Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Makuszewski z Lechii Gdańsk szczerze: Mamy dołek i ciężko z niego wyjść [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal
Maciej Makuszewski, kapitan Lechii Gdańsk, żałował straconych punktów z Lechem Poznań i cieszy się, że już w środę będzie okazja do rehabilitacji.

Zmarnowany rzut karny to był kluczowy moment niedzielnego meczu z Lechem Poznań?
Ja tak nie uważam. Teraz każdy będzie obwiniał Grześka Kuświka o to, że nie strzelił tego karnego. To się zdarza w piłce nożnej. Zresztą później też mieliśmy swoje okazje. Wydaje mi się, że to my bardziej chcieliśmy wygrać ten mecz niż Lech. Jeden błąd zaważył na końcowym wyniku. Chcę jednak podkreślić, że graliśmy naprawdę dobre spotkanie. Lech nie mógł za dużo zrobić, bo graliśmy agresywnie i wysoko, ale niestety zawiodła nas skuteczność. Nie ma co załamywać rąk. Jest dołek, ale spotykamy się, rozmawiamy. Każdy na treningu walczy, żeby pomóc drużynie, żeby grać, i nikt nie pęka. Każdy chce wyjść na boisko i walczyć o trzy punkty dla drużyny i tak będzie dalej. Dobrze, że tak szybko gramy z Pogonią [mecz w Szczecinie w środę o godz. 18 - przyp. red.], bo będzie szansa, żeby wygrać, i to będzie dla nas kluczowy moment, bo bardzo potrzebujemy zwycięstwa.

Lepsza gra z Lechem to efekt spotkania wewnątrz drużyny?
Nie tylko. Jesteśmy ludźmi i każdy z nas przeżywa to na swój sposób. To nie jest tak, że wychodzimy na boisko i niech się dzieje co chce. Każdy walczy o to, żeby wygrywać. Mieliśmy serię czterech meczów bez porażki, a teraz przyszła zła passa i nie jest wesoło. Każdy z nas to odczuwa i chcemy wygrać jedno, drugie, trzecie, czwarte spotkanie, bo nas na to stać. Mamy bardzo dobrą drużynę, a na treningach naprawdę każdy daje z siebie maksimum. Tylko przełożyć to na mecz. Uważam, że z Lechem graliśmy bardzo dobre spotkanie, tylko ta skuteczność. Ja też miałem sytuację, mogłem odwrócić losy meczu, ale trafiłem w poprzeczkę, a później po strzale głową w obrońcę, który stał na linii bramkowej. Trochę więcej szczęścia, piłka poleciałaby kilkanaście centymetrów inaczej w jedną albo drugą stronę i to spotkanie mogło zakończyć się dla nas dobrym wynikiem.

W akcji, w której strzeliłeś w poprzeczkę, dym od rac przeszkodził Ci w jakiś sposób?
Mnie nie przeszkadzał, może bardziej bramkarzowi. Wydaje mi się, że w tamtym momencie widoczność była jeszcze niezła, dopiero pogorszyła się pół minuty później. Zresztą obrońca musiał widzieć piłkę, bo ją wybił.

Przegraliście czwarty mecz z rzędu i morale podupada. Jak teraz wyjść z tego dołka?
Każdy z chłopaków czuje to, co się stało, i jest zły. Po meczu wracam do domu i co mam teraz zrobić? Jestem wkurzony, wiem, że dałem z siebie maksa, ale nie idzie, a piłka nie chce wpaść do bramki. Dobrze, że tak szybko jest mecz z Pogonią, bo już następnego dnia moglibyśmy wyjść na boisko i walczyć o punkty, żeby się w końcu odbić. Teraz najbardziej potrzebujemy zwycięstwa, to i morale pójdzie w górę i wróci wiara, że stać nas na bardzo dużo. Ciężko mi teraz mówić, jak to się dzieje, że wpadliśmy w dołek i nie możemy z niego wyjść.

Trener Thomas von Heesen dużo rotuje składem. Ma to wpływ na grę Lechii?
Ciężko mi się do tego odnieść. Wydaje mi się, że każdy mocno pracuje na treningach i chce grać. To jest chyba normalne, że ktoś dostaje szansę, a potem jeszcze kto inny, bo na treningu pracuje bardzo dobrze.

Przed Lechią mecz z Pogonią, z którą w Szczecinie nie przegrała od powrotu do ekstraklasy i tylko raz zremisowała. To ten idealny moment na przełamanie?
Tego nawet nie wiedziałem. Mam z Lechią dobre wspomnienia ze Szczecina i mam nadzieję, że w środowym meczu zostaną podtrzymane. Jednak łatwo nie będzie. Tamte mecze graliśmy w innych momentach, a teraz jesteśmy w dołku. Niezależenie od tego, z kim mielibyśmy grać, to trzeba wyjść na boisko, strzelić jedną, drugą bramkę i zagrać agresywnie. Tak jak z Lechem.

Pogoń chyba też złapała ostatnio lekką zadyszkę?
Każdy zespół w lidze ma lepsze i gorsze momenty. Myślę teraz tylko o mojej drużynie i chcę, żebyśmy już mieli za sobą ten zły okres i przyszły lepsze czasy. Zostały jeszcze cztery mecze do końca roku i trzeba zrobić wszystko, żeby zdobyć w nich jak najwięcej punktów.

Tym bardziej że do czołowej „ósemki” strata wzrosła już do pięciu punktów...
Zgadza się. Musimy zdobyć teraz tyle punktów, ile tylko się da. Potem jak najlepiej przepracować zimę, a te spotkania wiosenne będą kluczowe. Tak jak co roku w Lechii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki