Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Rybicka: Nasza prywatna historia była jak film - ciekawa, często trudna, zawsze piękna

wysłuchała Barbara Szczepuła
Małgorzata Rybicka
Małgorzata Rybicka Przemek Świderski
Bardzo brak mi Arama, ale chociaż nie ma go wśród nas, On jest z nami w inny sposób. Często rozmawiamy o Nim z naszym synem Antkiem. Oglądamy zdjęcia, chodzimy na cmentarz i modlimy się przy Jego grobie... "Sztama dla Arama" - powtarza syn, bo wymyśliłam dla niego taki rytuał zaraz po katastrofie.

Zaraz po śmierci Arama Antoni był bardzo niespokojny. Często wracał do katastrofy i pytał o Niego. Teraz jest dużo lepiej. Antoni prowadzi bardzo uporządkowany tryb życia. Jest spokojniejszy i weselszy, codziennie chodzi do Centrum Aktywności Zawodowej i Społecznej dla Dorosłych z Autyzmem i nieźle sobie radzi.

Czytaj też: Film o Arkadiuszu Rybickim. Oddaliśmy głos Aramowi. To on sam opisuje swoje życie
* * *
Arama nie ma, ale życie płynie dalej... Jest wartością pomimo tej wielkiej straty. Świat jest pełen nieszczęść, wojen, katastrof, stale giną ludzie, ale gdy dzieje się to gdzieś daleko, współczujemy im przez chwilę, dopiero gdy na nas spadnie niespodziewanie tragedia, uświadamiamy sobie, jak kruche jest życie i pełne cierpienia. Teraz, gdy słyszę o kolejnych katastrofach lotniczych, myślę o rodzinach ofiar. Wiem, co czują - najpierw niedowierzanie, że coś takiego mogło się zdarzyć, przecież to niemożliwe, potem oczekiwanie, że jednak zdarzy się cud, ktoś przeżyje i tym kimś będzie właśnie nasz ukochany ojciec, mąż, siostra, czy matka, następnie oczekiwanie na ciało... Wszystko to przeżywaliśmy cztery lata temu. I też stawialiśmy sobie pytanie: jak żyć z taką stratą?

* * *
Byliśmy małżeństwem przez trzydzieści cztery lata. To były wspaniałe lata, pełne miłości, ale też smutku i problemów, z którymi musieliśmy się borykać.

Wielki wpływ miało na nas doświadczenie działalności w opozycji niepodległościowej w czasach PRL-u i więzi przyjaźni, które nawiązaliśmy w tamtym czasie. Innym ważnym doświadczeniem był dla nas autyzm naszego syna, który uwrażliwił nas na problemy osób inaczej niż my postrzegających i rozumiejących świat. Ze względu na Antoniego wiele lat temu zaangażowaliśmy się w budowanie systemu pomocy dla niego i innych osób z autyzmem.

Dzisiaj też chciałabym się Arama poradzić w wielu sprawach albo coś z Nim obgadać, bo zawsze tak robiłam, ale to jest przecież niemożliwe.

Bardzo dużo pracuję. Napędem do życia stała się dla mnie budowa domu osób dorosłych z autyzmem. Rozmawialiśmy o tym z Aramem, zastanawiając się, co się stanie z Antkiem, gdy nas zabraknie. Zajęłam się tym dopiero po śmierci Arama. Dom powstaje w Gdańsku przy ulicy Malczewskiego. Będzie tam mieszkać dziesięć, może dwanaście dorosłych osób z autyzmem i ich opiekunowie. Budowę objęła patronatem małżonka prezydenta RP pani Anna Komorowska. Premier Tusk położył kamień węgielny, co nadało rangę temu przedsięwzięciu.

Chciałabym, żeby ten dom stał się impulsem do zmian w sytuacji dorosłych osób z autyzmem w całym kraju. Wszystko idzie powoli, ale do końca roku dom będzie już w stanie surowym. Trwa zbiórka pieniędzy na ten cel. Dom będzie znakiem pamięci o Aramie, bo będzie nosił jego imię - Wspólnota Domowa dla Osób z Autyzmem im. Arama Rybickiego.

* * *
Filmu "Aram" jeszcze nie widziałam i jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób reżyser pokaże bardzo bliskiego mi człowieka, który stał się bohaterem naszej narodowej historii. Ciekawe, że Aram planował napisanie książki opartej na podobnym pomyśle - on jako bohater i narrator dziejącej się historii, na tle historii środowiska i zmieniającej się Europy. Przez kilka lat robił notatki do tej książki, ale nie znalazł czasu, żeby ją sfinalizować.

Bardzo się cieszę, że ta historia Arama, niezwykłego człowieka, który zawsze grał fair play, została opowiedziana przez Krzyśka Talczewskiego, którego bardzo cenię.

Przesuwają mi się przed oczami obrazy z naszej prywatnej historii - pierwsze spotkanie w liceum, ślub jeszcze w czasie studiów, spotkania z ojcem Ludwikiem Wiśniewskim, nasze wesele, na które przyjechali przyjaciele z opozycji z całej Polski, na którym były trzy potrawy: bigos, który zrobił mój tata, kukurydza w kolbach, sernik i oczywiście alkohol, zabawa w mieszkaniu moich rodziców do białego rana...

Potem urodzenie Magdy, działalność w Ruchu Młodej Polski, nieustające dyskusje na tematy ideowe i wspólne ważne lektury, ciągłe rewizje w naszym domu i aresztowania Arama, karnawał Solidarności, stan wojenny, internowanie Arama i wielu naszych przyjaciół, współpraca Arama z Wałęsą, narodziny i choroba Antka, odzyskanie przez Polskę niepodległości, które było spełnieniem naszego wielkiego marzenia…

Przesuwają się kolejne obrazy z wielu lat, ale pięknych chwil było o wiele więcej niż smutnych. Nasze wspólne życie było barwne i ciekawe, można powiedzieć, jak w filmie. Cieszę się, że rozwija się Salon Młodopolski imienia Arama Rybickiego i że staje się ważnym opiniotwórczym miejscem na mapie Trójmiasta. Wiem, że dla niego takie forum dyskusji, na którym można różnić się pięknie, było sprawą ważną...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki