Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Janusz, siatkarz Trefla Gdańsk: Szatni nie pomylę. Już czuję się w pełni "gdańskim lwem" [rozmowa]

Rafał Rusiecki
Marcin Janusz przez lata związany był z bełchatowskim klubem. W sobotę w barwach Trefla Gdańsk zagra przeciwko Skrze
Marcin Janusz przez lata związany był z bełchatowskim klubem. W sobotę w barwach Trefla Gdańsk zagra przeciwko Skrze Karolina Misztal
Marcin Janusz, nowy rozgrywający Trefla Gdańsk, opowiada nam o tym, dlaczego w spotkaniu z GKS-em Katowice często decydował się posyłać piłki do Macieja Muzaja, o tym co czeka go w sobotę w Bełchatowie i dlaczego żałuje meczu w Szczecinie, do którego nie doszło przez awarię elektryczności w hali.

Znowu Trefl miał duże problemy z GKS-em Katowice. Z czego to wynikało?
Przycisnęli nas dosyć mocno zagrywką i mieliśmy duże problemy, żeby przyjąć piłkę. I tak, jak w pierwszym secie sobie radziliśmy na tych wysokich piłkach, to później nasza skuteczność spadła. No i, niestety, zaczęliśmy przegrywać. Ukłony w stronę Maćka Muzaja, bo z tych wysokich piłek większość akcji kończył i to był klucz do zwycięstwa.

Z wyniku 1:2 wyszliście na 3:2. Co poprawiliście w końcówce meczu?
Dobrze funkcjonował system blok-obrona. Dużo piłek podbijaliśmy. W kontrach, na wysokiej piłce, też w miarę dobrze sobie radziliśmy. Myślę, że męczyliśmy się ze swoją grą. Nie mogliśmy sobie jej ustawić przez trochę gorsze przyjęcie. Takie mecze też trzeba umieć wygrywać. Pokazaliśmy charakter i dzięki temu wygraliśmy.

Wasza gra w ataku ma być chyba bardziej urozmaicona? Maciej Muzaj miał aż 61 piłek w ataku.
Maciek jest młody, ale w tym stylu całego sezonu nam na pewno nie pociągnie (śmiech). Będziemy musieli w innych meczach szukać innych rozwiązań. Ja odpowiadałem za dystrybucję piłek, ale według mnie to był sposób, żeby wygrać mecz. Jak doszedłem do takiego wniosku, to tego się trzymałem. Nie chodzi przecież o to, aby tylko ładnie rozgrywać. Jeśli na takim przyjęciu potrafimy wygrać mecz, to pozwala to pozytywnie patrzeć w przyszłość.

Poprzeczka idzie teraz wyżej. W sobotę o godz. 14.45 gracie w Bełchatowie ze Skrą.
Bełchatów też w środę wygrał. Gramy z nimi też mecz o Superpuchar Polski (24 października o godz. 18 w Ergo Arenie – przyp.). Musimy się nauczyć wygrywać z takimi zespołami. Na pewno nie będzie łatwiej, a my jesteśmy w stanie dużo lepiej zagrać. Tak, można powiedzieć, że w sobotę będziemy mieli test z dobrą drużyną, bo w Szczecinie nie udało nam się zagrać.

Dla Ciebie mecz ze Skrą zapewne będzie szczególny…
Oczywiście, że tak. Kilka lat spędziłem w Bełchatowie. Nie dość, że w tej seniorskiej siatkówce, to jeszcze w juniorskiej uczyłem tam się grać. Dla mnie to będzie szczególny mecz i mam nadzieję, że wygrany.

Szatni nie pomylisz?
Nie, na pewno nie. Już się tutaj zaaklimatyzowałem. Już czuję się w pełni „gdańskim lwem”. Na pewno będę się starał jak najlepiej zaprezentować.

Żałujecie, że ze Stocznią w Szczecinie mecz nie doszedł do skutku?
Żałujemy, bo była fajna atmosfera na boisku. Po tych kilku piłkach czuliśmy się dobrze. W szatni później rozmawialiśmy, że szkoda, bo – wiadomo – przeciwnik to zespół złożony z wielu gwiazd, ale ten pierwszy mecz graliby pod ogromną presją. Myślę, że to była dla nas duża szansa. Powtórzymy mecz i z takim samym nastawieniem pojedziemy do Szczecina i mam nadzieję, że wygramy.

Brazylijskie gwiazdy podpadły Barceloni
RUPTLY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki