Matura 2021 ma być łatwiejsza, ale co dalej? Uczniowie się cieszą, uczelnie planują zajęcia uzupełniające

Przypomnijmy: 19 listopada 2020 Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło, że zmianie ulegnie zarówno egzamin ósmoklasisty, jak i egzamin maturalny. Ma być to zmiana jednorazowa i w praktyce oznacza mniej zadań do rozwiązania: w przypadku 8-klasistów ze wszystkich przedmiotów, w przypadku maturzystów: z matematyki. Ci drudzy nie będą musieli też podchodzić do dodatkowego przedmiotu na poziomie rozszerzonym – w ubiegłych latach był to warunek zdanej matury. Teraz ma wystarczyć zaliczony egzamin z j. polskiego, j. obcego i matematyki na poziomie podstawowym oraz egzaminy ustne.
Skąd taka decyzja?

- Minister Edukacji i Nauki, po analizie wyników ubiegłorocznych egzaminów i biorąc pod uwagę obecną sytuację epidemiczną, uznał, że w 2021 r. egzaminy powinny być przeprowadzone na podstawie zawężonego zakresu wymagań podstawy programowej – słyszymy w biurze prasowym MEN.

Do końca tego tygodnia (27.11.2020) zmiany będą konsultowane ze środowiskiem nauczycieli.

- Czasu jest niewiele, ale sytuacja wymaga szybkiego działania – podkreśla Małgorzata Bielang, pomorski kurator oświaty. - Już od września nad wymaganiami pracowały zespoły eksperckie i to, co udało im się wypracować, będzie teraz konsultowane przez środowisko szkolne. Zmiany dotyczyć będą zarówno wymagań, jak i arkuszy. Arkusze mają być gotowe do marca, a więc na dwa miesiące przed egzaminami. Będą również przygotowane do egzaminów próbnych, które także zostaną przeprowadzone.

Uwagi i opinie nauczyciele mogą wysyłać na adres: [email protected].

Czy zmiana w egzaminach maturalnych będzie miała radykalny wpływ na to, jak do egzaminów będą przygotowywać się uczniowie ostatnich klas liceów i techników? Zdaniem dyrektora III LO w Gdyni, Wiesława Kosakowskiego – nie.

- I tak na wymagające uczelnie, tam, gdzie jest dużo chętnych, dostaną się ci, którzy podejdą do przedmiotów w zakresie rozszerzonym. Jednocześnie nie sądzę, żeby osoby, które chciałyby się dostać na studia, na te studia się nie dostały. Kiedyś, żeby dostać się na studia, trzeba było się starać, obecnie trzeba się starać, żeby się na studia nie dostać. Natomiast ci, którzy będą mieli ambicję dostać się na wymagającą uczelnię, a nie do „szkółki niedzielnej”, i tak będą musieli po prostu ostro zakuwać – skomentował Kosakowski.

A co z rekrutacją na uczelnie wyższe? Poprosiliśmy o komentarz Uniwersytet Gdański i Politechnikę Gdańską, czy szykowane są już jakieś zmiany odnośnie przyszłorocznego naboru na studia.

Dr hab. Arnold Kłonczyński, prof. UG, Prorektor ds. Studenckich i Kształcenia odpowiedział tak:

- W komunikacie Ministerstwa Edukacji i Nauki na temat zmian w egzaminach maturalnych poinformowano, że przepisy odnośnie tej kwestii będą gotowe w grudniu. Warunki rekrutacji na 2021 rok zostały przyjęte przez Senat w maju 2020 r. Aktualnie dokonujemy przeglądu tych warunków pod kątem zapowiadanych zmian, ale decyzje zostaną podjęte dopiero po opublikowaniu przez ministerstwo odpowiedniego rozporządzenia.

Natomiast Maciej Dzwonnik, rzecznik prasowy Politechniki Gdańskiej tłumaczy, że obecne zasady rekrutacji na PG niejako uwzględniają planowane zmiany, ponieważ żeby wziąć w niej udział, nie trzeba podchodzić do egzaminu rozszerzonego.

- Kandydat otrzymuje jednak wówczas sumarycznie znacznie mniej punktów, zatem jako uczelnia sugerowalibyśmy uczniom przystąpienie do matury rozszerzonej z przedmiotu dodatkowego, nawet jeśli przestanie być to obowiązkowe. Ponadto, w rekrutacji wezmą przecież udział także zeszłoroczni maturzyści, którzy podeszli do takiego egzaminu i będą mieli wówczas dużo większe szanse na otrzymanie indeksu – mówi Dzwonnik.

Rzecznik odniósł się także do tego, czy przyszłoroczni studenci nie będą mieć braków w edukacji i na zajęciach na uczelni po prostu sobie nie poradzą.

- Już teraz różnice w poziomie wiedzy i umiejętności uczniów z zakresu matematyki są znaczne, dlatego od wielu tak prowadzimy na I roku studiów zajęcia uzupełniające. Są one najczęściej uwzględnione już w programie studiów, np. jako przedmiot o nazwie "Podstawy matematyki". Ich zakres godzinowy jest uzależniony od kierunku studiów, ale z reguły jest on wysoki, zwłaszcza w pierwszych tygodniach nauki – powiedział Dzwonnik. - W omawianej sytuacji być może musielibyśmy to rozwiązanie jeszcze poszerzyć, natomiast przyszłym studentom zalecamy, oczywiście w miarę możliwości, regularną i pilną naukę jeszcze przed rozpoczęciem studiów.

Z kolei o to, czy łatwiej będzie tegorocznym ósmoklasistom zapytaliśmy Małgorzatę Sreberską, dyrektor III Społecznej Szkoły Podstawowej STO w Gdańsku: - Trudno o jednoznaczną ocenę, czy egzamin po właśnie ogłoszonych zmianach będzie łatwiejszy. Wydaje się jednak, że dzięki odejściu od wymagań określonych podstawą programową, będzie dla uczniów bardziej przyjazny.

Sreberska zwróciła uwagę także na inne kwestie:

- Egzamin ósmoklasisty to dla uczniów pierwszy poważny egzamin w życiu, a jest przygotowywany w ostatniej chwili. Decyzja o zmianie formuły powinna była zapaść przed końcem poprzedniego roku szkolnego. Nauczyciele mogliby wtedy lepiej zaplanować realizację podstawy programowej, uwzględniając wymagania egzaminacyjne. Z kolei na początku roku szkolnego powinien był się pojawić nowy informator i przykładowe arkusze egzaminacyjne. Dzięki temu uczniowie zapoznaliby się z nimi odpowiednio wcześnie. Decyzja o zmianach w egzaminie ósmoklasisty powinna dotyczyć nie tylko najbliższego egzaminu, ale także kolejnych. Ponadto ministerstwo, które już wcześniej zapowiedziało, że od 2022 na egzaminie pojawi się jeszcze jeden przedmiot, powinno zrezygnować z tego pomysłu – choćby ze względu na poważne obciążenia, jakie towarzyszą uczniom w ostatnich miesiącach.