18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Kowalczyk układający kostkę Rubika w "Mam Talent" jest geniuszem? [ZDJĘCIA, FILM]

Tomasz Słomczyński
Układanie kostki Rubika Marcin Kowalczyk ćwiczy codziennie. Czasem godzinę, czasem nawet sześć
Układanie kostki Rubika Marcin Kowalczyk ćwiczy codziennie. Czasem godzinę, czasem nawet sześć Karolina Misztal
Kiedy miliony przed telewizorami z niedowierzaniem wpatrywały się w jego palce, on w wyobraźni odtwarzał historię, na przykład taką: "Syndra układała kostkę Rubika w mleku grając na gitarze ambitnie". Czy Marcin Kowalczyk jest geniuszem?

Małgorzata Foremniak była "w szoku", a umiejętności występującego w programie nazwała "niebywałymi". Agnieszka Chylińska zaś stwierdziła, że to, co zobaczyła, "jest nieprawdopodobne", a ona sama nie może tego ogarnąć, bo skończyła tylko podstawówkę.

Robert Kozyra uznał, że ktoś, kto robi takie rzeczy, musi mieć "coś z głową na poważnie".
Wszyscy oni się mylili.

Mylił się również ten, który zaprojektował wystrój sceny, w głębi której przesuwały się skomplikowane wzory matematyczne. Bo matematyka nie ma tu nic do rzeczy.

Wreszcie mylili się ci, którzy okrzyknęli Marcina Kowalczyka geniuszem i porównywali go do postaci z filmu "Piękny umysł".
Bo umysł studenta z Gdańska, finalisty programu "Mam Talent", jest dokładnie taki sam, jak piszącego te słowa i nie różni się niczym od umysłów słowa te czytających.

Przypomnijmy, na stole leżały 24 kostki Rubika. Marcin miał zasłonięte oczy. Jurorzy podawali numery kostek. Marcin brał je do ręki i układał. Każdą w ciągu kilku, kilkunastu sekund.

Musiał więc zapamiętać ułożenie 24 kostek i z pamięci odtworzyć ruchy palców, żeby potem zaprezentować jednokolorowe ścianki. Zwykle zajmuje mu to 24 minuty.
Spotkaliśmy się w naszej redakcji.

Marcin jest bezpośredni, zazwyczaj uśmiechnięty i pewny siebie, i za grosz nie ma w nim gwiazdorstwa. A po programie o wywiady proszą go kolejne redakcje.

Na spotkanie przynosi dwie kostki. Układa je w ciągu dziesięciu albo kilkunastu sekund. Robi to tak szybko, wszystkimi palcami dłoni, że trudno się połapać, jakie ruchy wykonuje.

Nie sprawia mu najmniejszego problemu ułożenie kostki trzymanej za plecami.
Nie sprawia mu też problemu odtworzenie przypadkowego ciągu cyfr. Na przykład kodu z naklejki na komputerze. Kiedy je słyszy, podawane kolejno, jego wzrok na moment ucieka gdzieś w bok, do góry, widać, że maszyna w jego głowie pracuje na wyższych obrotach.
Potrafi w 40 minut zapamiętać liczbę pi - do tysiąca miejsc po przecinku.
Jest aktualnym rekordzistą świata w mało znanej konkurencji - układaniu kostek Rubika z pamięci, czyli z zasłoniętymi oczami. Na ostatnich mistrzostwach Polski ułożył ich 26.

Jest studentem drugiego roku matematyki na Politechnice Gdańskiej. I ma problem z zaliczeniem drugiego roku.
- Dziennikarze pytali mnie ostatnio, czy dostaję stypendium naukowe. - Marcin uśmiechnął się znacząco. - Ja? Stypendium? Też coś. Powiedzieć, że jestem przeciętnym studentem to chyba najłagodniejsze dla mnie określenie.
Twierdzi, że nie jest wybitnie uzdolniony, tylko wybitnie wyćwiczony. Po prostu upycha do głowy jak najwięcej informacji w jak najkrótszym czasie.

A dzieje się to mniej więcej tak. Zanim Marcin zabiera się za przesuwanie po omacku poszczególnych części kostki Rubika, przez dłuższy czas im się przygląda. Każdej z osobna.

Pamięć sensoryczna to np. "pamięć oka" (wszystkie nasze zmysły mają swoje "pamięci"). Informacja - w tym przypadku widok poszczególnych pól na kostce Rubika - jest na ułamek sekundy zatrzymywana w oku, zanim przejdzie dalej. Czyli - zanim z mikroskopijnego przedsionka trafi do przedpokoju. Przedpokój to pamięć krótkotrwała. Tu informacja zatrzyma się na ok. 7 sekund. Być może na krócej, w przypadku Marcina, zapewne tak właśnie się dzieje, niewykluczone, że w tym przypadku nie zatrzyma się w ogóle, tylko od razu zostanie wepchnięta do pokoju - czyli do pamięci długotrwałej.
To moment kluczowy. Wszyscy jesteśmy w stanie zapamiętać informację na kilka sekund, nieliczni zaś są w stanie ją zakodować "głębiej" w sposób, który umożliwi jej natychmiastowe wydobycie. Marcin to potrafi.
- Każdą kostkę da się ułożyć w 20 ruchach, ale na razie potrafią to tylko komputery, człowiek nie ma szans osiągnąć takiej biegłości, zbyt skomplikowana to jest zabawka. Mnie takie ułożenie bez patrzenia zajmuje ok. 70-90 ruchów. Zapamiętuję pozycje klocków względem siebie oraz ich orientację. Nie muszę zapamiętywać każdego następującego po sobie ruchu. Muszę natomiast zapamiętać ciąg 20 pozycji na kostce, następujących jedna po drugiej. A żeby osiągnąć zapamiętaną pozycję, muszę wykonać kilka ruchów.

Tłumacząc to, Marcin obraca w palcach kostkę.
- Więc potem po prostu układam kostkę. Już od dawna robię to bez zastanowienia. Powtórzę: pamiętam 20 pozycji, czyli dziesięć słów. Bo jedno słowo to dla mnie dwie następujące po sobie pozycje.
Marcin stara się tłumaczyć ruchy, które wykonuje, ale robi to tak, jakby tłumaczył coś oczywistego... Dość powiedzieć, że wykonuje pięć ruchów na sekundę.
- Dlaczego słów? Zamieniam liczby, oznaczające pozycje, na słowa. Wymyśliłem swój własny kod - dla mnie każda liczba to słowo. Na przykład 11 - Syndra (żeńska postać z książki fantasy), 27 - kostka Rubika, 77 - mleko, 8 - gitara... itd. Jeśli mam zapamiętać ciąg liczb, wystarczy, że zapamiętam zdanie, które zacznie się od tego, że Syndra układa kostkę Rubika w mleku i gra na gitarze...

Do pamięci długotrwałej Marcina trafia więc ułożona z konkretnych słów historyjka. Słowa coś znaczą, budzą skojarzenia, więc tym samym stanowią kod, który jest stosunkowo łatwy do przywołania. Wydaje się to łatwe... W odniesieniu do jednej takiej historii. Ale jest ich dwadzieścia kilka.

- Żeby nie pomieszać poszczególnych kostek i np. nie zacząć układać kostki nr 2 według "historii" nr 1, każdą swoją opowieść umieszczam w konkretnym, dobrze mi znanym miejscu, tam ją widzę w wyobraźni. Na przykład: Syndra stoi na boisku przy moim gimnazjum. Wiem, że to boisko to kostka nr 1. I tak dalej.
Wszystko to brzmi przekonująco, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że masa zapamiętanych informacji jest nadnaturalnie wielka. Te wątpliwości Marcin rozwiewa jednym zdaniem:
- Układanie kostki ćwiczę codziennie. Czasem niecałą godzinę, czasem nawet sześć godzin. Pamięć ćwiczę do godziny dziennie.

- Pamięć krótkotrwała ma bardzo ograniczony zakres. Dlatego zapamiętywanie może być ułatwione poprzez tworzenie wyrazów i układanie ich w zdania. To dotyczy każdego człowieka i każdy człowiek mógłby używać tej techniki dla zapamiętywania ciągów liczb - dr hab. Michał Harciarek wykłada psychologię na Uniwersytecie Gdańskim. Nie podziela zdziwienia i entuzjazmu jurorów programu "Mam Talent".

Podobnie jak mgr Agata Sobków z SWPS z Wrocławia, również psycholog:
- Przy stosowaniu mnemotechnik (technik pamięciowych) należy pamiętać o kilku zasadach, z nich dwie wydają się tu mieć najbardziej doniosłe znaczenie: Po pierwsze - powinny odwoływać się do JA. Czyli do rzeczy znanych i ważnych dla osoby je stosującej. To może być na przykład szkolne boisko z gimnazjum. Po drugie - zakodowaną informację należy wzmocnić w umyśle. Wzmocnienie może być słowne, obrazowe i emocjonalne. Wykorzystanie wszystkich tych atrybutów spowoduje, że łatwiej zapamiętamy daną informację.
Dr hab. Michał Harciarek zwraca uwagę na ten jeden z aspektów umiejętności Marcina - wyuczone ruchy pozwalające mu tak biegle układać kostkę Rubika.

W metaforze, w której informacja wędrowała z przedsionka do pokoju, zabrakło jednej, fundamentalnej sprawy: ułożenie kostki nie byłoby możliwe bez wsparcia ze strony procesów nieświadomych, wyuczonych podczas wielogodzinnych ćwiczeń.
Kiedy patrzy się na to, jak Marcin układa kostkę Rubika, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w tym momencie jego palce i mózg tworzą jedną całość. Dla zobrazowania mechanizmu zwanego pamięcią utajoną warto przywołać "wyczyn", którego dokonujemy codziennie, po wielekroć, automatycznie, bez udziału świadomości - wiązanie sznurówek.

- Ciężko jest nam opisać ruch po ruchu, jak tę czynność wykonujemy. A jednak robimy to bez trudu wiele razy w ciągu każdego dnia. Są czynności, podczas wykonywania których człowiek nie musi myśleć, żeby je wykonać. Ma w umyśle zakodowane wzorce, które powstały na podstawie doświadczenia i wielokrotnego powtarzania tej czynności. W przy- padku pana Marcina ta wyćwiczona umiejętność w połączeniu z zastosowaniem mnemotechnik dała efekt, jaki widzieliśmy w programie - ocenia mgr Agata Sobków.

Zdaniem Alberta Pietrasa, dyrektora jednej ze szkół szybkiego czytania i technik pamięciowych, umiejętności, które pozwalają na bicie rekordów, można zdobyć po około półtora-dwóch latach intensywnego treningu.
- Pan Marcin stosuje znane nam mnemotechniki. Na przykład zachowanie kolejności poszczególnych informacji umożliwia technika "łańcucha" lub "ścieżki".

Albert Pietras układa kolorowe obrazki na podłodze. To jakieś reklamy, fotografie wycięte z gazet. Zaczyna się od wizerunku zakochanej pary w fontannie. Potem reklama sukni ślubnej, wizerunek uśmiechniętych aborygenów, reklama kosmetyków, luksusowe auto terenowe, coś tam z flagą UE, potem kieliszek, następnie ciasteczka. Wszystko kończy się fotografią dwóch kobiet przygotowanych do szermierczej walki.

Pięć minut na zapamiętanie.
- Kto chętny?
Zgłaszam się. Wychodzę, wracam po chwili, widzę pomieszane obrazki. Odtwarzam w głowie historię:
"Zakochana para wzięła ślub, byli uśmiechnięci, kupowali sobie kosmetyki (ona) i luksusowe auta (on), podróżowali po Europie, przy czym dużo jedli i pili..." itd. Wszystko skończyło się na zazdrości małżonki w stosunku do konkurentki (dwie kobiety z floretami).
- Brawo, ułożył pan karty bezbłędnie - słyszę po wykonaniu zadania. I mam wrażenie, że gdyby było ich jeszcze dziesięć, też bez większych problemów bym je ułożył. Po prostu moja historia miałaby dalszy ciąg. Gdyby były to np. dwie historie, zapamiętałbym jedną, która brałaby swój początek w redakcji mojej gazety, druga na moim osiedlu. Wszystko to wydaje się zaskakująco łatwe, wręcz banalne.
- Wyobraźnia służy pamięci - stwierdza trener.
- Czy Marcin Kowalczyk jest postacią wyjątkową? - pytanie to zadaję dr hab. Michałowi Harciarkowi.
- Jest rekordzistą świata, więc pokonał wielu innych konkurentów. Dlatego można sądzić, że w jakimś stopniu wykonuje pewne czynności lepiej niż inni. W tym sensie jest wyjątkowy, jak każdy wybitny sportowiec.
Sam Marcin rozbrajająco przyznaje, że umiejętności, które wyćwiczył, kompletnie nie przydają mu się w życiu codziennym.

Albert Pietras:
- Myślę, że to dlatego, że studiuje matematykę. Wśród moich słuchaczy mam wielu studentów z kierunków, na których informacje trzeba umieć zapamiętywać. Najlepiej wyćwiczeni w tym kierunku są studenci medycyny. To już wyższa szkoła jazdy... A matematyka? Tu trzeba myśleć. To coś więcej niż zapamiętywanie.

Dr hab. Michał Harciarek:
- Odwołam się do przykładu prowadzenia samochodu. Czy wyćwiczona w ten sposób koordynacja ruchowa przełoży się na tempo ubierania choinki? Wiem, że to dość absurdalny przykład, ale obrazuje to, co chcę powiedzieć: pewnie jakiś wspólny mianownik dla tych dwóch czynności by się znalazł... Tylko że niekoniecznie sprawne rozwiązywanie problemu pozornego przełoży się na lepsze działanie w życiu codziennym.

Zdaniem naukowca, w tej sytuacji trzeba odwołać się do mechanizmu podstawowego. W przypadku Marcina - tego, który sprawia, że jest w danej czynności lepszy niż inni, którzy robią to samo co on.

Marcin ma świadomość, że wkrótce zamieszanie wokół jego osoby odejdzie w niepamięć. Trenuje codziennie, jak zawsze. Zbliżają się kolejne zawody w układaniu kostki Rubika, w sumie na świecie odbywa się ich ok. 400 rocznie. Ktoś ponownie będzie chciał odebrać mu tytuł rekordzisty świata.

- Ludzie przyzwyczaili się, że sport oznacza sprawność fizyczną. Nie zdają sobie sprawy, że umysł można wyćwiczyć dokładnie tak samo jak mięśnie. Gdyby nie to, że część ludzi trenuje bieganie, to pewnie za geniusza uznawalibyśmy kogoś, kto potrafi przebiec w maratonie 42 kilometry. To, co robię, to po prostu sport. I tyle. Dużo trenuję, więc odnoszę sukcesy. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki