Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Białecka: Na igrzyskach mogą nas zaskoczyć prądy wodne. Na razie to zagadka [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Małgorzata Białecka coraz śmielej poczyna sobie na mistrzowskich regatach. To powoduje, że jest mocną kandydatką do medalu w Rio.

Sportowo dojrzałaś. Od ubiegłego roku zanotowałaś niesamowity skok i ciągle trzymasz ten wysoki poziom. Jak to sobie tłumaczysz?

Faktycznie może wydać się to trochę dziwne, że pływając od 14 lat od zeszłego roku zaczęłam stawać na podium mistrzowskich imprez i walczyć ze światową czołówką. W moim odczuciu wygląda to tak, że zawsze z nią walczyłam, ale nieraz w ciągu tygodniowych regat miałam okazję prowadzić, ale końcówka wypadała gorzej. Trochę chyba to jest tak, że jako sportowiec musiałam dojrzeć. Medale, które zdobywam teraz, to jest efekt tej długiej, ponad 10-letniej pracy, zbierania doświadczenia, uczenia się na błędach.

W Ejlacie sięgnęłaś po złoto mistrzostw świata. To Twój największy sukces w karierze. Jak zapatrywały się na to Twoje konkurentki?

Do tych regat podeszliśmy zdecydowanie treningowo. Miałam kilka poważnych rozmów z trenerami, jak to ma wyglądać. Doszliśmy do wniosku, że w tym roku najważniejsze są igrzyska olimpijskie, że mam się w ogóle nie spinać. Robiliśmy na miejscu zmiany w sprzęcie, więc zależało nam, aby sprawdzić na jakim etapie jestem. A to, że wygrałam te regaty zaskoczyło mnie, trenerów i cały świat żeglarski. Na pewno wszystkie zawodniczki czują teraz wobec mnie większy respekt, co tylko jest dobre dla mnie, bo czuję się przez to pewniej. Myślę, że to dobry znak przed igrzyskami.

Mistrzostwa rozgrywane były w mieście nad Morzem Czerwonym, w politycznie bardzo niestabilnej części świata. Czuliście się tam bezpiecznie?

Mieliśmy pewne obawy przed przylotem do Ejlatu, tak jak zawodnicy z całego świata. Rozmawialiśmy o tym między sobą. Ostatecznie w Izraelu pojawiła się cała światowa czołówka. Zabrakło tylko reprezentantów Chin, w tym mistrzyni świata z Omanu z ubiegłego roku (Peina Chen - przyp. aut.). Oni otwarcie mówili od samego początku, że się boją i nie zamierzają tam lecieć. Regaty odbywały się na Morzu Czerwonym, które w tej części graniczy z czterema państwami, które zdecydowanie się nie lubią. Mogły być pewne obawy, ale nie było problemów. Na spokojnie zostały rozegrane całe mistrzostwa.

Ten akwen można przyrównać do tego brazylijskiego, na którym odbędą się wyścigi olimpijskie?

Sami stwierdziliśmy, że akwen w Izrealu, jeżeli chodzi o wiatr, jest bardzo podobny do tego, co będziemy mieli na Zatoce Guanabara w Rio de Janeiro. Mieszkańcy Ejlatu mówili nam, że 90 procent wiatrów, które tam występują, to wiatry od brzegu. Potwierdziło się to podczas mistrzostw. Ten wiatr jest bardzo nierówny, szkwalisty. Można to porównać do brazylijskiego akwenu. Zatoka Guanabara jest zamknięta, otoczona górami. Już teraz wiemy, że większość wyścigów będziemy mieli na trasie pod Głową Cukru (góra o wysokości 400 metrów - przyp. aut.). Wiatr schodzi z tej góry, nie ma gdzie się rozpędzić i przez to jest szkwalisty. Do tego woda jest płaska, to też identyczna cecha. Jedyna różnica to skomplikowane, brazylijskie prądy. Nad tym pracuje jednak cały nasz sztab szkoleniowy. Chcemy poznać tę podwodną zagadkę. Myślę, że do igrzysk będziemy mieli już bardzo dużo informacji, które będziemy mogli przełożyć na skuteczną żeglugę.

Na mistrzostwach świata, na początku sezonu 2016, odpłynęliście reszcie żeglarzy. Są więc uzasadnione obawy, czy forma w tym roku nie przyszła zbyt szybko.

Uśmiecham się na to pytanie, bo po tych mistrzostwach musiałam kilka razy na nie odpowiadać. Przed regatami w Izraelu rozmawiałam z trenerami i mówiłam im, że czuję się strasznie słaba, że nie mam formy, że nie miałam się kiedy przygotować. Z Omanu, z poprzednich mistrzostw, wróciliśmy w końcówce października. Nawet nie mieliśmy kiedy odpocząć i się roztrenować. Nie było czasu na normalny blok treningowy, bazy wytrzymałościowej. Staraliśmy się tylko podtrzymać formę, jaką mieliśmy w Omanie. Znam swoje możliwości i wiem, że fizycznie w Al Mussanah, czy wcześniej na mistrzostwach Europy w Mondello byłam silniejsza. Okazało się jednak, że w Ejlacie wszystkie pozostałe dziewczyny były słabsze ode mnie. Jak widać, dużo gorzej czytały wiatr, a to była jedna z kluczowych spraw. Cieszę się, że sobie z tym poradziłam. To samo może mnie czekać w Rio.

To strach się bać, jeśli na Rio przygotujesz się jeszcze lepiej. Tam z rytmu może wybić tylko wiele pływających śmieci.

No tak, te śmieci przeszkadzają. O tyle jest dobrze, że wszyscy będą mieli z nimi problemy, a nie tylko my. To jest coś, na co nie możemy nic poradzić, wytrenować tego, czy zwalczyć. To są przypadki losowe. A jeżeli chodzi o start na igrzyskach, to na pewno wszystkie zawodniczki będą przygotowane na 100 procent. O to się nie martwię. Myślę, że jak już zbuduję już formę, to w Brazylii silniejsza nie będę. Czołówka światowa jest bardzo wyrównana. Igrzyska też rządzą się swoimi prawami. To takie zawody, że ich spora część będzie się rozgrywała w głowie. Tutaj jest duża rola całego zespołu, sztabu, trenerów.

No i więcej miejsca będzie na wodzie, bo w igrzyskach tylko krajowe „jedynki” się będą ścigać...

Tak, więc jeżeli się na przykład straci się pozycję, to ciężko ją odrabiać. To oczywiście działa w drugą stronę. To dziwne regaty, których nawet nie potrafię sobie wyobrazić. Nie byłam nigdy na igrzyskach. Różne rzeczy ludzie mi opowiadają. Jedni chcą mnie zestresować, żebym się być może uodporniła bardziej. Inni mnie uspokajają. Wśród nich są trenerzy, którzy mówią, że to normalne regaty, a trzeba się tylko wyłączyć na to całe gadanie, które jest dookoła, i robić swoje. Chyba właśnie pójdę tym torem.

Na Zofię Noceti-Klepacką, brązową medalistkę olimpijską z Londynu, możesz liczyć?

Myślę, że jak najbardziej. Mogę liczyć na Zosię, na Maję Dziarnowską, na Kamilę Smektałę, która zrobiła ostatnio świetny wynik. To są dziewczyny, które będą mi pomagać, trenować ze mną. Ja na pewno z ich doświadczenia zamierzam skorzystać. Cieszę się, że jestem w takim teamie, mam takich trenerów i niczego mi nie brakuje. Nie mogłabym sobie tego lepiej wyobrazić. Wszyscy stoją na wysokości zadania, aby mnie jak najlepiej przygotować. Oni wiedzą, co robią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki