Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Radzajewska: Nie mam mocy, by wydostać mojego męża z rosyjskiego więzienia. Polak odsiaduje wyrok w łagrze za szpiegostwo

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Moment zatrzymania Polaka, Mariana Radzajewskiego w Moskwie, trzy lata temu. Rosjanie skazali go za szpiegostwo. - Wszyscy mówią, że mój mąż został wrobiony, ale nasze państwo nie chce pomóc wydostać go z rosyjskiej kolonii karnej - mówi Magdalena Radzajewska, żona Mariana Radzajewskiego.
Moment zatrzymania Polaka, Mariana Radzajewskiego w Moskwie, trzy lata temu. Rosjanie skazali go za szpiegostwo. - Wszyscy mówią, że mój mąż został wrobiony, ale nasze państwo nie chce pomóc wydostać go z rosyjskiej kolonii karnej - mówi Magdalena Radzajewska, żona Mariana Radzajewskiego. FSB/TASS
Czuję się bezsilna, nie mam żadnej możliwości, by męża z Rosji wydostać, by całą tę sprawę odkręcić. Jeśli instytucje naszego państwa nie wezmą się do roboty, mój mąż będzie musiał odsiedzieć tę niesłuszną karę do końca. Rosja nie odpuści, tu nie ma żartów – mówi Magdalena Radzajewska, żona Mariana Radzajewskiego, Polaka z Białegostoku skazanego w Rosji za szpiegostwo na 14 lat ciężkiej kolonii karnej. Zdaniem analityków służb specjalnych, Radzajewski padł ofiarą szpiegowskiej intrygi.

To było niemal dokładnie trzy lata temu. Pani mąż Marian Radzajewski został zatrzymany przez rosyjskie służby w Moskwie. W rosyjskiej telewizji określono go mianem „szpiona z Polszy”. Nagranie z zatrzymania można zobaczyć w internecie, rosyjskie służby je udostępniły.
W czerwcu 2019 r. zakończyła się sprawa przed rosyjskim sądem w Moskwie i zapadł wyrok. Proces był tajny. Mężowi zarzucano najpierw naruszenie prawa, a następnie zmieniono zarzut na szpiegostwo. Siedzi w kolonii karnej trzy lata, z wyroku zostało jeszcze 11.

Film z zatrzymania białostoczanina (źródło: FSB)

Pani mąż miał firmę Auto Trans, sprowadzał części do posowieckiego sprzętu samochodowego. Rosjanie oskarżyli go, że organizował potajemny wywóz z Rosji przeciwlotniczych systemów rakietowych S-300.
Wiem, że mąż miał koncesję na handel sprzętem wojskowym, sprowadzał części do samochodów, ale skąd te podzespoły do rakiet? Ja tego nie wiem.

Piotr Niemczyk, niegdyś wiceszef UOP, dziś analityk służb specjalnych twierdzi, że pani mąż padł ofiarą szpiegowskiej intrygi. Podobnego zdania jest Witold Jurasz z Ośrodka Analiz Strategicznych. System S-300 jest w posiadaniu krajów NATO, zresztą Rosjanie sami go sprzedają. Taka operacja „szpiegowska” nie miałaby sensu… Niemczyk stwierdził, że w oskarżeniu pani męża nic się nie „klei”.
Mój mąż wpadł w pułapkę, dał się zapędzić w kozi róg, trudno mi inaczej to określić. Cała ta sprawa była ustawiona, osoby, od których miał kupić towar to były osoby z FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej - red.). Wszystko było zaplanowane. Marian pojechał trzy lata temu do Rosji z kobietą. To Białorusinka, którą zatrudniał w swojej firmie. Wiem, że była jego kochanką, nawet się do tego przyznała jednemu z dziennikarzy. Wiem, że to ona namówiła męża do tej transakcji, pomagała mu w niej. Co ważne, ona również została w Moskwie aresztowana, ale ją akurat Rosjanie zwolnili. Jestem ciekawa dlaczego? Ta kobieta wszędzie jeździła z mężem, na wschód po towar (często też ten towar załatwiała ), także w Polsce jeździła z mężem do jego wszystkich kontrahentów. Ona wróciła do Polski, nadal w naszym kraju mieszka, a mój mąż, niestety, został.

Zdaniem Niemczyka, Rosjanie od kilku lat „zbierają” obywateli innych państw, których chcą wymienić na schwytanych w krajach NATO własnych agentów. Dlatego zatrzymany w Rosji i skazany został Amerykanin Paul Whelan, także Marian Radzajewski, obaj zresztą są razem osadzeni w tym samym obozie. Zatrzymanych szpiegów obcych państw zazwyczaj się wymienia.
Wszyscy mówią, że Marian został wrobiony. Jednak, skoro jest to wiedza powszechna, wszyscy podzielają osąd, że jest niewinny, to co robi nasze państwo? Dlaczego nie próbuje wyciągnąć z rosyjskiego łagru swojego, niesłusznie skazanego obywatela? Nie można przecież pozwolić, żeby on tam został. Tymczasem nikt z tym nic nie robi. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ta sprawa tak wygląda, dlaczego jest zamiatana pod dywan. Wysyłam pisma do Kancelarii Prezydenta, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Przychodzą tylko pocztowe potwierdzenia, że moje pisma zostały odebrane. Żadnej odpowiedzi… Kancelaria Prezydenta przysłała za to informację, że sprawę mojego męża przekazała ministerstwu. Pocieszenie marne. Nie oceniam dobrze tego wsparcia, choć mąż mówił, że po interwencji konsula jest nieco lepiej traktowany.


Pani mąż jest osadzony w kolonii karnej w obozie K-17 Oziernyj w Zubowej Polanie, w Republice Mordowii, zbudowanym w czasach stalinowskich dla więźniów politycznych. Niedawno przebywał 70 dni w karcerze. Według docierających do Polski informacji cela izolacyjna nazywana jest w kolonii „lochem”. Ma 12 m. kw., malutkie okienko, za dnia można usiąść jedynie na betonowej podłodze.

Bardzo się przestraszyłam, bo mąż długi czas się nie odzywał. On może dzwonić do domu, o ile pozwalają mu na to środki na karcie telefonicznej. Ja mu je regularnie wysyłam. Zmartwiłam się bardzo, gdy okazało się, że jest w karcerze. Podstawowy okres izolacji w łagrze trwa 15 dni, ale może być przedłużany. Jemu przedłużyli dość długo. Mąż początkowo nawet nie wiedział za co ten karcer dostał. Dopiero po jakimś czasie powiedzieli mu, że został ukarany, bo zwrócił się do władz rosyjskich z pisemnym wnioskiem, o możliwość odbycia kary w Polsce. Wychodzi na to, że nie ma żadnych praw.

Była pani jedyny raz u męża, na widzeniu w Oziernym, w marcu 2020 r. Spędziliście razem trzy dni na widzeniu rodzinnym. Na własne oczy ogląda pani rosyjską kolonię karną.
Na miejsce dotarłam taksówką. Z Moskwy jechaliśmy cały dzień, bo to 400 kilometrów od rosyjskiej stolicy. Na miejscu są bramy, druty, odrapane budynki… Kiedy to zobaczyłam, byłam przerażona. To nie jest miejsce zadbane, wszystko jest obskurne, straszne. Nie chciałabym się tam znaleźć. To było jedno widzenie, rok temu. Później, ze względu na pandemię wyjazdy do Rosji nie były możliwe. Wiem, że widzenia w kolonii przywrócono. Chciałam zrobić wizę, ale na razie nie mam jakichkolwiek możliwości wyjazdu do Rosji. Wizy są obecnie tylko dla zawodowych kierowców i dla osób starających się o leczenie.

Jak mąż sobie radzi za kratami? Więźniowie w kolonii K-17 Oziernyj pracują codziennie po 12 godzin. Dzień zaczyna się o 6 rano od zaprawy fizycznej.
Mąż dość mocno schudł. Pracuje w szwalni, nauczył się obsługi maszyny do szycia. Na pewno nie jest to dobre życie.

Macie szóstkę dzieci. Cała rodzina jest na pani głowie.
Przed całą tą aferą byliśmy zwykłymi ludźmi, normalną rodziną. Dzieci tęsknią za tatą.

Czuje pani, że pani rodzina stała się częścią międzynarodowej rozgrywki?
To jest sprawa polityki, zgadzam się. A czuję się bezsilna. Nie mogę nic zrobić, nie jestem w stanie, nie mam jakiekolwiek władzy, nie mam mocy, by wydostać Mariana z Rosji, by to wszystko odkręcić. Jeśli instytucje naszego państwa nie wezmą się do roboty, to nic się nie zmieni. Na to się nie zapowiada. Marian będzie musiał odsiedzieć tę niesłuszną karę do końca. Wyszedłby wówczas w 2033 roku. Rosja sama w tej sprawie nie odpuści, będzie chciała udowodnić, że nie ma z nią żartów.

Opuszczone więzienie "Mały Shawshank". Najcięższy i najstars...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki