Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marynarze zginęli na skutek zaniechań?

Hubert Bierndgarski
Zaniechania związane z obsługą i modernizacją sprzętu mogły być pośrednią przyczyną śmierci marynarzy z "Rozgwiazdy". Z powodu złej pogody jednostka nie powinna wychodzić w morze. Tak przynajmniej uważają związkowcy z Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych w Gdańsku, do którego należała pogłębiarka.

O złym stanie technicznym "Rozgwiazdy" mówi natomiast wdowa po jednym z marynarzy. Pytań i wątpliwości jest coraz więcej. Tylko jedno na razie jest pewne - jutro odbędą się pogrzeby dwóch członków załogi pogłębiarki. W piątek zatonęła ona 8 mil od brzegu, w okolicy Kołobrzegu. Nadal nie wiadomo, co z trzema pozostałymi marynarzami. Ich ciał nie odnaleziono.

Udało się nam dotrzeć do Joanny Leszczyńskiej z powiatu bytowskiego, której mąż Jarosław Leszczyński był głównym mechanikiem na pogłębiarce. Kobieta o jego śmierci (ciało wyłowili w piątek ratownicy) dowiedziała się od koleżanki, a nie od przedstawicieli PRCiP.
- Firma skontaktowała się z nami dopiero w poniedziałek, czyli cztery dni po tragedii - nie ukrywa goryczy pani Joanna.

- Wcześniej nie było z ich strony żadnego kontaktu. Przyznam jednak, że zaoferowano nam pomoc. To jednak nie przywróci nam męża. Mam trójkę małych dzieci, którym muszę teraz wytłumaczyć, co się stało. Joanna Leszczyńska dodaje, że jej mąż, który w PRCiP pracował od 2005 roku, opowiadał często o złym stanie technicznym jednostek.

- Mówił, że jako mechanik musiał sam naprawiać mechanizmy na statku, którymi powinny zajmować się specjaliści i serwisanci. Opowiadał również o swoich obawach związanych z pracą na "Rozgwieździe"- mówi Joanna Leszczyńska.

Ustaliliśmy, że żony dwóch zaginionych członków załogi ze Świnoujścia chcą w najbliższym czasie złożyć do prokuratury doniesienie na kierownictwo PRCiP. Ich zdaniem, zaniechania firmy doprowadziły pośrednio do śmierci ich mężów. Joanna Leszczyńska nic jednak o tym nie wie.

- Nie rozmawiałyśmy jeszcze ze sobą. Nie wiem, co zrobię w przyszłości. Najpierw chcę w spokoju pochować męża i zająć się dziećmi - dodaje wdowa.
Nie tylko jednak żony marynarzy mają dużo zarzutów względem PRCiP. Również Roman Żyromski, przedstawiciel zakładowej Solidarności, jest przekonany, że pośrednią przyczyną śmierci marynarzy były zaniechania związane z obsługą i modernizacją sprzętu, należącego do firmy.
- Po pierwsze holownik "Stefan" nie powinien wcale brać udziału w holowaniu pogłębiarki, bo jest za słaby i nie jest przystosowany do tego rodzaju działań - twierdzi Żyromski. - Oczywiście, podejmował hole, ale było to na zasadzie - na pewno się uda Ta jednostka ma już ponad 50 lat.

Związkowiec ma także wątpliwości odnośnie szalandy, która asystowała w holowaniu.
- Wiem, że jeszcze parę lat temu obowiązywało zarządzenie, które zakazywało szalandom tego rodzaju akcji. One się do tego nie nadają - utrzymuje Żyromski. 

- Najważniejsze jednak jest - z tego, co wiem - że prognozy pogody już w Gdańsku były na tyle złe, że jednostka wcale nie powinna wyjść w morze. Oczywiście, ważniejsze niż bezpieczeństwo było dotrzymanie terminów i jednostka poszła z portu. Żaden z pracowników nie potwierdzi jednak tych informacji, bo wszyscy boją się o swoją pracę.

Piotr Hinc, pełnomocnik zarządu do spraw marketingu PRCiP, odpiera wszystkie zarzuty. - Nasi pracownicy kontaktowali się z rodzinami załogi już od momentu, kiedy udało się nam ustalić tożsamość wyłowionych osób - mówi Hinc. - Na początku mieliśmy problem z dotarciem do pani Leszczyńskiej. Do każdej rodziny został przydzielony osobny pracownik, który zajmuje się kontaktami i udzielaniem pomocy.

Według Hinca, przygotowano już specjalne pakiety pomocowe dla rodzin.
- Nieprawdą jest również, że holownik "Stefan" nie nadawał się do takich akcji - utrzymuje. - Tylko w tym roku pogłębiarka "Rozgwiazda" była holowana z Gdańska do Świnoujścia i w drugą stronę kilkanaście razy. Jesteśmy wstrząśnięci tragedią. Powołaliśmy już specjalną, wewnętrzną komisję, która zbada jej przyczyny.

Specjaliści, którzy zajmują się katastrofami na morzu przyznają, że jest wiele niejasności, na które trzeba znaleźć odpowiedź.
- Trzeba poznać dokładne warunki pogodowe, jakie panowały w czasie wypadku na tym akwenie - mówi Marek Błuś, kapitan żeglugi wielkiej, dziennikarz i publicysta, który zajmuje się wypadkami na morzu.
- Piloci z Marynarki Wojennej podawali w swoich komunikatach, że siła wiatru dochodzi do 7 w skali Beauforta, czyli więcej niż przewiduje karta bezpieczeństwa. Zdaniem Błusia, mogło także dojść do rozszczelnienia pogłębiarki.

- Warto dodać, że tego rodzaju statki są bardzo nieergonomiczne, jeżeli chodzi o akcje ratownicze. Załoga ma utrudniony dostęp do pokładu i sprzętu ratowniczego. Moim zdaniem, główną przyczyną wypadku była jednak utrata stateczności, spotęgowana silnym bocznym wiatrem i coraz mocniejszymi przechyłami. Jakość samego sprzętu mogła być pośrednią przyczyną wypadku.

Wczoraj strażnicy z Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Darłowie znaleźli na plaży tratwę ratunkową pochodzącą z "Rozgwiazdy". Była pusta. Mimo zakończonej oficjalnie akcji ratowniczej, funkcjonariusze z placówki SG w Darłowie nadal będą prowadzić działania sprawdzające na plaży.

Problemem jest także 21 ton oleju napędowego, który znajdował się na pogłębiarce. Może on zagrażać wodom Bałtyku. PRCiP ma na własny koszt wypompować paliwo. W najbliższym czasie nad wrakiem pojawią się jednostki Urzędu Morskiego, które przebadają dno morskie specjalnymi sonarami.

Holowanie tylko do 6 stopni Beauforta
Pogłębiarka jest statkiem przeznaczonym m.in. do pogłębiania torów podejściowych do portów, red, kanałów i basenów portowych.

"Inż. Stanisław Łęgowski" jest pogłębiarką ssącą - ma kadłub statku i własny napęd. Należy do pogłębiarek morskich, mogących pracować na otwartym morzu. "Rozgwiazda" była pogłębiarką wieloczerpakową, kubłową, bez napędu własnego.

Jej kadłub, o długości 51,42 m, miał formę pontonu z wcięciem na rufie, przez które przechodzą i opuszczane są na dno czerpaki. Zaliczała się do pogłębiarek morskich przybrzeżnych, mogących prowadzić prace czerpane na redach portów i w portach.
"Rozgwiazda" mogła być holowana w odległości 20 mil morskich od brzegu przy wietrze o sile do 6 stopni Beauforta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki