Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marko Vesović: Nie jesteśmy słabsi niż jesienią, udowodnimy to na boisku [WYWIAD, WIDEO]

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Marko Vesović: Nie jesteśmy słabsi niż jesienią, udowodnimy to na boisku
Marko Vesović: Nie jesteśmy słabsi niż jesienią, udowodnimy to na boisku szymon starnawswki / polska press
Polska liga jest mocna, brakuje jej tylko zespołu, który regularnie gra w europejskich pucharach - stwierdził Marko Vesović, który w Legii Warszawa gra od stycznia 2018 r. W tym czasie został ze stołecznym klubem mistrzem Polski, zdobył krajowy puchar i... nauczył się języka polskiego.

Podobno możemy rozmawiać po polsku?
Jasne, nie ma problemu.

To duży profesjonalizm, którym nie każdy się wykazuje. Tym bardziej, że język polski poza naszym krajem pewnie się panu nie przyda.
Lubię uczyć się języków, nie trzeba mnie do tego namawiać. Polski mi się podoba, jest podobny do mojego ojczystego. Daje mi dużo korzyści, bo pomaga mi nie tylko na boisku czy w szatni. Uważam, że każdy obcokrajowiec, który decyduje się na grę w danym kraju, powinien starać się poznać jego język.

W Legii jest kilku obcokrajowców, którzy są tutaj dłużej niż pan, ale nie potrafią mówić po polsku.
Z jednej strony tak, ale z drugiej weźmy pod uwagę, że to trudny język. Rozumiem zawodników, zwłaszcza tych z zachodnich krajów, czy z innego kontynentu, że nie mogą nauczyć się polskiego na tyle, by swobodnie w nim rozmawiać. Mi było łatwiej, jak wielu piłkarzom i trenerom z Bałkanów, bo nasze języki są podobne.

Aleksandar Vuković też kiedyś przyjechał grać w Legii, nauczył się polskiego i został w naszym kraju. Myśli pan, że też może związać się z Polską na dłużej?
Nigdy nie mówię nigdy, ale nie wiadomo, jak moje życie dalej się potoczy, tym bardziej, że życie piłkarza różni się od normalnego człowieka.

Są obcokrajowcy, którzy naszą ligę traktowali jak trampolinę do lepszych rozgrywek. Jak jest z panem?
To zdecydowanie indywidualna sprawa. Widzę ją tak, że przychodząc do danej ligi, gra się w niej tak, jak najlepiej potrafi. Jeśli kiedyś przyjdzie oferta z lepszej ligi, to normalne jest, że się ją rozważa. Akurat futbol nie różni się w tym aspekcie od innych dziedzin. Obojętnie gdzie pracujesz, jeśli dostajesz propozycję, to się zastanawiasz, czy warto zmienić pracę, gdzie będziesz szczęśliwy, ile będziesz zarabiał, czy warunki ci odpowiadają i tak dalej. Ekstraklasa jest dobrą, mocną ligą. Jedyne, czego tu brakuje, to zespołów regularnie grających w europejskich pucharach.

Ośrodek treningowy klubu, Legia Training Center, rośnie jak na drożdżach. To element, który może przyciągać nie tylko młodych i utalentowanych graczy, ale też tych doświadczonych?
Oczywiście, to wielka rzecz dla klubu. Ostatnia, której potrzebuje, by być na organizacyjnym topie. Każdy piłkarz, który przychodzi do nowej drużyny sprawdza, jakie będzie miał warunki do pracy. Ośrodek treningowy z prawdziwego zdarzenia, gdzie niczego nie brakuje, to duży plus.

A jeśli chodzi o regularną grę w europejskich pucharach. Zimą odeszło kilku zawodników, którzy mniej lub bardziej byli ważnymi ogniwami, jak Jarosław Niezgoda, Cafu, czy Dominik Nagy, a latem odejdzie Radosław Majecki. Następcy nie zostali sprowadzeni, co może niepokoić w kontekście ewentualnej gry w eliminacjach?
Nie martwię się tym, jestem całkowicie spokojny. Każdy piłkarz, który do nas przyszedł jest dobry. „Choli” [Mateusz Cholewiak - red.] jest doświadczony, Tomas (Pekhart) też, z kolei Piotr (Pyrdoł) jest młody i utalentowany. Jesteśmy mocni jak wcześniej, choć słyszałem, że niektórzy twierdzą, że jesteśmy słabsi. Udowodnimy na boisku, że się mylą.

Ale nie brakuje wam Jarosława Niezgody?
Jarka zawsze mi będzie brakować, bo bardzo go lubię. Poza tym to piłkarz, który wie, jak zdobywać bramki. Ale mamy zawodników, którzy też mają taką wiedzę. Jose (Kante) i Tomas (Pekhart) są doświadczeni i mogą zrobić różnicę. Choć ten drugi potrzebuje jeszcze trochę czasu, by się zaadaptować w klubie i poznać naszą ligę. Zrobimy wszystko, żeby jak najszybciej poczuł się częścią zespołu. Wracając do ofensywy, każdy z naszych piłkarzy, którzy za nią odpowiadają, grają na wysokim poziomie i w każdego z nich wierzę.

Wydawało się, że rok rozpoczniecie od dwóch zwycięstw, bo graliście z beniaminkami. Tymczasem z ŁKS Łódź wygraliście 3:1, ale po kiepskiej pierwszej połowie, ale z Rakowem Częstochowa zremisowaliście 2:2.
Taka jest polska liga, w niej nie ma łatwych spotkań. W każdym meczu musimy być skoncentrowani i dawać z siebie 100 proc. To jest właściwa droga do tego, by zostać mistrzem. A jeśli już nim jesteś, to wiesz, że później nie będzie lżej, bo każdy tym bardziej będzie chciał cię pokonać. Podczas przygotowań ciężko pracowaliśmy, by dobrze prezentować się na boisku. Droga do mistrzostwa Polski będzie bardzo trudna dla każdego zespołu. Do rozegrania jest dużo spotkań. Chcemy wygrać tyle, ile się da i odzyskać mistrzowski tytuł. Niezależnie czy będziemy grać u siebie czy na wyjeździe, wszystko zależy od nas.

Najtrudniejsi rywale w wyścigu o mistrzostwo Polski?
Jest kilku, Cracovia, Pogoń, Piast, Śląsk... Ale powtarzam, wszystko zależy od nas.

Po drugim miejscu w poprzednim sezonie zastanawiano się, czy na stanowisku pozostanie Aleksandar Vuković. Temat wrócił po niezakwalifikowaniu się do fazy grupowej Ligi Europy. Koniec końców wciąż jest waszym trenerem. Jak pan ocenią tę współpracę?
Pracujemy jak zawsze, przed każdym meczem szykujemy coś, żeby zaskoczyć przeciwnika. Z „Vuko” mamy świetny kontakt i taką samą atmosferę w drużynie. To konieczność, żeby uzyskiwać pożądane wyniki. Musimy kontynuować tą pracę.

Do Legii przyszedł pan w styczniu 2018 r. jako prawy pomocnik, ale wkrótce zaczął pan grać na prawej obronie. Pasuje panu ta pozycja czy jednak wolałby pan grać bliżej bramki przeciwnika?
Wolałbym, w pierwszej kolejności jestem skrzydłowym. Ale najważniejsze jest dobro drużyny i to, czego oczekuje ode mnie trener. Poza tym często podłączam się do akcji ofensywnych. Tylko przy grze w defensywie mam więcej pracy.

Z perspektywy dwóch lat jak pan ocenia polską ligę?
Jest trudna dla każdego typu piłkarza. Potrzeba czasu, by się do niej przystosować. Gra jest bardzo intensywna i kontaktowa. Jest ciężko, zwłaszcza dla graczy, którzy chcą grać piłką. Z drugiej strony każdy może tutaj podnieść swoje umiejętności. Poza tym warunki do gry są bardzo dobre, więc zalicza się do poważnych lig.

Podczas meczu z ŁKS Łódź na „Żylecie” kibice wywiesili dwa transparenty. Jeden zniechęcał francuskiego inwestora do przejęcia Polonii Warszawa. Drugi skierowany był do młodego piłkarza, który przyszedł z tamtego klubu, żeby się wynosił.
Widziałem je, ale nie rozumiałem, o co chodzi. Dopiero po meczu poznałem temat. W każdym razie to powszechne zjawisko na stadionach. Efekt tego, że piłka nożna jest najpopularniejszą dyscypliną na świecie, generuje mnóstwo emocji i adrenaliny. Nie chcę wypowiadać się na ten temat, bo jestem piłkarzem i mój obowiązek, to dobra postawa na boisku. Jednak takie sytuację się zdarzają.

Chciałby pan zagrać w derbach Warszawy?

Tak, lubię derbową atmosferę. Dla Warszawy byłaby to fajna atrakcja. Swoją drogą, grałem przeciwko Polonii w eliminacjach Ligi Europy, gdy występowałem w Buducnost Podgorica. Ale obecnie w Warszawie jest tylko jeden zespół.

Pan derbową atmosferę zna z Belgradu i rywalizacji Crvenej zvezdy z Partizanem.
O tak, grałem w nich i to mecz, który nie ma porównania z żadnym innym. Zresztą to nie mecz, to wojna. To co się dzieje na boisku i na trybunach jest nie do opisania. Mówi się, że w obecnych czasach derbami Polski są starcia Legii z Lechem. Jest to jednak coś zupełnie innego niż derby Belgradu.

Pan jest za Crveną czy Partizanem?
Tylko Crvena, od urodzenia!

To jak się pan dogaduje z Vukoviciem, bo on jest za Partizanem?
I to wykorzystuje! Czasem mnie prowokuje, a mi nie wypada odgryźć się trenerowi, ha, ha. Mówiąc poważnie, nie ma między nami konfliktu z tego powodu.

Swoją drogą, interesuje się pan futbolem poza swoimi obowiązkami?
Nie jestem typem piłkarza, że zrobię swoje na boisku i zapominam o piłce. Zawsze chcę wiedzieć, co dzieje się w innych ligach czy w Lidze Mistrzów. To też część mojej pracy. Gdy ogląda się piłkę na najwyższym poziomie, można się czegoś nauczyć. Mało znam piłkarzy, którzy kompletnie odcinają się od futbolu.

U których piłkarzy coś pan podpatrzył?
Mówiąc o prawej obronie, to Dani Alves. Wiele od niego można się nauczyć. Wybór wśród skrzydłowych jest ogromny, wielu z nich to największe gwiazdy. Grają na innym poziomie, ale każdy przykład jest dobry dla każdego, kto chce się uczyć.

Pan chce się uczyć?
Zawsze!

Rozmawiał i notował Tomasz Biliński

ZOBACZ TEŻ:

Krzysztof Piątek, przechodząc do Herthy Berlin za 27 mln euro*, awansował na pierwsze miejsce w zestawieniu polskich piłkarzy, na których wydano najwięcej pieniędzy, biorąc pod uwagę wszystkie transfery z ich udziałem. W najlepszej dziesiątce próżno szukać Roberta Lewandowskiego, który zajmuje dopiero 27. miejsce. Zobacz najdroższą dziesiątkę!* kwoty za Transfermarkt

TOP 10 polskich piłkarzy, na których łącznie kluby wydały na...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marko Vesović: Nie jesteśmy słabsi niż jesienią, udowodnimy to na boisku [WYWIAD, WIDEO] - Sportowy24

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki