby iść do przodu.

Popko, jedyny z kierownictwa związkowej centrali, który pojawił się w strefie mieszanej po przegranym meczu z Bułgarami, unikał konkretnych odpowiedzi co do przyszłości trenera Andrei Anastasiego. A pytań przecież jest wiele. Główne dotyczą personalnych wyborów selekcjonera. Nie wiadomo także, czy nie popełniono błędów w trakcie przygotowań.

- Drużyna jest dobra - upiera się Włoch. - Rozmawiałem z siatkarzami przed meczem, a po nim widziałem, jak płakali. Było mi przykro, właśnie z ich powodu, ale i wyniku. Jednocześnie nie mam sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o pracę. Spędziłem mnóstwo czasu z zespołem i zastanawiałem się, co można jeszcze lepiej zrobić. Dobrze się czuję z tą drużyną i, co ważne, na niektórych pozycjach mam już jasność.

Decyzje będą w ciągu dwóch tygodni

Porażkę naszej reprezentacji trudno jest znieść tym bardziej, że oglądaliśmy ją na własne oczy. Zresztą formuła turnieju była iście "gospodarska". Trafiliśmy do bardzo łatwej grupy, w której opór mogli nam stawić tylko Francuzi. I stawili. Ostatni mecz fazy grupowej rozgrywaliśmy w momencie, kiedy pozostałe wyniki były już znane. W barażu Polacy też trafili na trzecią drużynę grupy D, czyli teoretycznie najsłabszą. Pech chciał, że była to akurat "grupa śmierci".

Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.

— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013

- Z tego, co mi wiadomo, to nie było komunikatu z PZPS, że w tym turnieju jedziemy do Kopenhagi po medal - przekonywał dziennikarzy Artur Popko. - Nie było też oficjalnego stanowiska, że w przypadku niepowodzenia rozstajemy się z trenerem. Co teraz? Wszyscy pracujący w związku muszą złożyć raporty. Żyjemy w cywilizowanym kraju i postępujmy zgodnie z zasadami. Myślę, że w ciągu dwóch tygodni muszą pojawić się jakieś decyzje.

Przed mistrzostwami z reprezentacji wypadli libero Krzysztof Ignaczak oraz atakujący Zbigniew Bartman. Nie wiadomo, czy ich brak był osłabieniem. Wydaje się jednak, że reprezentacja potrzebuje dalszych zmian.

- Do tej pory ta reprezentacja charakteryzowała się tym, że razem zbieraliśmy siły i potrafiliśmy zwycięstwo przechylić na naszą stronę. W tym roku tego brakowało - mówi przygnębiony Łukasz Żygadło.

Te mistrzostwa to także wielka porażka Jakuba Jarosza. Atakujący Lotosu Trefla Gdańsk miał być alternatywą dla odsuniętego Bartmana. Zagrał jednak w pełnym wymiarze, ale tylko z europejskimi średniakami, jakimi są Turcy i Słowacy.

PZPS musi zdecydować szybko o przyszłości Anastasiego, bo już we wrześniu 2014 Polska będzie organizatorem mistrzostw świata. A tam poziom będzie jeszcze wyższy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki