Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magda rozdawała siebie ludziom [WSPOMNIENIE]

Barbara Szczepuła
Mirek Rybicki oświadczył się Magdzie w sierpniu 1980, ale ostatecznie pobrali się pięć lat później
Mirek Rybicki oświadczył się Magdzie w sierpniu 1980, ale ostatecznie pobrali się pięć lat później Archiwum rodzinne
Janek Rybicki powiedział kiedyś: Mama uczyła nas jak żyć, a potem - jak umierać.

To zdjęcie obiegło w 1980 roku niemal cały świat. Robotnicy z Lechem Wałęsą na czele klęczą na stoczniowym dziedzińcu przy bramie numer dwa. Obok Wałęsy dwie śliczne dziewczyny: blondynka i brunetka. Magda Modzelewska i Bożena Rybicka. Prowadzone przez nie modlitwy dają strajkującym poczucie siły i wewnętrzny spokój.

Niebawem Magda wejdzie do rodziny Rybickich, poślubiając Mirka, brata Bożeny. Będzie nie tylko szwagierką Bożeny, ale jej najlepszą przyjaciółką. Po śmierci Magdy Bożena powie: zostałam sierotą.

Mirek poznał Magdę w 1976 roku podczas warszawskiej pieszej pielgrzymki do Częstochowy. Pielgrzymował w sprawach opozycyjnych. Miał przez ojca Ludwika Wiśniewskiego, dominikanina, nawiązać kontakty z opozycjonistami z innych miast, a przede wszystkim z Warszawy. Gdyby się przyjrzeć dokładnie ówczesnym pielgrzymkom, to szedł w nich „służbowo” niejeden opozycjonista i niejeden esbek, ale przeważali oczywiście rozmodleni pątnicy, wśród nich Magda. Nim doszli pod Jasną Górę byli już znajomymi - za sprawą ojca Ludwika.

***

Magda studiuje polonistykę na Uniwersytecie Gdańskim, bierze udział w seminarium profesor Marii Janion. Myśli samodzielnie, dużo czyta, dobrze pisze, interesuje się problematyką filozoficzną i teologiczną. Jej interpretacje dzieł literackich są głębokie i oryginalne. - Profesor Janion zwróciła uwagę na zdolną studentkę - opowiada mi profesor Małgorzata Czermińska. - Tematem jej pracy magisterskiej były sny u Słowackiego.

Anna Parchimowicz przypomina sobie, że z Anią Młynik i Magdą Modzelewską poszły do rektora z interwencją w sprawach Studenckiego Komitetu Solidarności. Rektor zaczyna na nie krzyczeć.

- Magda była taka… dwubiegunowa: z jednej strony nieśmiała i nadwrażliwa, z drugiej - harda.

***

Notatka urzędowa z 18 grudnia 1979 roku:

W areszcie Komendy Miejskiej MO w Gdyni przebywają:

W celi numer 1 Alina Pienkowska i Anna Walentynowicz.

W celi numer 6 Magdalena Modzelewska, Anna Młynik i Iwona Doering.

Modzelewska trzyma obuwie na pryczy. Na zwróconą jej uwagę odpowiedziała że będzie się zachowywać jak jej się podoba. Zmuszony byłem ją odizolować by nie dopuścić do rozluźnienia dyscypliny.

Starszy sierżant E. Piłat

***

Magda przyjaźni się z Małgosią Winczą, która pisze pracę magisterską o Gombrowiczu, a wkrótce ma zostać żoną Arama Rybickiego, brata Mirka i Bożeny. Aram podobnie jak Mirek działa w opozycji, a kolegą Arama z liceum jest Aleksander Hall, lider Ruchu Młodej Polski.

„Przyłączyłam się do nich z powodów nie tyle politycznych co religijnych - wyjaśniała Magda Piotrowi Zarębie, autorowi książki „Młodopolacy”. - Byłam ukształtowana przez ruch oazowy, ale wtedy przeżywałam kryzys wiary, a oni mi pomogli uporządkować świat. Dzięki nim trafiłam do duszpasterstwa jezuitów. Moi rodzice byli gorliwymi katolikami, choć zarazem członkami PZPR. Pochodzili ze wsi, pracowali w stoczni, byli ludźmi z awansu społecznego”.

- Utarło się mówić w Gdańsku, że my jesteśmy bardziej do tańca, a oni bardziej do różańca - opowiadał Zarębie dawny liberał Donald Tusk. - Ale to nie była zasłużona opinia. Wtedy wydawali się nam trochę staromodni. Olek Hall czy Grześ Grzelak byli nad wiek poważni (…) dopiero później przekonałem się, że mają także wielkie poczucie humoru.

***

- Spory między RMP a WZZ łagodziły śliczne dziewczyny - dodaje Bogdan Borusewicz. I przypomina, że to Magda Modzelewska z Aliną Pienkowską spisywały postulaty poszczególnych zakładów pracy, które stały się podstawą do sformułowania słynnych 21 postulatów strajkowych. Na arkuszach sklejki wymalowali je Aram Rybicki i Maciej Grzywaczewski, przyszły mąż Bożeny Rybickiej.

- Magda redagowała i przepisywała teksty do „Bratniaka”. - Olek bez niej by zginął, utonął w papierach - ocenia Borusewicz. - Ciężko pracowała na zapleczu RMP, wciąż coś organizowała, pilnowała terminów…

W stanie wojennym musiała się ukrywać. Ukrywał się też Mirek, szef dobrze zakonspirowanego wydawnictwa Młoda Polska.

- Do swojego mieszkanka w bloku w Brzeźnie przyjęłam Mirka i Olka, Magda była łączniczką, konspirowała, a przy okazji gotowała im obiady - opowiada pani Helena Kostecka, anglistka. - Czasem nasz proboszcz przysłał ministranta z wiktuałami, dostawałam też jakieś paczki z Norwegii więc można było coś upichcić. Strasznie się stresowałam! Moja córka Elżbietka była wtedy w maturalnej klasie i mogli ją wyrzucić ze szkoły, a vis á vis mieszkał esbek, bałam się, że coś zauważy. Zastanawiam się czasem czy choroba Magdy nie wzięła się z tych nerwów w stanie wojennym?

- Mimo represji, inwigilacji, rewizji, aresztowań był to szczęśliwy czas - podsumowuje Aleksander Hall. - Prowadziliśmy działalność dającą poczucie sensu i przynoszącą rezultaty, a zarazem uczestniczyliśmy w opozycyjnej wspólnocie. Magda współredagowała pismo gdańskiej Solidarności, miała też duży udział w wydawaniu „Polityki Polskiej”. Była jedną z ważniejszych osób w opozycji, dla nas stała się autorytetem moralnym.

- Była działaczką nietypową - uzupełnia Małgosia Rybicka. - Przez całe życie dbała o rozwój intelektualny i duchowy.

Zdaniem Mirka zaangażowanie Magdy w politykę wynikało z niezgody na zło, kłamstwo, fałszowanie historii i krzywdę ludzi. „Życie bez wartości nie ma sensu - twierdziła. - Nie możemy się na to godzić”. Co nie znaczy, że nie umiała cieszyć się życiem. Nawet gdy była już chora lubiła podróżować, poznawać nowe miejsca i nowych ludzi - dodaje patrząc na zdjęcia Magdy porozkładane po pokoju.

***

Zakochany Mirek oświadczył się w sierpniu 1980 roku ale Magda nie spieszyła się ze ślubem. Jej mama pytała od czasu do czasu: - Długo będziecie się tak ciągać?

Ciągali się do 1985 roku. Ślubu udzielił im ojciec Ludwik Wiśniewski. Na wesele do sali kinowej zajezdni tramwajowej we Wrzeszczu, zjechało ze dwieście pięćdziesiąt osób z całej Polski, wśród nich sam Wiesław Chrzanowski, guru młodopolaków oraz profesor Joanna Pensonowa, która pomagała młodym w wielu życiowych sprawach. Jurek Rozmus odpowiadał za aprowizację, kupił na wsi świniaka, uwędził szynkę i kiełbasy, bo w sklepach nie było nic, a to co wisiało czasem na hakach sprzedawano na kartki. Zamieszkali u rodziców Mirka. Nie bardzo odpowiadało to Magdzie, ale innej możliwości nie było. W podróż poślubną chcieli pojechać do Paryża. Ostatecznie pojechała tylko Magda, bo Mirkowi odmówiono paszportu.

***

Janek, Piotrek i Paweł. Bardzo kochała synów, prowadzała na koncerty, na karate, na angielski, do muzeów… I uczyła samodzielności.

- Mama akceptowała nasze wybory, choć nie zawsze się z nimi zgadzała - mówi Janek.

- Była wyrozumiała dla naszych słabości - dodaje Mirek. - Nigdy nie protestowała gdy szedłem na mecz, a jako zapalony kibic Lechii chodziłem bardzo często.

***

Gdy synowie podrośli zaczęła pracować jako terapeutka. Pomagała ludziom uzależnionym i ofiarom przemocy w rodzinie. Wielu osobom towarzyszyła w chorobie i w odchodzeniu z tego świata. Nawet wtedy gdy sama była już chora.

- Była bardzo dojrzała duchowo - ocenia jej koleżanka Jadwiga Cichocka. - Rozdawała siebie ludziom tak jak się rozdaje chleb. Mogę nawet powiedzieć, że się trwoniła.

- Przygotowanie literackie pomagało jej w rozmowach z pacjentami, zresztą miała dar, mogę nawet powiedzieć, charyzmat nawiązywania kontaktów z ludźmi, umiała znakomicie rozmawiać. Przebywając z nią nigdy nie miało się poczucia straconego czasu - dodaje profesor Małgorzata Czermińska.

- Dawała siebie, ale także umiała brać. Potrzebna jej była troska i wsparcie - mówi inna koleżanka Magdy, Teresa Jankowska, też terapeutka.

***

Osiem lat temu Rybiccy pojechali z synami na wakacje do Szklarskiej Poręby. Piękna pogoda, wycieczki w góry - co za radość żyć… Magda się męczy, nie może wejść na Śnieżkę.

Lekarz diagnozuje rozległy nowotwór. Daje jej kilka miesięcy życia.

- Nie poddawała się. Miała wielką wolę życia - stwierdza profesor Małgorzata Czermińska.

Anna Parchimowicz zauważa, że była w niej jakaś tajemnica. - Miała w sobie pogodę, ciepło, otwartość ale i jakiś cień. Nie wiem, co dźwigała… Miała bardzo bogate życie wewnętrzne, ale czuła jakiś niedosyt, głód metafizyki... Przyjeżdżałam do niej gdy była już ciężko chora, prosiła bym się głośno modliła. Odmawiałam nieszpory. - Co się stanie z duszą po śmierci? - zastanawiała się. Szukała przewodnika, który przeprowadziłby ją przez tę granicę. I znalazła jezuitę z którym rozmowa wiele jej dała.

Bożena Rybicka-Grzywaczewska przysyła mi maila:

„W wieczór przed pogrzebem Arama chora Magda, która powinna unikać stresu, wysiłku, emocji i po prostu odpoczywać, układa intencje na mszę pogrzebową, a rano, koło szóstej jedzie do Centrum Onkologii by wziąć kroplówki i mieć siły na cały długi dzień”.

***

Jeszcze w lutym tego roku wzięła udział w demonstracji KOD. Obronę Lecha Wałęsy uznała za swój obowiązek.

W ostatnich tygodniach przed śmiercią przygotowała ilustracje do książki Aleksandra Halla „Zła zmiana”. Wybrała ryciny Francisca Goi z cyklu Kaprysy, niepokojące, pełne pesymizmu, wieloznaczne, nakłaniające do refleksji nad państwem i społeczeństwem.

***

Ojciec Ludwik Wiśniewski zachęcał młodopolaków, by trzymali się razem, choć drogi niektórych z nich w wolnej Polsce się rozeszły. Olek Hall wziął sobie to do serca i dba, aby kilka razy do roku odbywały się takie spotkania. Elementem integracji stał się też Salon Młodopolski, w którym odbywają się spotkania z politykami, intelektualistami, autorami książek. Od tragicznej śmierci Arama w katastrofie smoleńskiej salon nosi jego imię. Kieruje nim Mirek. Promocję mojej książki o Alinie Pienkowskiej „Miłość w cieniu polityki” prowadziła w 2013 roku Magda Modzelewska-Rybicka. Dzięki niej spotkanie udało się nadzwyczajnie.

Co miesiąc Magda urządzała u siebie w domu „obiady czwartkowe” dla dzieci młodopolaków. Otwierało się drzwi między pokojami, zsuwało trzy stoły.

- Ciocia Magda - wspomina Ula Grzelak, córka Grzegorza - przyrządzała przeważnie mielone kotlety, bardzo smaczne, do tego były półmiski parujących ziemniaków, zupa pomidorowa lub ogórkowa. Pomagała jej ciocia Bożena Grzywaczewska. Ale przede wszystkim rozmawialiśmy, rozmawialiśmy... A Janek Grzelak dodaje: - Po moim ślubie z Pauliną otrzymaliśmy od cioci „odznaczenie prorodzinne”. To było bardzo miłe.

***

- Odchodziła przy nas, w domu - Mirek zaciska usta. - Cierpiała, a my nie mogliśmy jej ulżyć. Jeszcze w czwartek była na konsultacjach, jeszcze mieliśmy nadzieję, ale następnego dnia nastąpił gwałtowny atak…

Zmarła w poniedziałek dwudziestego trzeciego maja.

- Bała się śmierci jak każdy człowiek. Ale chciała umrzeć godnie - mówi Jadwiga Cichocka. - Poważnie się do tego przygotowała. Czytała pisma Edyty Stein, profesora Tischnera, Świętego Jana od Krzyża, księdza Jana Kaczkowskiego. Najbardziej fascynował ją dziennik konwertytki, holenderskiej Żydówki, Etty Hillesum, która dobrowolnie dała się wywieźć do Auschwitz. Czytała go wielokrotnie.

- Okres choroby nazywała życiem po życiu. Czasem darowanym - mówi Małgosia Rybicka. - Umierała otoczona przyjaciółmi a przede wszystkim otulona wielką miłością Mirka i synów. Janek powiedział: - Mama najpierw uczyła nas jak żyć, a przez ostatnie lata - jak umierać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki