Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Najman - Artur Binkowski: Kabaret, a nie sport

Łukasz Żaguń
Szymon Starnawski /Polska Press
26 maja przyszłego roku, na PGE Narodowym, naprzeciwko siebie staną Marcin Najman i Artur Binkowski. Na pewno będzie... wesoło.

- Nic do ciebie nie mam. Jesteś spoko gość, ale i tak zniszczę cię w ringu! - zapowiada szumnie Artur Binkowski. Z Marcinem Najmanem twarzą w twarz nie chce jednak stanąć, bo, jak podkreśla, takie spotkania wyzwalają w nim złe emocje.

A co na to wszystko drugi bohater tego pojedynku? Jest znacznie spokojniejszy i przypomina, że... wielu zawodników źle skończyło, odgrażając mu się jeszcze przed pierwszym gongiem.

- Szanuję cię jako zawodnika. Uważam, że boksersko zaszedłeś dalej ode mnie. Ale takie zapowiedzi już słyszałem kilka razy przed ostatnimi walkami. I co się okazało? Jednego rywala budzili w ringu, a drugiego jak już dobudzili, to się pytał: co się stało? - wspomina Najman.

Te słowa znowu działają na Binkowskiego jak płachta na byka, więc nie ustępuje. - A czy chociaż jeden z tych rywali był olimpijczykiem? No nie. I to jest właśnie ta różnica między nimi a mną, Marcinku - ripostuje.

A teraz trochę faktów. Binkowski nie mija się z prawdą. Rzeczywiście jest olimpijczykiem. Podczas igrzysk w Sydney w 2000 roku zaszedł do ćwierćfinału, w którym to zastosował go pochodzący z Uzbekistanu, Rustam Saidow. I na tym w zasadzie lista sukcesów, pochodzącego z Polski, a mieszkającego na co dzień w Kanadzie zawodnika, się kończy. W zawodowej karierze Binkowski stoczył 24 pojedynki. Wygrał co prawda 16 z nich, ale większość raczej z „chłopcami do bicia”. Na zwycięstwo czeka on już od... ponad dziesięciu. lat. Ostatnimi jego pogromcami okazali się rodacy, Krzysztof Zimnoch i Michał Cieślak.

Binkowski walkę stoczył też w... filmie „Człowiek ringu”, gdzie wcielił się w rolę boksera, Johna Griffina. W tamtym pojedynku przegrał z Jimem Braddockiem, którego postać odtworzył z kolei doskonale znany w Hollywood aktor, Russell Crowe. Rodzi się zatem pytanie - skoro urodzony w Bielawie pięściarz nie ma w swoim dorobku poważnych sukcesów, to czy Marcin Najman uchodzi za faworyta majowej potyczki?

Ci, którzy interesują się boksem, stwierdzą zapewne, że stawianie Najmana w roli kandydata do zwycięstwa w jakiejkolwiek walce, jest, delikatnie rzecz ujmując, zabawne. Pochodzący z Częstochowy zawodnik wygrał co prawda 15 z 19 walk bokserskich, ale większość z rywalami, których nazwisk nie kojarzą nawet wytrawni eksperci w tej dyscyplinie. Ponadto, Najman próbował swoich sił w MMA czy kickboxingu, gdzie poskromili go m.in. Przemysław Saleta, Mariusz Pudzianowski czy... Robert Burneika, bliżej znany jako „Hardkorowy Koksu”.

Walka Najman kontra Binkowski nie będzie jednak głównym daniem gali na PGE Narodowym 26 maja przyszłego roku. W walce wieczoru zobaczyć mamy bowiem Mariusza Wacha. Najmanowi, jako organizatorowi wydarzenia, marzy się, by „Wikinga” zestawić z urodzonym w Szczecinie, a wychowanym w Gdańsku, Izu Ugonohem.

Ponadto, w ringu zobaczymy też m.in. Rafała Jackiewicza i Ewę Piątkowską. Ale to nie koniec atrakcji. Najman planuje połączyć galę bokserską z... koncertem. Wydarzenie na PGE Narodowym uświetnić mają Edyta Górniak, Liroy czy zespół Kombii. Bilety już są w sprzedaży w serwisie - www.kupbilet.pl

Lechia niczym... listopad. Arka nadal zadziwia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki