Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Błeńska. Posłanka, która strzela dynamicznie z biodra [SYLWETKA]

Ryszarda Wojciechowska
Magdalena Błeńska: - Administracja publiczna i prawo powinny być przede wszystkim bardziej obywatelskie, jasne i proste.
Magdalena Błeńska: - Administracja publiczna i prawo powinny być przede wszystkim bardziej obywatelskie, jasne i proste. Przemek Świderski
Magdalena Błeńska, nowo wybrana poseł z listy Kukiz’15: 25 października skończył się komunizm.

Magdalena Błeńska posłem została po raz pierwszy. Jeszcze nie zdążyła zasiąść w sejmowej ławie, a już na swoim facebookowym profilu pod podziękowaniami dla wyborców napisała m.in.: „Oby to była moja pierwsza i ostatnia kampania i obym mogła szybko, z czystym sumieniem wrócić do codziennej pracy, za którą już tęsknię”.

Czy rzeczywiście myśli tylko o jednorazowej parlamentarnej przygodzie? Czy to tylko taka powyborcza kokieteria? Trudno powiedzieć. Jedno w przypadku Błeńskiej jest pewne - to absolutna polityczna debiutantka, jeśli nie liczyć krótkiej działalności w prawicowych stowarzyszeniach.

Z racą w ręce

Trudno ją rozszyfrować. Na plakacie wyborczym z hasłem: „Nie dla biurokracji, tak dla zaufania” przypomina raczej pilną studentkę, mimo swoich 32 lat. Długie blond włosy, biała bluzka, nieśmiały uśmiech. Ale na innym zdjęciu, które można zobaczyć na stronie Stowarzyszenia KoLiber, widać już raczej osobę bojową, z uniesioną racą w jednej ręce i symbolem Polski Walczącej w drugiej.

Ona sama tak się przedstawia: „Ukończyłam studia architektoniczne na Politechnice RWTH w niemieckim Aachen i podyplomowe z konserwacji zabytków na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W moim życiu bardzo wiele podróżowałam i uwielbiam uczyć się języków obcych [zna ich pięć red.]. Dzięki temu widziałam, jak diametralnie inaczej funkcjonują inne państwa. Po powrocie do Polski, do rodzinnego Sopotu, nadal ze zdziwieniem obserwuję, jak bardzo niewłaściwy i krzywdzący jest stosunek Państwa do Obywatela. Administracja publiczna i prawo powinny być przede wszystkim bardziej obywatelskie, jasne i proste”.

Symbolem jej wizji Polski ma być pewien gruziński przepis. W tym kraju, jeśli urzędnik w ciągu 45 minut nie otworzy firmy petentowi w urzędzie, to płaci karę z własnej pensji. Błeńska chciałaby, aby w każdej dziedzinie naszego życia właśnie tak wyglądała relacja obywatel - państwo.

I do Sejmu idzie między innymi po to, aby te właśnie relacje naprawiać - przekonuje.

Kariera „na wnuczkę”?

Przez ostatnie trzy lata swój prywatny czas i pieniądze poświęcała głównie na rzecz akcji zmieleni.pl, Stowarzyszenia KoLiber i Stowarzyszenia Republikanie.

Podczas kampanii w inter- necie pojawiła się złośliwa notka pod jej adresem. Ktoś napisał, że nie bardzo wiadomo, jak Błeńska wspięła się na szczyt listy. I że jakimś szybkim strzałem udało się jej zrzucić z listy wcześniejszą „jedynkę”, czyli Krzysztofa M. Załuskiego, dziennikarza z Sopotu.

Załuski, pytany o ten „jedynkowy zrzut”, odpowiada, że to on wycofał się z listy ze względu na różnice światopoglądowe, które dzieliły go z innymi kandydatami komitetu Kukiz’15. Ale do Błeńskiej nic nie ma.

- To miła i zacna osoba, chociaż niewiele jeszcze w życiu zrobiła - kwituje.

W tej notce można też było przeczytać, że „Błeńska trochę koliberkuje, trochę republikani, ale jej główną zasługą jest bycie wnuczką dr Wandy Błeńskiej” - słynnej „Dokty”, polskiej lekarki i misjonarki, która przez wiele lat opiekowała się trędowatymi w Afryce, zmarłej przed rokiem w wieku 103 lat.

Kiedy pytam Magdalenę Błeńską o pseudonim „Wnusia”, jaki jej w tej notce nadano, i o to, czy to powinowactwo pomogło jej dostać się na szczyt listy, odpowiada, że dr Wanda Błeńska nie mogła być jej babcią, ponieważ nie miała dzieci. Ale przyznaje, że były spokrewnione. Bo „Dokta” to kuzynka jej dziadka. - Dla mnie była bardzo ważną osobą. Podziwiałam ją od lat, kiedy jeszcze do nas przyjeżdżała z Afryki - tłumaczy. - Jak pani widzi, ludzie różne rzeczy wypisują - komentuje ten cały wpis.

Wojciech Szymański, wiceprezes trójmiejskiego oddziału KoLiber, stowarzyszenia, które łączy ludzi o poglądach konserwatywnych w sprawach obyczajowych i liberalnych w gospodarce, oszczędnie opisuje koleżankę. Mówi, że Magdalena Błeńska jest bardzo pracowita i we wszystko, co robi, angażuje się całym sercem. Raczej łagodna, bywa jednak bezkompromisowa jeżeli w coś bardzo mocno wierzy.

Broń do ręki
Wspólnie jako „kolibranci” organizowali wiele akcji, m.in. „Marsz Pileckiego” w Gdańsku czy protest pod sopockim domem ówczesnego premiera Donalda Tuska, tuż po wybuchu afery taśmowej. Szymański zwraca uwagę na zdolności organizacyjne koleżanki, no i na to, że w stowarzyszeniu infografika jest na jej głowie.

Charakterystyczne jest myślenie Błeńskiej o prawie do posiadania broni. Jak na osobę o konserwatywnych poglądach przystało, chciałaby, aby w naszym kraju był szerszy do niej dostęp, a nawet żeby wzorem Szwajcarii każdy mógł ją trzymać w swoim domu.

Na stronach Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni można znaleźć list Błeńskiej i prośbę do jego członków o poparcie.

Błeńska tak pisze: „Jako kilkuletni sympatyk ROMB-u oraz członek Pomorskiego Stowarzyszenia Kolekcjonersko-Strzeleckiego „Do broni” zgadzam się z promowanymi przez was wartościami i rozwiązaniami”. Dalej informuje, że chciałaby z nimi w przyszłości współpracować i zasięgać opinii m.in. w takich tematach, jak szerszy dostęp do broni, w sprawie zmian prawnych w kontekście obrony koniecznej lub terytorialnej.

Na jej profilu w Facebooku pod zdjęciami na strzelnicy w Lublewie (w jednym rzędzie z nią stoi również poseł Andrzej Jaworski z PiS) można przeczytać jej wpis, że nowy system obrony terytorialnej polegałby na odbudowie Armii Krajowej.

Michał Benka z Pomorskiego Stowarzyszenie Kolekcjonersko-Strzeleckiego „Do broni” mówi, że mandat dla Błeńskiej to żadna niespodzianka. Liczył na to, że wejdzie do Sejmu.

- Nasza koleżanka aktywnie uczestniczy w spotkaniach stowarzyszenia, które odbywają się co dwa miesiące. Żywo interesuje się bronią współczesną i historyczną, strzela z broni długiej, jak karabiny, i z krótkiej, czyli z pistoletów i rewolwerów.

Michał Benka zdradza też pewną ciekawostkę. Otóż Magdalena Błeńska jako jedyna kobieta wśród zawodników bardzo dobrze strzelała w konkurencji „strzelanie dynamiczne z biodra”, tak jak to robią rewolwerowcy w filmach o Dzikim Zachodzie. W tej konkurencji zajęła drugie miejsce, pokonując osiemnastu mężczyzn.

Skąd to jej poparcie dla prawa do posiadania broni?

Błeńska: - Uważam prawo do obrony siebie i rodziny za naturalne prawo człowieka. Wiem, jak to jest, kiedy ma się przyłożony pistolet do głowy i człowiek nie może się bronić. Kiedyś próbowano się włamać do naszego domu. Miałam wtedy kilkanaście lat. Co prawda pistolet, jak się potem okazało, był gazowy, ale jednak traumatyczne wspomnienie zostało. Jako kobieta nie mam z napastnikiem równych szans. I tylko broń jest w stanie te szanse wyrównać - tłumaczy.

Polska, jak mówi, jest najbardziej rozbrojonym krajem, a w Niemczech czy Szwajcarii dostęp do broni jest znacznie szerszy. Ale to nie znaczy, że tam jest więcej wypadków z bronią i przestępstw. Statystyki bowiem dowodzą, że tam, gdzie ułatwia się obywatelom dostęp do broni, liczba przestępstw nawet spada. Bo przestępcy czują respekt przed uzbrojonym obywatelem. Nie są wtedy takimi chojrakami - przekonuje Błeńska.

W stajni Augiasza
Na pytanie, jak by określiła Pawła Kukiza, odpowiada, że to bardzo zdeterminowany człowiek. Ma niesamowitą motywację do działania i wielką uczciwość, która polega na tym, że robi coś, czego tak naprawdę nie chciałby robić, bo kosztuje go to zbyt wiele wysiłku. Ale robi to z poczucia obowiązku, bo wie, że musi. - Moja motywacja jest podobna - wyjaśnia.

Do PiS się nie wybiera? - Nie, to nie wchodzi w grę. Z moim wolnorynkowym podejściem nie ma tam dla mnie miejsca - zapewnia. I dodaje: - Mogę poprzeć ich pomysły, jeśli będą zmierzały w kierunku odbiurokratyzowania Polski, ale na razie nie widzę tam wolnorynkowego potencjału.

Co ją najbardziej cieszy po tych wyborach? Przede wszystkim to, iż w Sejmie nie ma już postkomunistycznej lewicy, że 25 października na dobre w Polsce skończył się komunizm. Radość z tego powodu zaakcentowała, zamieszczając zdjęcie z sopockiej plaży z biało-czerwoną flagą w tle i podpisem: Piękny poranek. Pierwszy dzień od czasu wojny, kiedy to władzy nad Polską nie dzierżą komunistyczni posłowie z PRL. Czujecie ten powiew świeżości? Czujecie jak dzieje się historia? Można odetchnąć ze spokojem... Zostało już tylko posprzątać stajnię Augiasza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki