Maciej Stachura: Złoto na jubileusz smakuje szczególnie dobrze

- Co Pan czuje po wywalczeniu w takim stylu złotych medali mistrzostw Polski?

- Brak mi słów. Bardzo pragnęliśmy tego mistrzostwa. Na złoto czekaliśmy już długo, bo sześć lat. Teraz jednak trzeci raz w historii klubu udało nam się sięgnąć po tytuł. Przyznam, że jadąc do Łodzi nie mogliśmy być pewni zwycięstwa. Wierzyłem jednak w tę drużynę, bo wiedziałem, że prezentujemy wysoki poziom. Bardzo dobrze zagraliśmy już półfinał z Lechią Gdańsk, w ekipie wywiązała się swoista chemia. W Łodzi udało się pójść za ciosem.

- Tytuł zdobyty na arcytrudnym terenie w Łodzi smakuje zapewne podwójnie.

- Dokładnie. Jest to stadion, na którym Budowlani nie zwykli ponosić porażek. Dawno już nikt z nimi w Łodzi nie wygrał. Nam jednak udało się odczarować ten obiekt.

- Co może Pan powiedzieć o postawie gdyńskich kibiców?

- Bardzo nam pomogli, byli fantastyczni. Dobrze, że zdecydowali się przyjechać do Łodzi i nas wesprzeć. W tym meczu mieliśmy trudne momenty, na początku graliśmy źle. Nasi kibice jednak, choć było ich wielokrotnie mniej od łódzkich fanów, momentami dopingowali tak, iż byli głośniejsi od gospodarzy. Takie wsparcie uskrzydla zawodników, więc zdobycie mistrzostwa Polski to też po części zasługa gdyńskich kibiców.

- Jakie plany na przyszły sezon? Łatwo może nie być, bo w sporcie obowiązuje zasada "bij mistrza", a Budowlani i Lechia tanio skóry nie sprzedadzą.

- Na razie nie mam głowy, aby o tym myśleć. Teraz świętujemy, dopiero później zaczniemy przygotowywać się do przyszłego sezonu. Myślę, że warto byłoby w nim powalczyć, aby finał odbył się w końcu w Trójmieście.