Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Chabowski przełamał hegemonię Kenijczyków

Paweł Kowalski
Początek biegu głównego. Marcin Chałubowski na razie jest gdzieś w tle
Początek biegu głównego. Marcin Chałubowski na razie jest gdzieś w tle Tomasz Bołt
Po siedmiu latach Polak najszybszy w Biegu św. Dominika. Jednym z uczestników zawodów biegowych był 75-latek.

Marcin Chabowski (Flota Gdynia) był w sobotę na ustach tysięcy kibiców, którzy w centrum Gdańska, na Głównym Mieście śledzili zmagania długodystansowców w XVI Biegu św. Dominika. To właśnie ten 23-letni utalentowany zawodnik, niesiony niesamowitym dopingiem widzów, zdołał pokonać w biegu elity na 9,35 km (10 pętli) faworyzowanych Kenijczyków i przerwać trwającą nieprzerwanie od 2002 roku hegemonię biegaczy z Afryki w gdańskim biegu ulicznym.

Początkowo nie zanosiło się na sukces Chabowskiego. Do przodu wysforował się Kenijczyk Nixon Cherutich i po czterech okrążeniach trasy samotnie prowadził około 40 metrów przed rywalami. Nie wytrzymał jednak narzuconego sobie ostrego tempa. Jego przewaga zaczęła maleć i na siódmej pętli Chabowski oraz drugi z Kenijczyków, Joel Komen, doszli śmiałka. Gdy do mety pozostały dwa kółka, na atak się zdecydował Chabowski i przy ogłuszającym dopingu kibiców pomknął samotnie do mety, wyprzedzając o 12 sekund Komena i o 13 Cheruticha.

- Była wprawdzie piękna pogoda, ale 25 stopni to trochę za ciepło. Dla mnie idealne warunki to 20 stopni i lekki wiaterek. Jestem jednak do sezonu dobrze przygotowany i liczyłem na to, że przybiegnę na metę w pierwszej trójce. Biegłem swoim tempem. Gdy wyczułem, że prowadzący Kenijczyk jest w moim zasięgu, nabrałem pewności, że można go doścignąć. Bardzo pomogła mi w tym mocnym dopingiem niesamowita publiczność. To ona poderwała mnie do kolejnego, decydującego ataku na ósmym okrążeniu. Powiodło się i wygrałem, z czego jestem bardzo zadowolony - cieszył się po minięciu mety Chabowski, który przypomnijmy, jest aktualnym mistrzem Polski na dystansie 10 000 metrów.

Za triumf w "Dominiku" zainkasował 1 tys. euro. - Jak tu nie wierzyć w prawo serii i w cyfry. Pobiegłem w "Dominiku" po raz dziesiąty i po raz siódmy finiszowałem na ulicach Gdańska na... siódmym miejscu - zauważył z kolei Radosław Dudycz z klubu Enervit Team Polska, aktualny mistrz naszego kraju w maratonie.

Król na superwózku

Blok biegów w "Dominiku" rozpoczęli niepełnosprawni wyścigiem na wózkach. Wygrał znany internacjonał z Ornety, 55-letni Bogdan Król, ale na swoim nabytym za 35 tys. zł superwózku musiał stoczyć zaciętą walkę z kilkanaście lat młodszym od siebie Sylwestrem Wojtasiem z Lublina.
Wśród pań pierwsza była Monika Pudlis z Ornety, wielokrotna mistrzyni Polski, wyprzedzając wielu mężczyzn. - Niech się wezmą do roboty - śmiała się po minięciu "celownika".
Wraz z Królem czeka ją we wrześniu start w mistrzostwach świata wózkarzy we Włoszech.
Zaimponował pomocnik kucharza.

Najwięcej startujących - sporo ponad 200 - zgromadził bieg mężczyzn na cztery okrążenia (3,74 km). Pewnie zwyciężył 22-letni Damian Sławiński z Zorzy Gdynia, finalista młodzieżowych mistrzostw Polski. Trenuje go Renata Walendziak, była znana maratonka.

- Jestem pomocnikiem kucharza. Biegam od 17 roku życia i zaliczam tygodniowo dawkę około 120 kilometrów - zwierzył się Sławiński. - Ten kto biega całe życie, ten się czuje znakomicie. Ta dewiza przyświecała Stanisławowi Niwińskiemu z Gdańska, który jako 75-latek należał do grona najstarszych, ale wciąż rześkich uczestników biegu mężczyzn.

Co mistrzyni, to mistrzyni

Bieg kobiet, także na cztery okrążenia, stał się popisem katowiczanki Karoliny Jarzyńskiej, aktualnej mistrzyni Polski na dystansie 5000 m. Finiszowała ze sporą przewagą nad Rosjanką Verą Tarasową z Kaliningradu, ustanawiając kobiecy rekord trasy "Dominika".

Gajdus nie odpuścił

W biegu VIP-ów na jedno okrążenie (935 m) Grzegorz Gajdus ze Skórcza, były wielokrotny mistrz Polski i olimpijczyk w maratonie, obecnie trener kadry z angażem w Grunwaldzie Poznań, tym razem nie zatrzymał się przed metą i nie przepuścił wspaniałomyślnie konkurentów. Zwyciężył, jakby chciał powiedzieć: panowie, pobiegajcie trochę więcej i częściej, a w przyszłości wygracie ze mną na pewno w sportowej walce.

Jak przystało na gospodarza imprezy, całkiem dobrze pobiegł prezes KL Lechia, Bogdan Dulleck. Zajął miejsce w pierwszej piętnastce. Tuż za nim finiszował Senegalczyk Modou Syll - kiedyś jako pierwszy w Polsce czarnoskóry biegał w ligowym zespole Lechii na 800 metrów, a obecnie jest ambasadorem sportu Senegalu.

Z pań w próbie VIP-ów najszybsza była Iwona Bonszkowska z Gdyni, członkini kadry Polski na praskie mistrzostwa świata w... smoczych łodziach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki