Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Możdżeń z Lechii Gdańsk: Trener Brzęczek mi zaufał. Odpłacę za to grą [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Mateusz Możdżeń od tego sezonu jest piłkarzem Lechii Gdańsk. Po raz pierwszy zagra w Poznaniu przeciwko byłemu klubowi.

Przed sobotnim meczem z Lechem serce Ci mocniej zabije?
Na pewno. Spędziłem tam trochę lat i wolę mieć te lepsze wspomnienia związane z Lechem, stadionem i ludźmi, których znam.

Jakiego przywitania spodziewasz się ze strony kibiców Lecha?
Nie mam pojęcia, jak mnie potraktują. (śmiech) To jest wola kibiców. Pięciu dobrze mnie przywita, pięciu nie, a pięciu neutralnie. Ile ludzi, tyle opinii. Jak to wszędzie mogą się przytrafić jakieś okrzyki czy negatywne komentarze.

Masz stały kontakt z kolegami z Lecha?
Z Marcinem Kamińskim zostały mi normalne, koleżeńskie relacje i co jakiś czas odzywamy się do siebie. Tak jest też przed sobotnim meczem w Poznaniu. Nie ma żadnych docinek, może inaczej byłoby, gdyby te pozycje w tabeli były bliższe i dzieliło nas mniej punktów. Rozmawiamy na różne tematy, także sprawy pozasportowe, bo życie toczy się także poza piłką nożną.

Dla Ciebie to będzie wyjątkowy wieczór, bo pierwszy raz zagrasz na stadionie Lecha, ale nie w barwach tego klubu.
Dokładnie. Nie wiem, jak zareaguję, jak wyjdziemy na rozgrzewkę albo po rozpoczęciu meczu. Chciałbym, żeby pozostały mi dobre wspomnienia z Poznania.

Po dwóch miesiącach wygraliście wreszcie mecz ligowy. Po meczu z Piastem cieszyliście się z ważnych punktów, a z gry też?
Mogę mówić o sobie i raczej byłem zadowolony. Nie ustrzegliśmy się błędów, zwłaszcza w końcówce pierwszej połowy, kiedy wszystko zdawało się być poukładane. W piłce można jednak w ciągu 10 sekund zmienić oblicze meczu. Łatwiej pewnie o taką ocenę ludziom, którzy obserwują mecz z boku.

Ostatnia zmiana trenera odbyła się z korzyścią dla Ciebie, bo wreszcie masz pewne miejsce w składzie?
Trener Jerzy Brzęczek mi zaufał, czuję jego wsparcie. Gram we wszystkich meczach w pełnym wymiarze czasowym, odczuwam coraz większą pewność siebie. A jeśli chodzi o zmiany trenerów, to w Lechu miałem trzech trenerów przez pięć lat, w Lechii przez cztery miesiące.

Dużo roszad, często z konieczności, w formacji obronnej nie sprzyja zgraniu i stabilizacji?
To na pewno nie jest dobre. Z przodu można tasować, ale z tyłu stabilizacja jest bardzo ważna i pewnie trener by sobie jej życzył. Na początku sezonu chyba nikt by nie powiedział, że nasza obrona będzie wyglądać personalnie w taki sposób jak w drugiej połowie meczu z Piastem albo w najbliższym spotkaniu w Poznaniu. Te opcje ciągle się zmieniają i do trenera będzie należało ostatnie słowo. Jest też przecież Damian Garbacik, który dobrze zagrał w debiucie.

Brak Janickiego i Makuszewskiego będzie dużym osłabieniem Lechii?
Na pewno, bo obaj pomagają nam na boisku. Ja czuję się pewniej, kiedy wiem, że mam Rafała obok siebie albo za plecami. Jest to już na tyle doświadczony zawodnik i jego umiejętności pozwalają na to, żeby ze sobą współpracować. "Maki" ma swoją szybkość, w każdym momencie może uciec rywalowi. Nie ma wyjścia i musimy sobie poradzić bez nich. Jest Bartek Pawłowski, który, moim zdaniem, wraca do niezłej formy. Taki mecz może by mu pomógł.

Z Lechią nie zagrają Linetty, Kownacki i Lovrencsics, a z czasem walczą Pawłowski, Kędziora, Arajuuri i Jevtić. Znasz piłkarzy Lecha, jakie znacznie mogą mieć te problemy kadrowe?
Szymek Pawłowski ma duży luz, dobrze grał w ostatnim meczu i to byłoby największe osłabienie. Karol Linetty tworzy bardzo dobry duet defensywnych pomocników z Łukaszem Trałką, są zgrani, ale czy te ich osłabienia równoważą nasze, to bym tego nie powiedział.

Przeciwko Lechii zagra za to były zawodnik biało-zielonych, Zaur Sadajew. Jak go oceniasz?
Trudny do powstrzymania tyłem do bramki. Słabo go znam, bo krótko z nim grałem. Widziałem ostatni mecz z Wisłą i widać, że lubi grać egoistycznie, ale to jest jego sposób. Na trzy dryblingi może wyjść mu jeden i strzeli gola. Będzie ciężko, bo nie ma Rafała i trudno znaleźć zawodnika u nas, który powalczy z nim fizycznie. O ile Sadajew zagra od początku meczu. Ostatnio wchodził z ławki.

Lechia od powrotu do ekstraklasy w 2008 roku nie zdobyła nawet punktu w Poznaniu.
Pamiętam, że jak jeszcze grałem w Lechu, to punkty raczej zostawały w Poznaniu. Każda seria kiedyś się kończy i nic oryginalnego nie wymyślę. To jest piękne w sporcie, że nie zawsze wygrywają faworyci.

Biorąc pod uwagę sytuację Lechii w tabeli, to będziecie zadowoleni z remisu czy liczy się dla was tylko zwycięstwo?
Jeśli wygrywamy to rośniemy i idziemy w górę. Gdybyśmy na boisku odstawali od Lecha, to lepiej zremisować niż przegrać. Jednak skupiamy się na wygranej, bo każda zdobycz jest na wagę złota. Ważne, żeby przyjechać z punktami. Najlepiej żeby były trzy, a jeden też się jakoś przeżyje. Oczekuje się jednak wygranej ze względu na sytuację w tabeli.

Wyobraźmy sobie sytuację, że jest 90 minuta meczu i strzelasz bramkę decydującą o wygranej Lechii. Jak byś się zachował?
Raczej bym utrzymał emocje na wodzy i ze spokojem wrócił na swoją połowę.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki