Polka dzielnie walczyła o złoty medal, ale nie zdołał rzucić oszczepem tak daleko, jak Chinka. Andrejczyk ma jednak powody do zadowolenia, bo zdobyła swój pierwszy medal olimpijski.
Andrejczyk była faworytką do złotego medalu w Tokio. W tym roku osiągnęła rewelacyjny wynik - 71,40. To trzeci najlepszy rezultat w historii kobiecego rzutu oszczepem. Znakomicie spisała się także w kwalifikacjach do medalowej rywalizacji w Tokio, bo już pierwszym rzutem zapewniła sobie awans i to z najlepszym wynikiem w całej stawce. To pozwalało mieć nadzieję na kolejny złoty medal dla biało-czerwonych na igrzyskach w Tokio.
Jedyne obawy wzbudzały problemy zdrowotne naszej zawodniczki, która ma naderwane mięśnie barku i to z pewnością bardzo utrudniało jej walkę z rywalkami. Andrejczyk ani razu nie prowadziła w konkursie. Cały czas była między trzecim i drugim miejscem, a ostatecznie zdobyła srebrny medal. Biorąc pod uwagę wszystkie przeciwności i problemy, to ten wynik trzeba uznać za sukces. To prawdziwy cud, że w ogóle wystąpiła w Tokio, a do została wicemistrzynią olimpijską.
- Nie byłam sobą. Przed zawodami poczułam dużą agresję i musiałam zabrać mojego psychologa na spacer. Cieszę się, że tu jestem, bo po rzucie na 71 metrów na początku sezonu miałam duże problemy z barkiem. Chciałam więcej, ale cieszę się z tego medalu, bo to mój pierwszy zdobyty na igrzyskach olimpijskich - powiedziała Andrejczyk, po której widać było jednak pewne rozczarowanie, że to nie był medal złoty.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?