Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Wlazły, siatkarz Trefla Gdańsk: Cieszy mnie, że dotrwałem. Jak się władza nie zmieni, to 500+ będzie ROZMOWA

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
05.08.2022 gdansk. prezentacja zawodnikow trefla gdansk na plazy w brzeznie. nz. mariusz wlazly. fot. jakub steinborn / polska press/dziennik baltycki
05.08.2022 gdansk. prezentacja zawodnikow trefla gdansk na plazy w brzeznie. nz. mariusz wlazly. fot. jakub steinborn / polska press/dziennik baltycki Jakub Steinborn
Mariusz Wlazły ustanowił kolejny rekord, tym razem osiągnął granicę 500 meczów ligowych. 39-letni atakujący 444 spotkań zaliczył w barwach PGE Skry Bełchatów, a teraz śrubuje swoje osiągnięcie już jako zawodnik Trefla Gdańsk. Opowiada nam, jak się czuje, dołączając do grona najwytrwalszych siatkarzy PlusLigi. W 2022 roku został już nagrodzony tytułem siatkarza 20-lecia Polskiej Ligi Siatkówki.

Tylko trzy osoby do tej pory rozegrały w siatkarskiej PlusLidze co najmniej 500 meczów. To Michał Ruciak (555), Paweł Woicki (543) i Mariusz Wlazły. Czuje pan, że to wielki wyczyn?
To tym bardziej cieszy mnie to wyróżnienie, że wytrwałem (śmiech). Żartuję, oczywiście. Tuż po meczu powiedziałem kibicom w hali, że to są fajne liczby i jest to kawał pewnej historii. Wychodzimy na boisko po to, aby przede wszystkim sobie przysporzyć dużo radości, bo przeżywamy wtedy dużo różnych emocji. Kibice przeżywają je z nami i ta siła napędowa jest tak duża, że ciągle chce się grać w tę siatkówkę. Te 500 meczów to jest efekt tego, że nadal chce mi się grać.

Jak patrzy pan na ten okres, od debiutu odnotowanego 29 listopada 2003 roku? Uśmiecha się pan czy jest trochę wstyd na przykład z powodu ówczesnych fryzur?
Na pewno dzisiaj jestem doświadczony. Inaczej postrzegam sytuację na boisku i korzystam z tego swojego doświadczenia. Tyle rozwiązań, które miały miejsce na boisku w danych sytuacjach, pozwoliły mi, żeby w tym momencie podchodzić do tego spokojnie. A jak zaczynałem, to oczywiście moją zaletą była młodość. Nie kalkulowałem, nie oceniałem ryzyka. Obierałem cel i dążyłem do niego, mimo tego, że czasem się czegoś nie opłacało. Teraz jako sportowiec jestem dojrzały.

Z tych 500 meczów jest pan w stanie wybrać jakieś przełomowe obrazki?
Na pewno pierwsze mistrzostwo Polski (w 2005 roku - przyp.) to jest coś, co będę pamiętał. Pierwszy Puchar Polski (także 2005), pierwszy rok na przyjęciu (śmiech). Wszystko, co miało wartość emocjonalną. Każde mistrzostwo Polski, które zdobywałem z Bełchatowem też jest przeze mnie zapamiętane. Każdy rok Ligi Mistrzów był wyjątkowy, przewrotny. Zapamiętam też, niestety, te lata pandemiczne, kiedy graliśmy bez kibiców. Zastopowana została liga i nie bardzo było wiadomo, co dalej. W przekroju tych 20 lat dużo było chwil, które trzeba skategoryzować jako porażki. To był jednak bardzo dobry sposób, aby przeanalizować je i rozwinąć jako sportowiec.

444 mecze w Skrze Bełchatów, a teraz licznik leci już w barwach Trefla. Jak się pan w Gdańsku odnajduje?
Świetnie. Fenomenalnie, bym powiedział.

Poleca pan to miejsce do rozwoju?
Klub jest na tyle poukładany, że można tutaj rozwinąć skrzydła. Dotyczy to młodzieży, ale także troszeczkę zaawansowanego wiekowo sportowca. Jest tutaj bardzo przyjemne, pozytywne podejście do sportu przede wszystkim.

ZOBACZ TAKŻE:
Kibice w Ergo Arenie dopingowali siatkarzy Trefla Gdańsk oraz Asseco Resovii Rzeszów

Jak to jest z tym ładunkiem emocjonalnym? Na początku gra się na fantazji, później presja usztywnia. Czy po tylu spotkaniach w samej lidze można powiedzieć, że już nic na boisku nie zaskoczy?
Można powiedzieć z dużym prawdopodobieństwem, że jesteśmy w stanie przewidzieć swoje zachowanie.

Stosując interdyscyplinarną parabolę, chciałbym zapytać pana o wchodzenie z ławki. W piłce nożnej na takim etapie jest niesamowity Cristiano Ronaldo, który sobie z tym nie radzi. Pan jest ikoną siatkarską i też wchodzi z kwadratu dla rezerwowych. Nie widać jednak, żeby była wokół tego burza.
Wielokrotnie już o tym mówiłem, że moją rolą w chwili obecnej jest to, aby sportowo się wyciszyć. Chcę przygotować się do zakończenia kariery, które nastąpi. Wiem, jaką mam rolę w zespole. Służę swoim doświadczeniem, pomocą dla młodszych ode mnie zawodników. A kiedy pojawiam się na boisku, to również służę swoimi umiejętnościami. Na ile mogę, na tyle podnoszę też ogólny poziom drużyny. To podejście jest na tyle OK, że nie przeszkadza mi obecność w kwadracie dla rezerwowych.

A kiedy to zakończenie pan planuje?
Będzie. Kiedyś na pewno.

Kontrakt w Treflu obowiązuje do końca sezonu.
Niewykluczone, że rozmowy będą trwały.

Czyli życzenie kibiców o 500+ się ziści?
Na pewno 500+ będzie. Jak się władza nie zmieni, to 500+ będzie (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki