Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Ozdoba, trener tenisa: Na Pomorzu brakuje hal przeznaczonych dla tenisistów. Ta dyscyplina przydaje się w życiu codziennym

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Mariusz Ozdoba (w środku) z Igą Świątek oraz Piotrem Sierzputowskim na kortach Gdańskiej Akademii Tenisowej
Mariusz Ozdoba (w środku) z Igą Świątek oraz Piotrem Sierzputowskim na kortach Gdańskiej Akademii Tenisowej archiwum prywatne Mariusza Ozdoby
Z Mariuszem Ozdobą, p.o. prezesa Pomorskiego Wojewódzkiego Związku Tenisowego, trenerem w Gdańskiej Akademii Tenisowej, który prowadził gdynianina Piotra Sierzputowskiego, rozmawiamy o tym, na co zwrócić uwagę w pierwszym etapie przygody z tenisem, o infrastrukturze jaka jest do dyspozycji na Pomorzu oraz o korzyściach płynących z uprawiania tej dynamicznej dyscypliny.

Jak zazwyczaj wyglądają początki w nauce tenisa?
Najczęściej na pierwsze zajęcia decydują się rodzice, którzy przyprowadzają dziecko, aby nauczyło się grać w tenisa i żeby miało kontakt ze sportem. Tak zapewne jest w każdym sporcie, więc nie jest to wyjątek. Rodzice informacji szukają w internecie lub dostają "pocztą pantoflową" od kolegi, koleżanki, że ktoś chodzi i zajęcia bardzo się podobają. Nie ukrywam, że ta "poczta pantoflowa" działa najlepiej, jest najlepszą reklamą. Jeśli dziecku, rodzicowi zajęcia się spodobają, to chętnie opowiadają o tym znajomym. Nie bez znaczenia jest teraz sukces Igi Świątek, zwyciężczyni French Open. To też bodziec dla rodziców, że warto spróbować tenisa. Każdy rodzic po takim sukcesie myśli: „Jeśli jej się udało, to dlaczego mojemu dziecku ma się nie udać”. Tenis to fajny sport, który można uprawiać przez całe życie.

A podczas takich pierwszych lekcji tenisa na czym skupiają się trenerzy?
Najmłodsi zaczynają w wieku 5-6 lat. Pierwsze zajęcia są w formie gier i zabaw, zapoznawania się z piłką, rakietą, kortem. Stawiamy na gry ogólnosprawnościowe, rozwój koordynacji, zwinności, orientację w przestrzeni. Na treningach grupowych dla najmłodszych jest wesoło, poznajemy smak sportowej rywalizacji, takiego normalnego tenisa jest niewiele. Jednak z każdym treningiem procent tenisa wzrasta w stosunku do części ogólnosprawnościowej.

Jest wielki sukces Polki na światowej arenie i to magnes dla dyscypliny na teraz. A co w dłuższej perspektywie może przyciągać do tenisa młodych ludzi?
Sport powinien być jednym z ważniejszych elementów w procesie wychowywania najmłodszych. Tenis to dyscyplina na całe życie, to nie tylko rozwój fizyczny, ale również praca nad ważnymi umiejętnościami przydatnymi w codziennym życiu. Umiejętności zdobyte na korcie bezpośrednio przekładają się na umiejętność komunikacji z rówieśnikami, radzenie sobie ze stresem i szeroko rozumianą socjalizację. Każda piłka to jest decyzja dobra lub zła. Każda piłka, każdy punkt i akcja są inne. Nie ma dwóch takich samych akcji. Przydaje się to w życiu, gdzie często trzeba podjąć szybko właściwą decyzję. Za każdą decyzję odpowiadam ja sam, indywidualnie. Jeśli zagram piłkę dobrze, to jest to dobra decyzja. A jeśli zagram ją źle, to błąd i za chwilę muszę się poprawić. Tenis uczy samodzielności. Na korcie nie ma trenera, który co chwilę podpowiada. Kiedy wychodzę na kort, to jestem sam i nikt mnie nie zmieni. Wszystko zależne jest ode mnie, więc muszę pokonać swoje słabości. Są pewne schematy w rozegraniu, ale większość akcji jest nieprzewidywalna. Z drugiej strony siatki jest przeciwnik i każdą piłkę oddaje mi na różne sposoby. Nigdy nie wiem, gdzie mi zagra.

Wspomniał pan o poczcie pantoflowej jako kluczowym sposobie wyboru miejsca uprawiania sportu. Czym jeszcze kierować się przy wyborze szkółki, trenera w tenisie?
W tej chwili jest duża pomoc Polskiego Związku Tenisowego i Ministerstwa Sportu. Powstał Narodowy Program Upowszechniania Tenisa „Rakiety Lotosu”. To program, który trwa trzeci rok i jest wspierany przez Grupę Lotos. Dzieci mają możliwość za darmo uczestniczyć w zajęciach i poznania tenisa od samego początku. W programie uczestniczą licencjonowane kluby PZT, które mogły w szkołach weryfikować zdolności dzieci pod względem sprawności. Wybierały najzdolniejsze dzieci. To duża akcja popularyzująca tenis.

A jeśli chodzi o indywidualną ścieżkę? Czym rodzice wtedy powinni się kierować?
Są licencjonowane kluby skupione wokół wojewódzkich związków tenisowych. Takie kluby są też w Trójmieście, a treningi prowadzone są przez trenerów z odpowiednimi kwalifikacjami wg. programów Polskiego Związku Tenisowego i Międzynarodowej Federacji Tenisowej ITF, m.in. Tenis 10. Ta ścieżka pozwala dzieciakom przejść przez ten pierwszy etap, aż do grania wyczynowego.

Jak ocenia pan infrastrukturę tenisową na Pomorzu? Jak wypadamy na tle reszty kraju?
Generalnie wygląda to średnio. Najlepszą infrastrukturę ma na pewno Sopot Tenis Klub. To klub, który ma 100 lat tradycji, dwie hale tenisowe i korty otwarte. To jedyny obiekt w Trójmieście, czyli dla ponad miliona mieszkańców, z typową halą tenisową. Pozostałe kluby mają hale, ale to tzw. lekkie konstrukcje. To miejsca przystosowane do tego, aby grać w ciągu całego roku. Nie ma miejskich hal tenisowych. Na przykład w 200-tysięcznym Toruniu są dwie miejskie hale tenisowe: jedna na cztery korty, a druga na trzy. A w Trójmieście miasta nie były do tej pory zainteresowane takim przedsięwzięciem.

Rozumiem, że to w naszych warunkach klimatycznych szalenie istotne.
Prawie siedem miesięcy gramy w hali. Tylko Sopot Tenis Klub jest klubem miejskim, wspieranym przez prezydenta Sopotu. Pozostałe obiekty na Pomorzu są w rękach prywatnych. Obiekty zarządzane są więc przez osoby prywatne. Infrastruktura powstaje więc z ich inicjatywy i z ich środków.

Pokutuje przeświadczenie, że tenis to drogi sport. Jak to wygląda?
Dlatego właśnie uruchomiony został przez PZT, Ministerstwo Sportu i Grupę Lotos nowy program. To próba pomocy dzieciom, aby chodziły na bezpłatne zajęcia. Na tym pierwszym etapie mogą grać w tenisa dwa razy w tygodniu. Tenis, z racji tego, że jest sportem indywidualnym, jest droższym sportem niż piłka nożna czy koszykówka. Nie da się w 20 osób grać na jednym korcie. Na początku i tak zajęcia dla dzieci prowadzone są w grupach 6-osobowych. Wówczas maluchy się nie nudzą. Chodzi o to, aby nie zniechęciły się i mogły rywalizować z kolegą, z koleżanką. Dopiero w wieku ok. 10-11 lat zaczyna się to bardziej indywidualizować.

Tenis to przede wszystkim podróże i nauka języków. Działa to jako wabik?
Zgadza się. Każdy turniej jest w innym miejscu. Zmienia się okolice, poznaje się świat, całą Polskę. Na pewno wpływa to na atrakcyjność, że tenis nie jest przypisany do jednego miejsca.

Piotr Sierzputowski - trener Igi Świątek. Jak wygląda ich wspólna praca?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki