Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mały Dawidek zmarł przez zaniedbanie

Janina Stefanowska
Drobiazgowe opinie biegłych różnych specjalności potwierdziły ostatecznie, że śmierć półrocznego Dawidka z Koloni nastąpiła na skutek nieudzielenia mu pomocy lekarskiej. Ta sprawa odbiła się głośnym echem w całym kraju. Za śmierć dziecka odpowiedzą lekarka oraz pielęgniarka z Kartuz.

Tragedia rozgrywała się stopniowo. Dwa dni przed śmiercią Dawidek był płaczliwy i nie chciał jeść. 4 marca br. matka udała się z nim do lekarza. Najbliżej miała do Kartuz. Pojechała do ośrodka NZOZ Centrum Medyczne Kaszuby w tym mieście. Nie mogła zarejestrować synka do lekarza, bo nie był zapisany do tego ośrodka.

Poprosiła przechodzącą korytarzem lekarkę pediatrę, by przyjęła dziecko. Doświadczona lekarka zerknęła na niemowlaka i spytała, czy matka ma transport. Poleciła, by jak najszybciej udała się z dzieckiem do szpitala. Na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym matka nie została jednak przyjęta. Pielęgniarka oddziałowa odesłała matkę do lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie. Ta podróż do odległych o 25 km Sierakowic zakończyła się śmiercią Dawidka.

Prokuratura Rejonowa w Kartuzach, która wszczęła śledztwo po śmierci dziecka, zleciła biegłym sporządzenie specjalistycznych opinii. Według biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku, Dawidek zmarł z powodu ostrej sercopochodnej niewydolności krążenia. Chłopiec miał zapalenie mięśnia sercowego, uszkodzenie serca w postaci sprężystego zwłóknienia wsierdzia i znacznie zwężonej tętnicy głównej.

- Biegły stwierdził, że śmierć dziecka miała cechy nagłego zgonu - powiedziała Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Ten chłopczyk był bardzo poważnie chory, bowiem badania wykazały, że oprócz chorego serca miał śródmiąższowe zapalenie płuc, uszkodzoną wątrobę oraz cierpiał na niewydolność wewnątrzwydzielniczą trzustki.
Kolejny biegły z zakresu kardiologii badał, czy brak pomocy medycznej spowodował śmierć niemowlaka.

- Już z pierwszej opinii biegłego kardiochirurga wynikało, że wina lekarki i pielęgniarki nie budzi wątpliwości - twierdzi Hanna Puzdrowska, zastępca prokuratora rejonowego w Kartuzach. - Podejrzane zakwestionowały część ustaleń biegłego, dlatego skierowano do niego kolejne pytania. Z uzupełnienia wynika jednoznacznie, że śmierć dziecka nastąpiła wskutek zaniedbań lekarki i pielęgniarki.

Kobiety odpowiedzą za to, że jako osoby - na których ciąży obowiązek opieki nad osobami znajdującymi się w niebezpieczeństwie utraty życia - poprzez swoje zaniechanie naraziły dziecko na niebezpieczeństwo utraty życia, a w konsekwencji nieumyślnie spowodowały śmierć chłopczyka. Kara za nieumyślne spowodowanie śmierci to 5 lat pozbawienia wolności.
- Sąd może orzec także kary dodatkowe, np. o zakazie wykonywania zawodu - dodaje Hanna Puzdrowska.

Kartuski prokurator rejonowy Marek Kopczyński poinformował, że na 10 października wyznaczono termin zaznajomienia się stron z materiałem ze śledztwa. - O ile nie wystąpi konieczność uzupełnienia tych dokumentów, prokurator prowadzący zamknie śledztwo, po czym będzie miał 14 dni na podjęcie merytorycznej decyzji - stwierdził Kopczyński.
Ta decyzja może skutkować sporządzeniem aktu oskarżenia. wobec lekarki i pielęgniarki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki