Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matura 2013: Niski poziom bezmyślnej matury [ROZMOWA z prof. Januszem Rachoniem]

Tomasz Słomczyński
Prof. dr hab. inż. Janusz Rachoń,rektor Politechniki Gdańskiej w latach 2002-2008, senator RP VII kadencji
Prof. dr hab. inż. Janusz Rachoń,rektor Politechniki Gdańskiej w latach 2002-2008, senator RP VII kadencji Archiwum
Kształcimy półanalfabetów - mówi prof. Janusz Rachoń, b. rektor PG w rozmowie z Tomaszem Słomczyńskim

MATURA 2013 - zobacz nasz serwis specjalny!

Matura przedwojenna była egzaminem dojrzałości. Dziś jest przepustką na studia wyższe, polegającą na rozwiązywaniu testów. Czy tak ma wyglądać współczesny egzamin dojrzałości? A jeśli nie - czy matura jest potrzebna? Te pytania wydają się dziś potrzebne.

Egzamin maturalny jest zdecydowanie potrzebny. Od wielu lat oficjalnie mówię, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem klas profilowanych w liceach ogólnokształcących. Kiedy ja uczęszczałem do liceum, miałem w klasie koleżanki i kolegów którzy mieli oceny bardzo dobre z polskiego i historii oraz oceny dostateczne z matematyki i fizyki, albo na odwrót. I co w tym było złego? Dzisiaj natomiast kształcimy półanalfabetów, bo najczęściej za młodego człowieka, w wieku 13-14 lat rodzice podejmują decyzje, wysyłają go do klasy humanistycznej albo nie daj Bóg do klasy o profilu prawnym albo dziennikarskim. Ktoś taki kończy liceum w klasie humanistycznej i nie ma szans na studia o profilu technicznym lub przyrodniczym. Natomiast odwrotna kombinacja - i wiem to nie tylko z mojego doświadczenia, ale też z doświadczenia dyrektorów liceów ogólnokształcących - absolwent klasy matematycznej radzi sobie doskonale zarówno na studiach o profilu technicznym, przyrodniczym, jak i humanistycznym.

Dziś na maturze wystarczy podać 30 proc. odpowiedzi prawidłowych. To mało.

Poziom matury powinien być rozsądny. A założenie, że 30 proc. wystarcza, żeby ją zdać - jest koślawe. Ciekaw jestem, kto to wymyślił? Przy takim założeniu ktoś dostaje przepustkę na studia, tylko że na tych studiach po prostu sobie nie radzi. Zaniżanie poziomu wynika z tego, że nauczyciele, a przede wszystkim politycy, są pod presją rodziców, którzy okazują ogromną nadopiekuńczość w stosunku do swoich pociech. Efekty tego są straszne. Dzisiaj słuchałem wywiadów z młodymi ludźmi, którzy wychodzili z matury z matematyki i stwierdzili, że to był śmiech na sali, że bez problemu rozwiązali zadania. Niski poziom wymagań zapewnia spokój władzy, ale tylko na krótko, ponieważ to źle wykształcone pokolenie nie odnajdzie się na wymagającym rynku pracy i zasili szeregi frustratów. Trzeba sobie zadać pytania, po pierwsze: czy każdy musi mieć maturę w naszym kraju?, po drugie - czy musi kończyć studia wyższe?

Jawią się dwie wizje: elitarność matury kontra powszechność matury, i co za tym idzie - studiów wyższych. Może czasy się zmieniły, może zdaną maturę i ukończone studia powinniśmy traktować jak normę?

A co to, według pana, znaczy "norma"?

Mam na myśli większość.

Jak powiedzieliśmy już, na dzisiejszej maturze wystarczy mieć 30 proc. prawidłowych odpowiedzi żeby ją zdać. Czy chciałby pan być leczony przez lekarza, który ma w głowie 30 proc. wiedzy ze studiów? Albo chciałby pan jeździć po moście, który został wybudowany przez inżyniera, który ma 30 proc. wiedzy?

Nie chciałbym.

Ten egalitaryzm - czyli powszechność prowadzi nieuchronnie do obniżenia poziomu. Jakiś czas temu przez media przetoczyła się dyskusja o poziomie absolwentów z wyższym wykształceniem. W radiu słyszałem młodego człowieka - który mówi: "panie redaktorze, jak ja wiem jaki ja jestem inżynier to ja się boję iść do lekarza". I to jest odpowiedź na pytanie o powszechność matury i studiów wyższych.

Szkoła średnia przygotowuje do studiowania?

W większości znanych mi przypadków niestety nie przygotowuje; a przede wszystkim nie uczy samodzielnego myślenia. Za przykład podam jeden eksperyment. Kiedy byłem rektorem Politechniki Gdańskiej, mieliśmy ogromne problemy z tym, że kandydaci na studia byli zupełnie nieprzygotowani do uczenia się matematyki na akademickim poziomie. A sam poziom zresztą z roku na rok się obniża - czytaj tegoroczna matura. Wracając do eksperymentu. W październiku zrobiliśmy test kompetencji (sprawdzenie wiadomości ze szkoły średniej - przyp. red.) na pierwszych semestrach wszystkich kierunków studiów. Wyniki były następujące: wydział mechaniczny - 90 proc. oblanych, wydział chemiczny - 95 proc. oblanych, wydział architektury - 100 proc. oblanych. Najlepszy wynik był na informatyce i elektronice - 46 proc. oblanych. Utworzyliśmy na politechnice studium nauczania matematyki, gdzie zatrudniliśmy wybitnych dydaktyków, którzy posługiwali się nowoczesnymi narzędziami dydaktycznymi. W lutym na tej samej grupie studentów przeprowadziliśmy jeszcze raz test kompetencji. Wyniki były następujące: wydział mechaniczny - 90 proc. zdanych, wydział chemiczny - 90 proc. zdanych, wydział architektury - 85 proc. zdanych. Na podstawie wyników tego eksperymentu można powiedzieć jednoznacznie: po pierwsze, że matematyki można się nauczyć, po drugie: trzeba chcieć, po trzecie: trzeba stworzyć warunki młodemu człowiekowi i wymagać - a on jest w stanie wszystkiemu podołać.

Mam wrażenie, że pytania na maturze przypominają te z krzyżówek.

Absolutnie się z panem zgadzam. Kwestia jest następująca: ani szkoła podstawowa, ani szkoła średnia nie uczy samodzielnego myślenia. Niech pan się zastanowi - przy pomocy jakiego przedmiotu, można młodego człowieka od pierwszej klasy szkoły podstawowej, nauczyć samodzielnego i logicznego myślenia? Tylko przy pomocy matematyki. Na maturze mogłyby być otwarte zadania, w których byłby postawiony problem i trzeba by było go rozwiązać, a nie tylko zapamiętać wzór i podstawić wartości do wzoru i podać wynik. Matura powinna pokazywać, czy młody człowiek potrafi operować bagażem informacji, który mu przekazano, czy potrafi samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski. A tego niestety na dzisiejszej maturze nie ma. Tworzy się system testów, od początku do końca. Uważam, że jest on bardzo ułomny. Efekt tego jest taki, że młodzież uczy się pod testy i uczy się bez zrozumienia, na pamięć.

Rola matematyki jest bezsprzeczna, ale przecież rolą szkoły jest również rozbudzanie zainteresowania współczesnością. Dziś mamy na maturze: porównaj Mickiewicza do Słowackiego.

Spostrzegam daleko idące negatywne konsekwencje takiego podejścia. Kiedy rozmawiam ze studentami, słyszę najczęściej, że są apolityczni. Tylko, że jak ja ich zapytam, co to znaczy, że są apolityczni, to się okazuje, że to są po prostu dyletanci. Po pierwsze nie rozumieją, co to jest społeczeństwo obywatelskie, nie rozumieją, że uczestniczenie w wyborach jest obowiązkiem, a nie przywilejem, a później narzekają.

To co w takim razie zrobić z maturą, z edukacją?

System edukacji w naszym kraju jest głęboko ułomny. Trzeba go zmienić w całości. Uczyć samodzielnego i logicznego myślenia, rozumieć otaczający nas świat. Testy są OK., ale nie mogą być tylko testy. W liceum pisałem raz w tygodniu wypracowanie z języka polskiego. Dzisiaj się pisze wypracowania jeden raz na semestr. Trzeba zmienić podejście do programu. Przede wszystkim należy pamiętać, że jest coś takiego, co się nazywa "unity of science". Nie można szatkować tych przedmiotów, dziś pomiędzy poszczególnymi przedmiotami brak spójności. Historia nie ma korelacji z historią literatury, matematyka nie ma korelacji z fizyką, biologia nie ma korelacji z chemią, itd.

Jeśli zaś chodzi o maturę?

Trzeba podnieść wymagania do 50 procent, a nie do 30 proc., a w kolejnych etapach dalej zwiększać wymagania i rozliczać szkołę z efektów kształcenia. I jest jeszcze jedna sprawa - im człowiek ma więcej obowiązków tym więcej jest w stanie zrobić. Ale jak rodzice wszystko za dziecko załatwiają... Znam taką rodzinę, gdzie rodzice funkcjonują jak przedsiębiorstwo transportowe. Bo te swoje dzieci wożą do szkoły, na tenisa, na konie, na angielski, nie pytając, czy te dzieci chcą, czy nie chcą. Te dzieci nie wiedzą nawet, jaki mają terminarz zajęć, bo to mamusia wie.

Ostatni postulat odnosi się do nadopiekuńczości rodziców?

Obserwujemy dwie skrajne postawy rodziców: brak nadzoru i nadopiekuńczość. Obydwie postawy wyrządzają wielką krzywdę młodemu pokoleniu.

Dziewiętnaście lat to za wcześnie na dojrzałość - komentarz Tomasza Słomczyńskiego

MATURA 2013 Terminy, porady, pytania, odpowiedzi
Zobacz ARKUSZE testów maturalnych i ODPOWIEDZI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki