Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Pietrowski z Lechii Gdańsk: Możemy mieć pretensje tylko do siebie

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bołt
Z Marcinem Pietrowskim, piłkarzem Lechii Gdańsk, po przegranym meczu z Piastem w Gliwicach, rozmawia Paweł Stankiewicz

- Jak się czujecie po meczu, który przegraliście w taki sposób?

- Na pewno jesteśmy rozczarowani wynikiem. Sytuacji bramkowych stworzyliśmy sobie bardzo dużo. Tak to się jednak kończy, kiedy z tych okazji nie strzela się goli. Dostaliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry i przegraliśmy. Bo stracony drugi gol, to już był efekt tego, że się odkryliśmy, żeby wyrównać.

- Szkoda tej ręki Piotra Wiśniewskiego i rzutu wolnego. Można chyba było tego uniknąć?

- czasami tak się zdarza, że człowiek chce po prostu ochronić twarz. Nie winiłbym tutaj nikogo.

- Czego zabrakło, żeby Lechia wygrała w Gliwicach? Tylko skuteczności?

- No w głównej mierze skuteczności. W Gliwicach stworzyliśmy sobie chyba więcej sytuacji bramkowych niż w dotychczasowych trzech meczach. Precyzji w polu karnym nam zabrakło, skoro nie strzeliliśmy ani jednego gola.

- Jesteście zadowoleni ze swojej gry w tym meczu?

- Piast nie miał zbyt wielu okazji do strzelenia gola. Wydawało się nam, że kontrolujemy to spotkanie. Taka jest piłka. Straciliśmy bramkę po bardzo dobrym uderzeniu z rzutu wolnego i nawet nie ma do kogo mieć pretensji. Chyba tylko do siebie, że nie strzeliliśmy trzech goli.

- Której sytuacji najbardziej Wam żal? Tej Ricardinho, która mogła ustawić wynik meczu?

- W tym meczu chyba każdy z zawodników miał sytuację i mógł strzelić gola. Nie można obwiniać tylko jednego zawodnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki