Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam już siłę powiedzieć ludziom w oczy: robicie źle poprzez wspieranie uboju i maltretowanie zwierząt

Karina Obara
Karina Obara
- Paradoksalnie „w sprawie zwierząt” najbardziej przerażają mnie ludzie. Ich głupota, brak empatii, współczucia, ich obłuda i obojętność na krzywdę zwierząt. Są np. tacy, którzy rozczulą się nad zranionym psem lub kotem, a za chwilę na obiad zjedzą świnię lub rybę - mówi Iwona Liegmann.
- Paradoksalnie „w sprawie zwierząt” najbardziej przerażają mnie ludzie. Ich głupota, brak empatii, współczucia, ich obłuda i obojętność na krzywdę zwierząt. Są np. tacy, którzy rozczulą się nad zranionym psem lub kotem, a za chwilę na obiad zjedzą świnię lub rybę - mówi Iwona Liegmann. Shane Rounce / Unsplash
- W sprawie zwierząt najbardziej przerażają mnie ludzie. Ich głupota, brak empatii, współczucia, ich obłuda i obojętność na krzywdę zwierząt. Są np. tacy, którzy rozczulą się nad zranionym psem lub kotem, a za chwilę na obiad zjedzą świnię lub rybę. Rozmowa z Iwoną Liegmann, malarką, działaczką na rzecz praw zwierząt, rzeczniczką Społecznych Opiekunów Drzew w Toruniu.

- Od kiedy nie je pani mięsa?
Od przeszło 30 lat. I staram się używać sformułowania „nie jem zwierząt”, jako że „mięso” jest słowem-przykrywką, które zataja przekaz, a faktycznie są to kawałki martwych ciał zwierząt.

- Jajek, ryb też nie?
Słyszę to bardzo często! Tak jakby ryby nie były zwierzętami, nie były eksploatowane i zabijane, nie cierpiały, np. na Islandii istnieją największe farmy łososi. Nie miałam pojęcia w jakiej ciasnocie są przetrzymywane te zwierzęta! W ciągu sekundy ginie przeszło tysiąc ryb hodowanych na świecie, około 50 świń. Jajka rzadko „podjadałam”, bardziej z głupoty wkręcenia się w stereotyp śniadania wielkanocnego i podobnych obchodów. Nie jestem czystą weganką – sporadycznie jem jeszcze jajka użyte do przygotowania potraw, np. ciasta.

Na liście rakotwórczych substancji są te powszechnie znane, których szkodliwego działania dowodzono już wielokrotnie. Są jednak substancje, z którymi stykamy się w życiu codziennym, nie mając pojęcia, że mogą powodować raka. Zobaczcie listę rakotwórczych substancji.Wideo: Słodkie, słone i tłuste. Najbardziej uzależniające potrawyźródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Te substancje mogą powodować raka, lepiej ich unikać! [lista...

- I jak pani wyniki badań krwi, samopoczucie?
Wyniki najlepsze od lat, w całej rodzinie mięsożerców, a samopoczucie doskonałe, poza chwilami koncentracji nad stanem wrażliwości i świadomości ludzi oraz momentami, gdy analizuję lub myślę o liczbie zwierząt maltretowanych, zabijanych i zniewalanych w jednej chwili. Uczę się odcinać od tych myśli, aby nie zwariować.

Czytaj także: Dieta DASH na nadciśnienie - na czym polega, co jeść? [JADŁOSPIS, PRZEPISY]

- Co wpłynęło na pani decyzję, aby nie jeść zwierząt?
Miłość i szacunek do nich. Uważam, że nie mam prawa robić krzywdy żadnemu stworzeniu ani człowiekowi, ani zwierzęciu. Zwierzę jest dla mnie równo warte z człowiekiem. Ostatnio popularne terminy: zwierzęta ludzkie i nieludzkie bardzo przypadły mi do gustu i również przyjęłam taki właśnie podział istot żyjących na naszej planecie.

Czytaj też: Adam Pluszka: - Mięsko? Ludzie wolą nie wiedzieć. A ja nie muszę walczyć ze sobą, gdy widzę kabanosa [rozmowa]

- A co najbardziej panią przeraziło w „sprawie zwierząt”?
Liczba zabijanych zwierząt. Zaczęło się od Ubojni Pini w Kutnie, gdy dowiedziałam się, że w weekend zabija się tam ok. 15 tys świń! Wie pani, w sieci krąży taka aplikacja pokazująca liczbę zabijanych zwierząt w ciągu sekundy, minuty, godziny …i tak dalej… na szczęście mój mózg nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. Ale to ok. 70 miliardów zabijanych zwierząt rocznie na świecie. Paradoksalnie „w sprawie zwierząt” najbardziej przerażają mnie ludzie. Ich głupota, brak empatii, współczucia, ich obłuda i obojętność na krzywdę zwierząt. Są np. tacy, którzy rozczulą się nad zranionym psem lub kotem, a za chwilę na obiad zjedzą świnię lub rybę. Wczoraj widziałam znakomity mem: facet mówi: kocham zwierzęta i jem mięso, a obok kobieta: a ja jestem dziewicą i prostytutką. Najtrudniejsze jest właśnie życie wśród takich ludzi. Wiele lat zajęło mi uodpornienie się na obraz i wiedzę dotyczące uboju i znęcania się nad zwierzętami, ale tyle samo pracy nad sobą - „akceptacja” życia wśród bliskich i znajomych, którzy jedzą zwierzęta.

- Przeciętny człowiek nie traktuje zwierzęcia w ten sposób. To mięsko, kotlet, coś, co od zawsze się jadło, jeśli było się wystarczająco zamożnym. Dawniej kilka razy w roku, a teraz?
Tak, tzw. przeciętny człowiek idzie do supermarketu i kupuje „mięso” w opakowaniu. Nie zastanawia się, co to jest. Kupuje produkt i je go kilka razy dziennie. Teraz kilogram kurczaka kosztuje 6 zł. Mięso jest tańsze od potraw wegańskich. Jest też wyrzucane na śmietnik. Produkcja jest tak kolosalna, że ceny są symboliczne. Gdy myślę, że życie cielaka czy jagnięcia jest warte kilka złotych, boli mnie dusza. Istnieje kult „mięsa” . Od młodych lat wpaja się ludziom, że mięso daje siłę. Lobby mięsne, reklamy, prawo robią swoje. Truizm - kasa rządzi światem.

- Na pewno wielu uważa panią za szurniętą. Jak pani sobie z tym radzi?
Oczywiście, że tak! Nie muszę sobie z tym radzić, ponieważ zdanie ludzi jedzących zwierzęta zupełnie mnie nie obchodzi. To tak jakby się dziwili, że mam nos lub nogi. Akceptacja prawa zwierząt do życia jest dla mnie tak naturalna i oczywista, że sprzeciw mięsarian nie robi na mnie żadnego wrażenia. Oczywiście boli, że są w większości i kształtują prawo oraz popyt na martwe zwierzęta.

- Walczy pani z rodziną o niejedzenie zwierząt?
- Ojej…to już przeszło 30 lat i nic się nie zmieniło. Cała moja rodzina, włączając wujków, ciotki, kuzynostwo, dalsze i bliższe, je zwierzęta. Nie tłumaczą tego, uważają, że mają rację, a ja jestem szurnięta, jak to pani nazwała. Wierzę, że mój syn ma zadatki na zostanie wegetarianinem, odziedziczył po mamie pewną wrażliwość na cierpienie zwierząt.

- Szymon Hołownia, który jest nie tylko celebrytą, ale i wierzy w „nowoczesne chrześcijaństwo” powiedział niedawno, że nie widzi powodu, aby współczesny człowiek w ogóle jadł mięso.
Zgadzam się. Największe sieci barów szybkiej obsługi tradycyjnie słynące z produktów ze zwierząt, wprowadziły już dania wegańskie na rynek: McDonald’s, Burger King, KFC i podobne. Oczywiście robią to dla zysku, ale mimo to przyczyniają się do spadku spożycia zwierząt . Również w obecnych czasach mamy przeogromną liczbę produktów roślinnych w każdym supermarkecie, knajpy wegańskie powstają jak grzyby po deszczu. Nie ma konieczności zabijania zwierząt, aby przeżyć. Gdy byłam dzieckiem w sklepach nie było nawet jogurtów, nie istniało określenie „weganin”, a wegetarianin był synonimem nienormalnego. Czasy zmieniły się bardzo. Z jednej strony wzrosła różnorodność i dostępnością pokarmów roślinnych i wegańskich oraz świadomość ludzi, z drugiej przemysł mięsny rozszerzył się na niewiarygodną skalę, a „mięso” staniało.

- Wielu ekspertów uważa jednak, że nie ma się co łudzić, że ludzie przestaną jeść zwierzęta całkowicie. Ale może innego rodzaju hodowla, sztuczne mięso, może przerzucenie się na owady, które uśmierca się w ten sposób, że obniża temperaturę w pomieszczeniu i w ten sposób je usypia, a później zabija?
Myślę, że to proces kilkudziesięcioletni i że nie dożyję delegalizacji przemysłowej hodowli zwierząt. Zmiana prawa to rezygnacja z ogromnych pieniędzy dla przemysłu mięsnego i polityków. Nadzieja w młodych i edukacji dzieci już w wieku przedszkolnym. Bardzo mnie cieszy nastawienie ludzi 15-25 do weganizmu i spadek spożycia mięsa na świecie. Powstaje też laboratoryjne mięso, tworzone z tkanek regeneracyjnych mięśni dla osób lubiących smak mięśni lub wierzących, że tylko białko zwierzęce może budować ich ciało.

- Odwiedza pani miejsca hodowli zwierząt?
Staram się ich nie odwiedzać, żeby nie zwariować. Robię to bardzo rzadko. Widzę wtedy smutne i przestraszone krowy i byki. Przywiązane łańcuchami lub metalowymi prętami za szyję. Mogą się przemieszczać tylko jak „suwak” góra-dół. Ich los to stanie, jedzenie lub leżenie. I tak całe życie (byki i krowy do 30 miesięcy). Stoją w takiej ciasnocie, że ocierają się o siebie.

- A czy właściciele tych zwierząt przyjmują uwagi?
- „Musimy coś jeść”, „zwierzęta są do jedzenia”, często nie wiedzą, o co mi chodzi, albo udają. To ludzie, którzy widzieli tak lub gorzej traktowane zwierzęta przez swoich ojców, dziadków, dla nich to norma, zwierzę jest przedmiotem, który zamieni się w pieniądze lub pokarm. Aby mierzyć się z tak traumatycznym tematem, muszę nabrać sił, przepracować w sobie lęk przed własnym cierpieniem.

- Co wtedy pani robi?
W wypadku gospodarstw, dzwonię do weterynarza powiatowego i proszę o kontrolę. A właściciele psów… Nie rozmawiam z nimi, tylko od razu dzwonię do dzielnicowego lub na policję, aby oni rozmawiali i tłumaczyli, jakie zwierzę ma prawa, a człowiek obowiązki w stosunku do niego oraz jakie kary grożą za znęcanie się nad zwierzęciem.

Oglądaj też wideo:

źródło: STORYFUL

- Działa pani na rzecz Chrumkowa, miejsca dla ocalałych świń w Zajączkowie pod Toruniem. Po co?
To raj dla świń. Jedyne miejsce w Polsce z tak dużą liczbą świń obdarowanych miłością człowieka. W azylu prowadzonym przez Kasię i Dobrawę są 43 świnie. Miejsce, w którym dziewczyny pokazują, że każde zwierze zasługuje na godne traktowanie i życie w zgodzie z naturą - nawet to najbardziej upodlone i eksploatowane przez człowieka - świnia. Poza tym jest to miejsce edukacji - mięsożercy odkrywają, że ich posiłek, to interesujące, wrażliwe indywidualności – a nie towar, produkt na półce w dziale mięsnym.

- Co artystka, taka jak pani, w nim robi?
Tego lata będę malować domki, w których mieszkają świnie, aby połączyć pasję tworzenia z miłością do zwierząt. Oprócz tego azyl jest moją ostoją, daje mi spokój ducha. Działam, aby pomóc dziewczynom, czasem w formie sprzedaży prac, szukam sposobów dofinansowania azylu albo karmię chwastami zwierzęta.

- Mówi się, że gdyby rzeźnie miały szklane ściany, każdy byłby wegetarianinem.
Ludzie kochają kłamstwo, życie w ułudzie - że są dobrzy i nikomu nie robią krzywdy. Skoro nie widzą zabijanych zwierząt, nie maja wyrzutów sumienia. Szklane ściany byłyby czerwone od krwi i też nie byłoby nic widać.

- Co dało pani niejedzenie mięsa?
Odwagę mówienia, że nie akceptuję zabijania zwierząt. Jednak jest ono legalne. Przyznaję, że trudno byłoby mi żyć myśląc o tej sytuacji bez przerwy. Często czuję się wykluczona ze społeczeństwa, chcę uciec od ludzi. Jednak zostaję, wierząc, że jeśli będę przykładem choćby dla jednej osoby, to moja postawa ma sens. Mam już siłę powiedzieć ludziom w oczy: robicie źle poprzez wspieranie uboju i maltretowanie zwierząt. Wasza zgoda na zabijanie istot, które kocham bardzo mnie rani.

- Zyskała na tym artystka w pani?
Paradoksalnie artystka straciła. Sprawy „aktywistyczne” zajęły mój wolny czas, wcześniej przeznaczony na tworzenie. Zupełnie tego nie żałuję, ponieważ działanie na rzecz zwierząt jest dla mnie teraz najważniejsze. Ale mam pomysły na cykl obrazów, w których godność zwierząt zajmie ważne miejsce.

Ps Zapraszam wszystkich współczujących zwierzętom na „Animals Rights March” – Marsz w Obronie Praw Zwierząt w Warszawie 24 sierpnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mam już siłę powiedzieć ludziom w oczy: robicie źle poprzez wspieranie uboju i maltretowanie zwierząt - Gazeta Pomorska

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki