Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mały (bez)ruch graniczny [KOMENTARZ]

Bogdana Wachowska, zastępca redaktora naczelnego
Bogdana Wachowska
Bogdana Wachowska Archiwum
Kiedy kilka lat temu Polska podpisywała umowę o małym ruchu granicznym najpierw z Ukrainą, a potem z Rosją, tu i ówdzie pojawiały się obawy, że wraz z przyjazdem większej liczby gości zza wschodniej granicy, szczególnie z obwodu kalinin-gradzkiego, zrobi się na Pomorzu niebezpiecznie.

Szybko okazało się jednak, że Rosjanie to cenni, często majętni klienci naszych sklepów, zakładów usługowych, prywatnych gabinetów lekarskich czy pensjonatów. Dlatego kiedy 4 lipca rząd zawiesił mały ruch graniczny ze względów bezpieczeństwa na czas szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży, obie strony przyjęły to z bólem, ale chyba też pewnym zrozumieniem.

Trudno jednak o nie teraz, kiedy ruch przywrócono tylko na granicy z Ukrainą, utrzymując obostrzenia na granicy z Rosją, w dodatku bez konkretnego uzasadnienia i konsultacji z objętymi małym ruchem samorządami. I choć od kilku dni odbywa się publiczna kalkulacja skutków tej decyzji nie tylko w zakresie ekonomicznym, ale również społecznym, rząd uparcie unika dyskusji na argumenty, co niestety może potwierdzać, że szczyt NATO i ŚDM były tylko pretekstem do zamknięcia granicy z Rosją.

Czytaj też: Zawieszenie małego ruchu granicznego z Rosją ma charakter polityczny - przyznaje PiS

Agnieszka Pomaska o wstrzymanym małym ruchu granicznym: To decyzja irracjonalna i bardzo szkodliwa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki