Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malbork: Malma przed sądem pracy. Kto zapłaci ludziom pensje?

Radosław Konczyński
R.Konczyński
Pracownicy fabryki makaronów w Malborku muszą się jeszcze uzbroić w cierpliwość, zanim sąd ustali, kto... jest ich pracodawcą. Tylko że ta cierpliwość już dawno się skończyła. Ludzie od pięciu miesięcy przychodzą do zakładu, mimo że produkcja stoi. Stanęła na początku września ubiegłego roku. Od tamtej pory nikt się nie przyznaje do pracowników jako ich pracodawca - ani Malma Trading, ani syndyk masy upadłościowej VVQFDE (stara Malma sp. z o.o.), więc poszli do sądu.

Na poniedziałkową rozprawę przybyli tłumnie z nadzieją, że usłyszą, kto powinien im zapłacić wrześniowe wynagrodzenia. Tego właśnie dotyczą wnioski części załogi, ale złożone konkretnie przeciw Malmie Trading. Część pracowników, oprócz wypłat, chce też świadectw pracy, by odejść na zasiłek przedemerytalny lub zasiłek dla bezrobotnych. MT nie chce ich wydać.

- Po sądzie spodziewamy się rozstrzygnięcia, kto ma wydać świadectwa pracy, zapłacić nam za ten czas, kiedy przebywamy w zakładzie, a oni - syndyk i Michel Marbot - niech sobie dalej walczą - mówiła przed rozprawą Edyta Jaworska, przewodnicząca Solidarności w malborskiej fabryce Malmy.
- Naszym pracodawcą była Malma Trading, więc nasze roszczenia kierujemy wobec MT, a nie wobec syndyka - dodała jedna z pracownic.

- W mojej ocenie, są to pracownicy Malmy Trading. Oczywiście, sąd podejmie decyzję odnośnie tego, kto jest pracodawcą - mówi Tomasz Wiecki, radca prawny z NSZZ "S" Region Gdański. - Sprawa jest, co prawda, o wypłatę wynagrodzeń przez MT, ale jedno z drugim się wiąże.

Jeśli bowiem sąd uzna, że MT ma wypłacić pensje za wrzesień - ustali jednocześnie, że to ona zatrudnia załogę. Wtedy też pracownicy będą chcieli złożyć wnioski o wypłatę wynagrodzeń za następne miesiące do końca roku.

Na wokandzie sądowej wyraźnie napisano, że część pracowników występuje przeciw MT sp. z o.o., ale Marbot twierdzi, że nie on jest adresatem.

- Rozumiem żal ludzi, rozumiem, że są zdesperowani, że ich sytuacja jest dramatyczna. Też jest mi przykro, bo całe życie traktowałem ich jak rodzinę. Ale to syndyk VVQFDE powinien wziąć odpowiedzialność. Ludzie nie mają obecnie pensji w wyniku jego działań - powiedział nam M. Marbot na korytarzu sądowym. Potem powtarzał to samo, składając wyjaśnienia przed sądem.

Syndyka Jacka Ryncarza zabrakło na rozprawie. Twierdzi, że z jednej strony korespondencja sądowa została mu zbyt późno doręczona, z drugiej - wezwały go pilne sprawy osobiste. - Nie zmieniam swojego stanowiska. Nie jestem pracodawcą dla załogi MT. I jest to też stanowisko sądu upadłościowego - powiedział nam w poniedziałek.

Kolejna rozprawa odbędzie się 1 marca. Pracownicy wychodzili niepocieszeni.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki