Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marco Paixao sam się skreślił w Lechii Gdańsk. Trener Piotr Stokowiec wprowadza dyscyplinę

Paweł Stankiewicz
Fot. Piotr Hukało
Marco Paixao został odsunięty od treningów z pierwszym zespołem. Wszystko wskazuje na to, że portugalski napastnik bardzo słabym meczem z Lechem Poznań pożegnał się z drużyną biało-zielonych.

Trudno było sobie wyobrazić zespół Lechii bez Marco Paixao. Początki Portugalczyka w Gdańsku po odejściu ze Sparty Praga nie były dobre. W pierwszej rundzie w biało-zielonych barwach zagrał u trenera Piotra Nowaka w trzech meczach, prezentował się słabo i nie strzelił gola. Wszystko zmieniło się po solidnie przepracowanym okresie przygotowawczym. W poprzednim sezonie zagrał w 35 meczach ligowych, strzelił 18 goli i wraz z Marcinem Robakiem został królem strzelców Lotto Ekstraklasy. W tym sezonie, który przecież wciąż trwa, zbliżył się do osiągnięcia z poprzedniego, ale królem strzelców nie będzie. Portugalczyk ma 16 goli (na 35 strzelonych przez Lechię - przyp. aut.) i jest trzeci na liście strzelców za Carlitosem z Wisły oraz Igorem Angulo z Górnika Zabrze. Wiosną jednak prezentował się słabo, nic nie wnosił do gryz zespołu, a w Poznaniu z Lechem „przeszedł obok” meczu. Zdobył w tej rundzie dwa gole, ale jednego z rzutu karnego, a drugiego - w Białymstoku - ładnym strzałem głową. Wcześniej sam narzekał na niektórych kolegów, że nie wychodzą na boisko dostatecznie zmotywowani.

- Wszyscy musimy być zmobilizowani i grać z zaangażowaniem, bo inaczej będziemy mieć problemy z utrzymaniem w lidze - podkreślał nie tak dawno Marco.

On jednak już nie pomoże Lechii w osiągnięciu tego celu. Zarząd klubu, na wniosek sztabu szkoleniowego, odsunął go od treningów z pierwszym zespołem. Z wypowiedzi trenera Stokowca jasno wynika, że to już koniec przygody Marco Paixao z Lechią. Napastnikowi zresztą i tak z końcem sezonu wygasał kontrakt, a nie było porozumienia w kwestii podpisania nowej umowy.

- Naprawdę, ja osobiście nie mam nic do Marco, bo to jest bardzo dobry zawodnik - mówił Stokowiec po sparingu z Chojniczanką. - Wszyscy muszą jednak respektować ustalone reguły. Teraz potrzebuję piłkarzy rozumiejących powagę sytuacji, którzy będą umierać za klub. Nasza sytuacja jest dziś poważna. Szkoda Marco, ale muszę być konsekwentny. Właśnie tego wymaga ode mnie zespół, kibice, ale też ja sam od siebie. Dyscyplina, to jest to, czego brakuje Lechii w pierwszej kolejności. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Nawet gdybym chciał, to się nie cofnę. Myślę, że jasno wypowiedziałem się w kwestii przyszłości Marco w Lechii. Nie można mówić, że ja kogoś skreśliłem, bo zawodnicy sami to robią. Marco zdecydował się wyjechać i opuścić zajęcia, a ja nie mogę tolerować łamania zasad. Robimy coś wspólnie i takie sytuacje nie mogę mieć miejsca - dodał.

Marco już wcześniej wykupił bilet na samolot zakładając wolny weekend po meczu w Poznaniu. Tymczasem trener Stokowiec zadecydował, że Portugalczyk miał zagrać w sobotnim sparingu z Kotwicą Kołobrzeg, a wolne dał drużynie w niedzielę i poniedziałek. Paixao mówił, że ma kontuzję, ale skończyło się tylko na słowach. Piłkarz zlekceważył polecenie trenera, wsiadł do samolotu i... skreślił się z dalszej gry w Lechii.

Stokowiec na Paixao już zatem nie postawi, a teraz jego pierwszym wyborem w ataku będzie Grzegorz Kuświk, który w styczniu był o krok od wypożyczenia do Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Teraz ten napastnik dostanie szansę i będzie mógł zapracować na nowy kontrakt z klubem, który wygasa z końcem czerwca.

Prezent Arki, w Lechii potrzebna jest burza mózgów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki