Mamy świadomość, że ustawa nie jest doskonała [ROZMOWA]

Joanna Surażyńska-Bączkowska
Z senatorem Waldemarem Bonkowskim rozmawia Joanna Surażyńska-Bączkowska

Proszę powiedzieć, czemu ma służyć ustawa o ziemi, która właśnie wchodzi w życie?
Przede wszystkim ma zablokować cudzoziemcom wyprzedaż polskiej ziemi, m.in. tzw. słupom. Szacuje się, że może chodzić nawet o kilkaset tysięcy hektarów. Wielu czekało właśnie do maja 2016 roku, żeby zalegalizować te umowy i sprzedać ziemię.

Jakie są plusy, a jakie minusy tej ustawy?
Platforma Obywatelska miała 8 lat, żeby przygotować tę ustawę, ale tego nie zrobiła. Zostaliśmy postawieni w trudnej sytuacji. Musieliśmy działać w pośpiechu, mieliśmy bardzo mało czasu. Mamy świadomość, że ustawa jest niedoskonała. Jest dużo utrudnień dla rolników. W tej chwili jednak trwają już prace nad ustawą o kształtowaniu ustroju rolnego. Wszystkie niedociągnięcia, sprawy, które wyjdą w trakcie, na pewno będą poprawione. Planuje się, że pod koniec roku ustawa będzie wprowadzona już z nowelizacją.

Sporo jeździ Pan po całej Polsce, proszę powiedzieć, jak rolnicy odbierają obecne zmiany? Jakie są nastroje wokół ustawy o ziemi?
Nie wszyscy są zorientowani. Partia PSL próbowała podburzać rolników, że ich dzieci nie będą mogły dziedziczyć ziemi, gospodarstwa. To absolutnie nieprawda. Pierwszeństwo Agencji Nieruchomości Rolnych co do wykupu ziemi nie dotyczy darowizn i spadków. Utrudnienie dotyczy mieszkańców, którzy nie są rolnikami, a chcieliby na wsi kupić jakieś siedlisko czy np. dwa hektary ziemi rolnej, to w tej chwili nie mają takiej możliwości, jedynie działkę o powierzchni do 3 tys. m kw. Jest jeszcze kwestia swobodnego obrotu ziemią rolną. Rolnik, gdyby chciał sprzedać ziemię na wolnym rynku komuś z miasta, to mógł dostać porządne pieniądze, np. za ziemię 5 czy 6 klasy, która nie jest ekonomicznie przydatna. Za uzyskane pieniądze mógłby sobie kupić kilka hektarów lepszej ziemi. To jest tego typu utrudnienie. Usiłowałem wprowadzić poprawki w Senacie, zabrakło mi dwóch głosów. Chciałem, by mieszkańcy naszego kraju, którzy nie są rolnikami, mogli kupić nie do 3 tys. m kw. ziemi rolnej, ale do 2 hektarów. Poprawka jednak nie przeszła. Takie uwagi jednak i inne poprawki do jesieni będą wprowadzone. Skoro Lasy Państwowe mogą na wolnym rynku sprzedać do 2 hektarów, to dlaczego prywatny rolnik nie mógłby sprzedać. Trzeba pamiętać, że te wszystkie niedociągnięcia były spowodowane pośpiechem. Mamy świadomość, że ustawa nie jest doskonała.

Czyli od maja żaden cudzoziemiec nie będzie mógł kupić ziemi?
Nie jest to oczywiście wprost zapisane, nie możemy tego zrobić, w końcu jesteśmy w Unii Europejskiej. Ziemię rolną będzie mógł kupić tylko rolnik, mieszkający na terenie danej gminy. Są konkretne warunki, wprowadzone właśnie w obronie polskiej ziemi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Attagen
Pierwszy Senator Kaszub i Ziemi Kościerskiej zdziałał dużo dobrego, ale najwięcej dla siebie samego. Za bezcen zakupił 345 ha ziemi po byłym PGR w Grabowie Kościerskim, których obecna wartość rynkowa osiągnęła 7,5 mln zł. Bardzo krytykuje Unię Europejską, ale bez skrupułów korzysta z niebotycznych kwot dofinansowania na kilkaset ha lasu, który posadził na zakupionych po PGR gruntach. Z tego co mi wiadomo, nikt z byłych pracowników PGR nie nabył nawet 1 metra kwadratowego, bo był pozbawiony dostępu do informacji. Ten przywilej posiadał Pan Senator. Obecnie byli pracownicy PGR żyją na skraju ubóstwa, ich dzieci i wnuki dziedziczą nędzę, a Pan Senator pławi się w luksusach. Za to ma usta pełne pustych frazesów o dobru Polaków i Polski. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że aby zwiększyć zyski zamiast żyjących w biedzie rodaków zatrudnia u siebie pracujące za pół darmo Ukrainki i Ukraińców. Silna grupa pasożytów, cwaniaków i kombinatorów urządziła sobie w „wolnej” Polsce raj kosztem milionów oszukanych rodaków.
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki
Dodaj ogłoszenie