- Ja nie wyczułam woni alkoholu od demonstrujących - twierdzi Grażyna Orkwiszewska, działaczka związkowa z kwidzyńskiego Jabila.
Natomiast nikt ze związkowców nie podważa obrzucenia budynków jajkami, choć w trakcie demonstracji szef kwidzyńskiej "S" próbował zapanować nad niesfornymi manifestantami.
- Ostrzegam, że takie zachowania mogą mieć konsekwencje prawne zarówno dla pojedynczych osób, jak i całego związku - apelował krótko po jajecznym ataku na stróżówkę Jabila przy ul. Miłosnej Zbigniew Koban, szef podokręgu NSZZ Solidarność, główny organizator manifestacji.
**
ZOBACZ ZDJĘCIA z protestu 'Solidarności'**
Ostrzeżenie poskutkowało, ale nie na długo, bo pod koniec demonstracji jajka poleciały także na budynek starostwa. Powiatowi urzędnicy wezwali nawet policję, ale skończyło się tylko na upomnieniu dla organizatora manifestacji. A warto przypomnieć, że poprzednia duża demonstracja zorganizowana w Kwidzynie 2 lata temu, w ramach poparcia pracowników BE&K, zakończyła się bardziej burzliwie. Zbigniew Koban na krótko został zatrzymany przez policję, bo związkowcy w trakcie demonstracji weszli na prywatny teren należący do koncernu International Paper.
Teraz demonstranci muszą się również tłumaczyć z zarzutu upolitycznienia protestu. W jego trakcie rozdawane były wyborcze ulotki kandydatów jednej z partii politycznych.
- Tam, gdzie się pojawia grupa ludzi, mogą się pojawić ulotki. Agitacja nie była celem tej manifestacji - dowodzi kandydujący do Senatu Mirosław Górski. On także promował się w trakcie demonstracji.
Kwidzyn: Solidarność porozumiała się z zarządem Jabila
- Nie zaprzeczam, są w Solidarności zwolennicy PiS, ale jest demokracja i każdy zagłosuje wedle własnego uznania - mówi Orkwiszewska.
Przypomnijmy, że w marszu wzięło udział około 300 związkowców. Burmistrz Andrzej Krzysztofiak, powołując się na dane policji, mówił o 150 demonstrantach (w miarę upływu czasu protestujących było bowiem coraz mniej). Wśród demonstrujących były również posiłki ze Stoczni Gdańsk i gdańskiego regionu Solidarności.
W Jabilu trwają zwolnienia pracowników
- Szkoda tylko, że przyjechali we własnych interesach. Ostatni raz uczestniczyłem w czymś takim, bo to była żenada. Czy oni w ogóle wiedzieli przeciwko czemu my protestujemy? Chyba nie. Oni chcieli się poawanturować, popić sobie i rozdać ulotki swojego kandydata - pisze internauta o pseudonimie Pablo, który brał udział w demonstracji.
Cały marsz trwał ok. 3,5 godziny. W tym czasie związkowcy protestowali pod fabrykami Jabil, BM Polska, Plati, Lacroix i WZPOW, bo to te kwidzyńskie firmy zatrudniają część swoich pracowników poprzez agencje. Wedle danych Solidarności, w Kwidzynie w takiej formie zatrudnionych jest już 2,5 tys. osób.
Na koniec demonstracja przeniosła się pod starostwo, a później Urząd Miasta, gdzie na ręce wiceburmistrza Piotra Halagiery związkowcy złożyli petycję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?