Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Stefański z Trefla Sopot: Nie chcę składać żadnych deklaracji [ROZMOWA]

Patryk Kurkowski
Przemek Swiderski
Z Marcinem Stefańskim, kapitanem Trefla Sopot, rozmawia Patryk Kurkowski.

Zostałeś wybrany przez trenera kapitanem Trefla Sopot. To wielkie wyróżnienie?

- Cieszę się z tego wyróżnienia. Byciem kapitanem w takiej drużynie jak Trefl Sopot to spora nobilitacja, ale z drugiej strony są też obowiązki oraz oczekiwania.

Teraz będziesz mógł w czasie meczów bez obaw krzyczeć na kolegów.

- (śmiech). Nie odbieram tego w ten sposób. Bycie kapitanem polega na czymś zupełnie innym. Wcześniej kapitanem był Filip Dylewicz, a ja mu pomagałem w tej roli, więc mam już pewne doświadczenie w tej roli. Ale jak wspomniałem wcześniej, nie będę wykorzystywał swojej funkcji do takiego zachowania.

Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.

— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013

Zostawmy już ten temat. Do wielkich zmian doszło latem w Treflu Sopot.

- Rzeczywiście. Mamy nowego trenera, jest nowa idea budowania zespołu, są też nowi zawodnicy. Ze starego składu pozostało bodaj tylko czterech zawodników. Odeszli wszyscy obcokrajowcy, a doszli dwaj doświadczeni Polacy - Krzysztof Roszyk i Paweł Leończyk.

Nadal macie medalowe aspiracje?

- W każdym sezonie staramy się zajść jak najdalej. Co prawda w poprzednim sezonie udało nam się wywalczyć Superpuchar i Puchar Polski, ale niestety nie daliśmy rady w ćwierćfinale. Wierzymy jednak, że tym razem uda nam się zajść dalej. Myślę, że mamy na tyle dobry zespół, aby w sezonie zajść daleko. Nie chcę jednak składać żadnych deklaracji.

W sparingach prezentuje się naprawdę przyzwoicie.

- Nie ma u nas hurraoptymizmu. Mamy za sobą trzy pierwsze mecze pod wodzą Dariusa Maskoliunasa. W Słupsku rozegraliśmy trzy dobre mecze, mimo że przegraliśmy z Tsmokami Mińsk. Staraliśmy się zagrać najlepiej jak potrafimy i wyegzekwować założenia taktyczne trenera. Pozostało nam już trochę czasu do ligi i wykorzystamy ten czas na wyeliminowanie błędów oraz wdrożenie filozofii szkoleniowca.

Tak jak wspomniałeś, trener Maskoliunas jest z wami od niedawna. To dla was problem, że tak późno macie z nim styczność?

- Trener dołączył do nas niedawno, ale Mariusz Niedbalski oraz pozostałe osoby ze sztabu szkoleniowego miały wytyczne odnośnie tego, jak mamy trenować, czego od nas oczekuje szkoleniowiec. Byliśmy też w stałym kontakcie telefonicznym z trenerem, ale zdajemy sobie sprawę, że to nie to samo. Niemniej jednak na początku Maskoliunas nie był nam niezbędny, bo to przecież był okres, kiedy było dużo zajęć wydolnościowych, a dopiero później weszliśmy w taktykę. Nasi trenerzy wykonali kawał dobrej roboty, a teraz mamy jeszcze czas, by wdrożyć filozofię naszego szkoleniowca.

Mówisz o początku ligi, ale zanim zagracie o punkty, czeka was jeszcze walka o Superpuchar Polski ze Stelmetem Zielona Góra. Macie się kogo obawiać?

- Na dzień dobry gramy z mistrzem Polski, który będzie też grać w Eurolidze. W ich zespole są naprawdę duże nazwiska i można w cudzysłowie powiedzieć: "mamy się kogo bać". Tak naprawdę nie rozmawialiśmy na temat tego spotkania. Mimo wszystko nie jedziemy tam po to, by przegrać i wierzę w to, że damy radę wygrać.

Zespół z Zielonej Góry ma naprawdę mocny skład.

- Po pierwszych dwóch, trzech meczach będziemy mogli ocenić zawodników. Póki co nie chcę oceniać ich koszykarzy, bo nie znam ich na tyle. Dopiero za jakiś czas, po miesiącu, czy dwóch okaże się, czy rzeczywiście będą grali tak dobrze.

Wszystkie atuty są jednak po stronie Stelmetu...

- Najprawdopodobniej tak, bo są mistrzem Polski, dysponują większym budżetem. No i zagrają przed własną publicznością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki