Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Kożuchowska: matka idolka

Ryszarda Wojciechowska
collage/zdj.archiwum DB
Po urodzeniu dziecka Małgorzata Kożuchowska sama decyduje, co powinny wiedzieć tabloidy. Nie pozwala fotografować syna, z fanami kontaktuje się w internecie.

Są dzieci, które już wraz z pierwszym oddechem stają się małymi celebrytami. Na ich narodziny czeka nie tylko najbliższa rodzina, ale - równie niecierpliwie - cały tabloidowo-pudelkowy świat. Tak było w ostatnim tygodniu z Janem Franciszkiem (imiona podobno po dwóch Ojcach Świętych), synem popularnej aktorki Małgorzaty Kożuchowskiej. Szczęśliwy dziadek malucha, tata aktorki, w przypływie radości, miał nawet nazwać wnuka "następcą tronu".

Bez sensacji
Można by sobie pożartować - jaki kraj, takie Royal Baby. Ale dajmy spokój złośliwościom, bo sama aktorka nie próbowała - wzorem innych celebrytek czy choćby polityków, jak Ryszard Kalisz, który był niedawno z synem Ignacym na okładce "Vivy" - zarzucać nas informacjami o swoim szczęściu. Kożuchowska poszła, na razie, innym śladem.
Po pierwsze, nie robiła z ciąży sensacji. Nie tylko unikała rozmów na jej temat, ale nie potwierdzała nawet faktu, że spodziewa się dziecka. W ostatnich miesiącach przed porodem zniknęła z życia publicznego i z tzw. warszawskich salonów. Przez całą ciążę zachowywała się tak, jakby się nic nie działo.

Urodziła też bez szczególnych fanfar i, o dziwo, bez szpitalnych zdjęć, robionych przez paparazzich z ukrycia, wyprowadzając ich tym samym w pole, chociaż wcześniej udawało im się namierzać różne gwiazdy. A już po urodzeniu Jana Franciszka, żeby to tabloidowo-pudelkowe napięcie wokół narodzin małego uspokoić, sama poinformowała o jego narodzinach na Facebooku. 14 października zamieściła wpis: "No to ja już. O jednego przystojniaka do kochania na świecie więcej! Jestem szczęśliwa!". I pod wpisem umieściła zdjęcie malutkiej rączki synka, opartej o jej rękę.

Kilka dni później również na swoim facebookowym profilu (zresztą ten profil ma 560 tysięcy kliknięć "lubię to") napisała, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. I dalej: "Odpoczywam, nabieram sił, choć jednocześnie jestem też trochę zajęta. W tej akurat chwili co poniektórzy śpią...". Dalej są podziękowania za życzenia, SMS-y, maile, telefony i kwiaty, które zamieniły jej dom w kwiaciarnię. A na koniec pojawił się dopisek: "Najbliższe tygodnie spędzę w gronie najbliższych, ale już pod koniec roku wracam na plan "Rodzinki.pl".

Teraz rodzina - ta bez pl
Ale zainteresowanie, mimo trzymania mediów na dystans, towarzyszyło i towarzyszy jej cały czas. Kolorowe pisma spekulowały na swój sposób jeszcze przed porodem. W sierpniu aktorka obśmiała jeden z kolorowych tygodników, którego informatorzy - jak pisze - już wiedzieli, że matką chrzestną jej dziecka zostanie Agnieszka Radwańska. Złośliwie dopisała, że to pisemko jeszcze nie wie, że na ojca chrzestnego planowani są Roger Federer albo Novak Djokovic, w zależności od tego, który wygra US Open.

Teraz też tabloidy próbują śledzić rodzinkę, tę bez pl, oczywiście. I mogliśmy w ostatnich dniach przeczytać wieści - że mama jest zajęta dzieckiem, a tata zajmuje się wyprowadzeniem psa, że aktorka przyszła z dzieckiem na kontrolę do szpitala i tam Jan Franciszek miał swojego ochroniarza, który czuwał nad tym, żeby paparazzi nie pojawili się w otoczeniu maleństwa. Tymczasem, jak się okazało, był to ochroniarz szpitalny, który pomagał aktorce nieść dziecko w nosidełku. Publikacja nawet doczekała się komentarza menedżerki Kożuchowskiej, która stwierdziła, że to był, po prostu, uprzejmy człowiek, który pomógł kobiecie z dzieckiem.

Plotkarskie serwisy już spekulują, czy chrzciny odbędą się w Rzymie, sugerując, że podobno sama aktorka o tym marzy. Zresztą przyznajmy - Małgorzata Kożuchowska sama nieraz podkreślała publicznie, jak bardzo jest wierząca i jak wiara jest dla niej ważna.

Walka o tytuł sexy mamy

Pewnie jeszcze długo będziemy czytać różne historie z życia mamy i maleństwa. Bo - jak się okazuje - kolorowa prasa ma spore zapotrzebowanie na "baby boom" w polskim show-biznesie.
W ostatnich miesiącach interesowano się mocno Anną Czartoryską i jej nowo narodzonym dzieckiem. Ekscytowano się tym, że świeża mamuśka już po trzech miesiącach odzyskała formę i sylwetkę. Jeszcze większe zainteresowanie towarzyszyło narodzinom córeczki Małgorzaty Sochy. Ale tak naprawdę o tytuł sexy Matki Polski walczyły na tabloidowych łamach Anna Mucha, która na początku roku urodziła swoje drugie dziecko, syna Teodora, i Katarzyna Cichopek, która niecały rok temu też urodziła drugie dziecko - córkę Helenę.

Właściwie Małgorzata Kożuchowska, zanim została mamą prywatnie, przyzwyczaiła nas do wizerunku serialowej Matki Polki idolki. Dziesięć lat swojego zawodowego życia oddała Hance Mostowiak z "M jak Miłość", gdzie była przede wszystkim żoną i mamą. A ostatnio można ją było oglądać jako matkę... Boską (to nazwisko granej przez nią bohaterki) trzech chłopaków w serialu "Rodzinka.pl".

Mimo że na swoim koncie ma wiele ról teatralnych (najpierw w Teatrze Dramatycznym, potem w Narodowym), to niewielu jej fanów o tym wie, bo ulubienicą mediów stała się właśnie dzięki serialowej roli w "M jak Miłość".
To ta rola uczyniła z niej aktorkę niezwykle popularną. Rozstanie z serialem i Hanką delikatnie wstrząsnęło i lekko zamieszało w polskim show-biznesie. Co tam delikatnie, sprawa zniknięcia Hanki z serialu stała się dla wielu fanów sprawą narodową. Jak się scenarzyści pozbędą Hanki? Z tym pytaniem głowili się telewidzowie przez kilka tygodni. No tak, ale to aktorka chciała już skończyć z Mostowiakami, ponieważ na oku już miała inną rodzinkę - Boskich właśnie.

Sporo pozaserialowych fanów przyniosły jej role w komediach Juliusza Machulskiego: "Kiler" i "Kiler-ów 2-óch". Jest laureatką Złotej Kaczki, ma na swoim koncie kilka Telekamer i własną "katarzynkę" w toruńskiej Alei Gwiazd - mieście, w którym się wychowała. Nagrała też płytę "W futrze" i jest ambasadorką Fundacji "Mam marzenie". Przez lata była chwalona za urodę, elegancję, styl bycia i życia.

Ale też nie brakowało takich, którzy twierdzili, że jest wobec wszystkich zdystansowana. Taka chłodna blondynka, która wysyła do ludzi sygnały - podziwiajcie mnie, ale się do mnie nie zbliżajcie. Co też nie musiało być prawdą. Teraz bardzo ociepla swój wizerunek. Ale, jak widać, robi to po swojemu. I oby w tym wytrwała.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki