- Podchodzę do tego w taki sposób, że we Wrocławiu możemy zrobić bardzo duży krok, żeby zająć przynajmniej czwarte miejsce na koniec sezonu - mówi Maciej Makuszewski, skrzydłowy Lechii. - Nie ma co ukrywać, że to dla nas bardzo ważne spotkanie. Nie ma Sebastiana Mili i Kuby Wawrzyniaka, ale są inni zawodnicy głodni gry. Chłopacy, którzy siedzą na ławce rezerwowych i grają mniej też chcą dołożyć od siebie jakąś cegiełkę, żeby drużyna była jak najwyżej w tabeli. Został trzy spotkania i zobaczymy czy to będzie historyczny sezon.
Lechia nadal ma problem na lewej obronie i tę pozycję będzie musiał zająć piłkarz, dla którego nie będzie ona nominalną. Być może znowu będzie to Rudinilson, a może tym razem szansę otrzyma ktoś inny.
- Są jakieś przypuszczenia kto będzie grał, ale to zostanie w szatni - uśmiecha się "Maki". - Trzeba się przygotować mentalnie do tego meczu, bo spotkania ze Śląskiem nam nie leżały i ponieślimy dotkliwe i najwyższe porażki w lidze. Mam nadzieję, że się zrewanżujemy i może my teraz wygramy 3:0. Podchodzimy do rywala jednak z pokorą, bo Śląsk też ma duże szanse na puchary. Musimy zagrać konsekwentnie i na swoim pozimie, to będzie szansa na wygranie tego spotkania.
Skrzydłowy biało-zielonych przed sezonem postawił sobie cel 10 goli i 10 asyst.
- Mam sześć goli i chyba sześć asyst. Będzie ciężko zrealizować plan, bo w trzech meczach musiałbym strzelić cztery bramki. Chociaż niczego nie można wykluczać, bo mogę strzelić cztery gole w jednym meczu jak Piech i będę miał spokój. Sytuacje są, tylko muszę je wykorzystywać - zakończył Makuszewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?