Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małe szczęście bardzo cierpi [ZDJĘCIA]

Edyta Okoniewska
Narodziny Kornelka to był prawdziwy cud i największa radość. Sielanka trwała pół roku. Dramatyczna diagnoza, którą usłyszeli rodzice, rozpoczęła nierówną walkę z chorobą, która trwa do dziś

- Kornelek jest naszym jedynym, kochanym dzieckiem, jest naszym szczęściem chociaż lekarze wątpili, abym mogła zajść w ciążę, ponieważ choruję na miastenię - mówi Patrycja Woźny, mama Kornelka. - Pojawiła się nadzieja i szansa, mogliśmy otrzymać ten wielki dar, „nowe życie” i tak też się stało.

Od samego początku pani Patrycja była pod opieką lekarzy specjalistów, aż do rozwiązania. I tak Kornelek przyszedł na świat 10 maja 2014 r. W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku - narodziła się wielka radość - mała wielka miłość.

- Nasz synek rozwijał się prawidłowo, ale musiał być pod opieką kardiologa, później nefrologa - wspomina mama Kornelka. - Gdy skończył 6 miesięcy zauważyliśmy, że synek czasami zezuje lewym oczkiem, pytaliśmy o to kilku osób, ale wszyscy mówili to samo - że małe dzieci tak mają i zezują, że to normalne, ale było to dla nas dziwne i nie dawało nam spokoju. Gdy skończył 10 miesięcy, umówiliśmy się do okulisty, bo sprawdzić nie zaszkodzi powtarzaliśmy. Nie takiej wizyty się spodziewaliśmy. Usłyszeliśmy po badaniu „nie jest to nic dobrego, siatkówka jest odklejona, trzeba zbadać dokładnie oko, bo nie wiadomo, co jest na jego dnie”. Powiedziano nam, że niezbędne są specjalistyczne badania, itd. Mieliśmy wybrać szpital, do którego się udamy i po kilku dniach ponownie zgłosić się po skierowanie.

Rodzice Kornelka nie wiedzieli, co robić, który wybrać szpital?

- Nie czekaliśmy, dzięki pomocy rodziny i znajomych oraz kilku pediatrów otrzymaliśmy podpowiedź i skierowanie do Instytutu „Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka” w Warszawie - mówią rodzice chłopca. - Następnego dnia byliśmy już w szpitalu, było to 20 marca 2015 r. Przyjęto nas na Oddział Okulistyki. Przestraszeni i zmartwieni czekaliśmy na badania. Wykonano USG oka, następnie badanie dna oka w znieczuleniu ogólnym. Usłyszeliśmy wynik - siatkówczak (Retinoblastoma), nowotwór złośliwy oka, poinformowano nas także, że synek nie widzi na to oko.

Cała rodzina przeżyła ogromny szok.

- To było po prostu straszne, niepojęte - mówi mama chłopca. - W głowie ciągle mnożyły się pytania: co? Jak? Dlaczego? Czemu nasze dziecko? A może to sen, zły sen. Niestety, prawdy nie dało się wyprzeć.

- Skierowano nas na Oddział Onkologii, wykonano rezonans magnetyczny głowy, aby dokładnie wszystko zbadać - wspominają dramatyczne chwile rodzice. - Rozpoczęło się leczenie. Zaczęła się walka, która ciągle trwa. Walczymy, aby zachować oczko i aby nie doszło do przerzutów i utraty wzroku. Cały czas wierzymy i modlimy się o to. Nasze szczęście, nasz mały, ale bardzo dzielny chłopiec przeszedł 6 cykli chemioterapii, po których było lepiej, guz się obkurczył i jest w regresji.

Rodzice niedługo cieszyli się dobrymi wieściami. Po 8 tygodniach od zakończonej chemioterapii pojawiły się dwa nowe ogniska, wykonano laseroterapię. Po kolejnych 5 tygodniach wykryto nowy, mały guz - wykonano krioterapię, po kolejnych 4 tygodniach pojawił się następny, aktywny mały guz. Konieczne było leczenie operacyjne, a także trzykrotna krioterapia. Za kilka tygodni Kornelka czeka kolejna kontrola. Nikt nie wie, co będzie dalej.

- Jesteśmy pod stałą opieką Instytutu PCZD w Warszawie i czeka nas jeszcze długa droga - mówią rodzice chłopca. - Nasz synek jest bardzo dzielny, czasami nawet bardziej niż my, jego rodzice i pomimo bólu i cierpienia, przez jakie nieraz już przeszedł, na co dzień jest bardzo żywym, szalonym i radosnym dzieckiem.

Choć leczenie Kornelka na tym etapie jest refundowane, to niestety wszystkie koszty dodatkowe, związane z dojazdami i pobytem w Warszawie muszą pokrywać rodzice. Przez wiele długich miesięcy radzili sobie z pomocą rodziny i przyjaciół. Jednak teraz jest to coraz trudniejsze.

- Drodzy Czytelnicy i wszyscy ludzie dobrej woli. Wiemy jak ogromna jest rzesza chorych i cierpiących dzieci, bo sami to widzimy i doświadczamy, ale prosimy was o wsparcie dla naszego synka Kornelka - mówią rodzice. - Kornelek jest podopiecznym Fundacji „Nasze Dzieci”, przy Klinice Onkologii w Instytucie „Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka” w Warszawie. Prosimy o 1 proc. podatku dla niego. Należy w formularzu PIT wpisać numer KRS 0000249753 w rubryce cel szczegółowy - Kornel Woźny. Dziękujemy z całego serca.

Pomóc można również kierując wpłaty na konto Fundacji. Bank Pekao S.A. VII Oddział w Warszawie nr 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630 z dopiskiem Kornel Woźny - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki