Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy u nas „Święte Skarby” [ROZMOWA]

Edyta Okoniewska
Z ks. Kamilem Sobiechem z parafii w Starej Kiszewie rozmawia Edyta Okoniewska

Wielu ludziom wydaje się, że osoby święte pochodzą z odległych zakątków świata. Tymczasem mamy ich też na „własnym podwórku”. O kim warto pamiętać? Którzy z nich pochodzą z naszych okolic?

Gdy pracowałem w poprzedniej parafii w Skarszewach uświadomiłem sobie, że konkretnie z tym miejscem, z tą świątynią i okolicznymi wioskami, jest związana bł. Marta Wiecka. Chodziła po tych samych ścieżkach i drogach, co my dzisiaj. Wydało mi się to niezwykłe, szczególne i godne uwagi. Tym większym moim zaskoczeniem była informacja, że Dekanat Skarszewski ma więcej takich niezwykłych osób wybranych przez Boga. Warto się im uważniej przyjrzeć. Początkowo przybliżyliśmy w parafii w Starej Kiszewie postać Sługi Bożej siostry Teodory Witkowskiej, związanej z pobliskim Koźminem. Prelekcję dla naszych wspólnot wygłosiła jedna z sióstr Elżbietanek, specjalnie zaproszona, by przybliżyć życie tej postaci. Proces informacyjny zakończył się kilka lat temu na etapie Archidiecezji Warmińskiej. Następnie pojawił się na horyzoncie naszych zainteresowań ks. Norbert Pellowski, związany ze Starymi Polaszkami, którego proces beatyfikacyjny jest już na szczeblu watykańskim. To ważne, by wspomnieć, że pamięć o księdzu Pellowskim jest w naszych okolicach wciąż żywa za sprawą członków jego rodziny. Na księdza Norberta zwrócił nam uwagę pan Stanisław Kowalski ze Starych Polaszek, który już przed laty zajął się popularyzacją jego postaci. Dzięki niemu ksiądz proboszcz Andrzej Taliński dał impuls, by właśnie w tym roku przybliżyć parafianom ze Starej Kiszewy postać męczennika z naszych okolic. Zdecydował o tym m.in. fakt, że odnalazła się kserokopia pamiątki Pierwszej Komunii Świętej księdza Norberta - miała ona miejsce właśnie u nas w Starej Kiszewie.

Tegoroczne rozważania adwentowe w waszej parafii poświęciliście właśnie postaci księdza Norberta, którego losy Bóg związał m.in. z waszą miejscowością. Kim był ten człowiek? Co o nim wiemy?

Choć urodzony w Pszczółkach, a ochrzczony w Miłobą-dzu, dzięki częstym przeprowadzkom jego rodziców czas dzieciństwa i młodości spędził w naszej okolicy. Mieszkali w Nowej Kiszewie, potem w Olpuchu, by wreszcie osiąść w Starych Polaszkach. Do dziś przed jego domem rodzinnym w Polaszkach (nieco rozbudowanym) znajduje się tablica ku jego pamięci.

Jaki był ks. Norbert?

Był radosnym człowiekiem, który pięknie żył i cieszył się życiem. Jeździł na rowerze i motorze, odpoczywał na słomianym dachu, wypoczywał ze znajomymi na piknikach lub pod namiotem. Oglądając pamiątkowe zdjęcia zachowane w rodzinnym archiwum dostrzegłem postać człowieka, który dużo podróżował, spędzał sporo czasu wypoczywając na łonie natury, zarówno w naszych okolicach, jak i w innych rejonach kraju. Podobnie jak dwaj jego bracia poszedł drogą kapłańską. Został Pallotynem. Jego dom zawsze tętnił życiem, nie brakowało tam gościnności - wielu ludzi ich odwiedzało - zawsze mogli liczyć u Pellowskich na poczęstunek i życzliwe przyjęcie. Norbert wyrósł tam na człowieka wrażliwego, rozmodlonego, utalentowanego, uczciwego i odważnego. W domu panował duch patriotyzmu - co zaowocowało u Norberta posługą kapelańską, jaką pełnił później dla Armii Krajowej. Przed wstąpieniem do seminarium pracował jako nauczyciel w Nowej Kiszewie. Po święceniach kapłańskich, które przyjął w Rzymie, dokończył studia teologiczne w Warszawie. Potem uczył religii w szkole w Ołtarzewie i okolicach. Angażował się także w działalność charytatywną w Ożarowie Mazowieckim. Zachowały się liczne wspomnienia jego uczennic, które przedstawiają go jako księdza zaangażowanego w duszpasterstwie i oddanego całkowicie swojej posłudze katechety i prefekta szkoły. Prowadził różne grupy modlitewne i formacyjne np. Sodalicję Mariańską, także dla dzieci i młodzieży. Spędzał z nimi dużo czasu, był dla nich autorytetem. Odznaczał się wielką miłością do Jezusa w Eucharystii - ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Prowadził też chór, organizował imprezy na wolnym powietrzu, przedstawienia i wycieczki.

Co zdecydowało o jego świętości?

Odwaga i solidarność ze współbraćmi zakonnymi - chociaż mógł uniknąć prześladowania przez okupanta, bo nie zastano go przy pierwszym aresztowaniu - nie skorzystał z rady, by się ukrywać. Gestapo przyszło po niego już następnego dnia.

Cechował go optymizm, zaufanie Bogu, życzliwość i troska o innych ludzi - potwierdzają to różne wspomnienia ludzi, którzy go znali. Z wielkim zaskoczeniem dowiedziałem się niedawno, że na terenie naszej parafii mamy jeszcze osobę, która znała go osobiście. To była uczennica księdza Pellowskiego, którą przygotowywał on do Pierwszej Komunii Świętej. Działo się to przed laty w Starych Polaszkach, gdy ksiądz Norbert przebywał akurat w domu rodzinnym na wakacyjnym urlopie. Pomagał wówczas tutejszemu duszpasterzowi w prowadzeniu zajęć dla kandydatów do Pierwszej Komunii Świętej. Miłość, ofiarna służba, cierpliwość i wytrwałość w cierpieniu - w obozie w Oświęcimiu okrzyknięto go Miłosiernym Samarytaninem, ponieważ dopóki mógł, posługiwał chorym i umierającym, także przy najtrudniejszych i nie zawsze przyjemnych czynnościach higienicznych i opiekuńczych.

Który ze świętych jest księdzu najbardziej bliski?

Przede wszystkim wspomniana już błogosławiona Marta Wiecka związana swoim pochodzeniem ze Skarszewami, Szczodrowem i Nowym Wiecem. Zakonnica i pielęgniarka pracująca na terenach obecnej Polski i Ukrainy. Tak zwykła, a zarazem niezwykła. Ofiarnie pracująca dla swoich chorych, nawet kosztem własnego wypoczynku, fałszywie oskarżona o złamanie ślubów, a przecież niewinna, ryzykująca własnym życiem, by pracownika szpitala nie narazić na zakażenie się tyfusem. Twardo stąpająca po ziemi, a zarazem mistyczka, doświadczająca niezwykłych wizji i głębokich przeżyć duchowych - spotkań ze światem nadprzyrodzonym.
Rodzony brat mojego dziadka został przyjęty do Zakonu Franciszkańskiego w Niepokalanowie przez znanego nam wszystkim świętego Maksymiliana Kolbe. Dla mnie szczególnie inspirujący był fakt, że wujek znał świętego męczennika osobiście. Maksymilian znany jest nam przede wszystkim z męczeńskiej śmierci w Oświęcimiu - ofiarował się za Franciszka Gajowniczka. Nie wolno nam jednak zapominać, że całe jego życie zakonne było niesamowicie bogate i różnorodne. Liczne osiągnięcia i inicjatywy duszpasterskie oraz niczym nieprzygaszona gorliwość kapłańska, miały swe źródło w ogromnej miłości Maksymiliana do Maryi, Matki Bożej. To był prawdziwy gigant ewangelizacji i apostolatu ku czci Niepokalanej. Co ciekawe, znany jest nam fakt, że Maksymilian odwiedził również teren naszej diecezji - głosił kiedyś kazania w Sanktuarium Maryjnym w Piasecznie. I wreszcie błogosławiony Wincenty Frelichowski, również męczennik wojenny, radosny i pełen humoru kleryk, potem ksiądz, sekretarz biskupa chełmińskiego, duszpasterz w Toruniu, zaangażowany w ruchu abstynenckim, patron polskich harcerzy - związany ściśle z Pomorzem - Chełmża (dzieciństwo), Pelplin (studia seminaryjne), Toruń (wikariat), ale także graniczna wieś koło Pruszcza Gdańskiego, gdzie przebywał w obozie przejściowym dla więźniów Stutthofu.

Czy nasza diecezja ma jeszcze innych „błogosławionych opiekunów”?
Jak widać Pan Bóg obficie obdarzył nasze okolice przykładami świętych ludzi. Diecezja Pelplińska jest wprost „naszpikowana” historycznymi śladami współczesnych błogosławionych. Wspomnę tu chociażby błogosławioną Heliodorę Matuszewską - Nazaretankę w Nowogródku, urodzoną w Starej Hucie koło Świecia. Nasze „święte skarby” to również: bł. ks. Franciszek Rogaczewski, urodzony w Lipinkach koło Warlubia, a później związany z Lubichowem, bł. ks. Bronisław Komorowski, urodzony w Barłożnie koło Skórcza, duszpasterzował na terenie dzisiejszej Archidiecezji Gdańskiej, oraz bł. ks. Józef Jankowski - Pallotyn, pochodzący z parafii Brusy i bł. ks. Hilary Januszewski - Karmelita, urodzony w Krajenkach koło Tucholi, związany później z Gręblinem koło Pelplina.

Czego możemy nauczyć się dzięki świętym? Co możemy dzięki nim osiągnąć?

Naśladując ich życie każdy z nas może osiągnąć Niebo. Przykłady naszych lokalnych błogosławionych mocno nas motywują do troski o własne zbawienie i świętość. Skoro zwykli ludzie pochodzący z tej okolicy mogli dojść na wyżyny świętości, to i my mamy szansę się tam znaleźć.

Rozmawiała Edyta Okoniewska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki