Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Damaske: U siebie zawsze gra się najlepiej [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal
Z Magdaleną Damaske, przyjmującą i kapitan Atomu Trefla Sopot, rozmawiamy o nadchodzących meczach w Orlen Lidze.

Trzeci raz grałyście tie-break i znowu wygrałyście. Jak to jest z tymi waszymi pięciosetówkami?
Tych tie-breaków nie było znowu tak dużo. Każdy wygrałyśmy, to fakt. Ostatnio w Legionowie rywalki popełniły dużo błędów. To pozwala wyjść na prowadzenie, a przy 15-punktowym secie to dużo daje. Konsekwentnie trzymałyśmy się tego, że jak dotarłyśmy tak daleko, to nie ma miejsca na odpuszczanie. Zrobiło się późno, ale najważniejsze, że wywiozłyśmy ten jeden punkt więcej.

Dzisiaj o godz. 18.30 czeka was dużo trudniejsze zadanie. Zagracie z Tauronem MKS Dąbrową Górniczą, zespołem występującym w Lidze Mistrzyń.
To będzie zdecydowanie cięższy mecz, co widać po ich miejscu w tabeli (5. miejsce - przyp. aut.). Będziemy chciały zagrać lepiej niż w Dąbrowie Górniczej, a tam zaprezentowałyśmy się bardzo słabo (27 listopada, atomówki nie zdobyły więcej niż 16 punktów w każdym z trzech setów - przyp.). Będziemy się chciały za to trochę odkuć. To zależy jednak od dyspozycji dnia, naszej i rywalek. Jest szansa, żeby się pokazać. Może też doprowadzimy do tie-breaka i go wygramy?

Zagracie w końcu w Hali 100-lecia Sopotu, po dwóch miesiącach przerwy. Cieszycie się z tego faktu?
Przerwa była rzeczywiście duża. Teraz nakładają się kolejne mecze. Wiadomo, że u siebie gra się najlepiej. Znamy dobrze halę, mamy swoich wiernych kibiców, a to zawsze nam bardzo pomaga.

Fajnie będzie spotkać się z Anią Miros, byłą kapitan sopockiego zespołu?
No pewnie, w końcu grałyśmy ze sobą cały rok razem. OK, teraz będziemy po przeciwnej stronie siatki. Myślę, że po meczu będzie fajnie. Będzie można się spotkać i przez chwilę porozmawiać.

W tym roku jesteście w lidze przewidywalne. Wygrywacie, a następny mecz przegrywacie. Wiesz, co to oznacza?
Tak. Dobrze, że to nie jest mecz z zespołem na naszym poziomie, z sąsiedztwa tabeli, bo wtedy byłoby jeszcze gorzej. Oczywiście chciałybyśmy wygrać. W sporcie zdarzają się przecież niespodzianki. Zapewniam, że ten rytm nie jest z góry założony (śmiech).

W tym tygodniu będą jeszcze kolejne okazje do spotkań. W niedzielę zagracie w Rzeszowie, gdzie gra Klaudia Kaczorowska i Anna Kaczmar, a od niedawna trenerem jest Lorenzo Micelli.
Zgadza się. Ostatni mecz z tym zespołem wygrałyśmy (30 listopada, 3:1 - przyp.). Będziemy się starały powtórzyć ten wynik. Niewiadomo jednak, jak teraz dziewczyny będą grały. Zmiana trenera przecież też na nie wpłynęła. To będzie inny mecz, bo i na wyjeździe i bardzo daleko. Nie będziemy tam jednak na straconej pozycji. To, że znamy sposób pracy trenera Micelliego możne nam też trochę pomóc.

W sumie do końca sezonu zostało wam jeszcze dziewięć spotkań, tylko półtora miesiąca grania...
Czas leci bardzo szybko. A teraz, kiedy mamy nagromadzenie meczów i gdzie gramy co trzy dni, zaraz pewnie okaże się, że mamy koniec sezonu. Mamy jeszcze do odrobienia mecze z zespołami z Piłą i Bielskiem. Jesteśmy nastawione, aby tych punktów odrobić jak najwięcej. Może dzięki temu poprawimy się jeszcze w tabeli.

Zaślubinowa siatkówka w Pucku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki