Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz L. zabił córkę bez powodu. Trafi przed sąd, czy na leczenie psychiatryczne?

Jacek Wierciński
Mężczyzna wyraził skruchę, ale powodu swojego czynu nie umiał wskazać. Powiedział po prostu, że towarzyszył mu „jakiś przymus”
Mężczyzna wyraził skruchę, ale powodu swojego czynu nie umiał wskazać. Powiedział po prostu, że towarzyszył mu „jakiś przymus” KWP Gdańsk
Mariusz L., który przyznał się do zamordowania 5-letniej córeczki Milenki, od pół roku przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Na dniach okaże się, czy tam zostanie.

- Zebraliśmy już właściwie kompletny materiał dowodowy. Przesłuchane zostały wszystkie osoby mające styczność z 31-latkiem, nie tylko z kręgu rodziny, ale też znajomych i współpracowników - relacjonuje prok. Ewa Burdzińska, szefowa prowadzącej śledztwo Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa.

I dodaje: - Oczekujemy tylko na opinię psychologiczną i psychiatryczną z 4-tygodniowej obserwacji. Powinna do nas wpłynąć do 10 października, na jej podstawie prokurator podejmie decyzję w tej sprawie.

Od wynikającej z ekspertyzy lekarzy decyzji prokuratora zależeć będzie, czy mężczyzna, który przyznał się, że 16 kwietnia uderzeniami kamieniem w głowę w parku w Brzeźnie zabił 5-letnią córkę, trafi przed oblicze sądu. Zamiast tego prosto z wydziału psychiatrii sądowej, gdzie L. przebywa od chwili aresztowania, z powodu podejrzeń dotyczących stanu zdrowia, może zostać skierowany na leczenie w zamkniętej placówce psychiatrycznej.

Prokuratura ujawnia, że we krwi mężczyzny nie było śladu alkoholu czy dopalaczy. Tylko THC, a zawierająca tę substancję marihuana to, jak twierdzi 31-letni Mariusz L., jedyny produkt, od jakiego był uzależniony.

Dlaczego Milenka zginęła? Śledczy przyznają, że choć mężczyzna wyraził skruchę z powodu swojego czynu, nie potrafił wskazać jego przyczyny. Powiedział po prostu, że towarzyszył mu „jakiś przymus”.

- Żadnego nowego światła na sprawę nie rzuciła opinia biegłego z zakresu informatyki, który przeanalizował zawartość komputera 31-latka - przyznaje prok. Ewa Burdzińska. - Dziwne w tej sprawie jest to, że podejrzany, który jak sam twierdzi był uzależniony, wspomina w tym kontekście jedynie o konopiach indyjskich i nigdy o niczym innym. W ramach tego samego postępowania wyjaśniamy również, od kogo Mariusz L. nabywał marihuanę - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki