Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Grabski: Wierzę, że Gdańsk stanie się wielkim graczem biznesowym

rozm. Anna Mizera-Nowicka
Maciej Grabski
Maciej Grabski Przemek Świderski
Z Maciejem Grabskim, inwestorem Olivia Business Centre, rozmawia Anna Mizera-Nowicka

Spotykamy się dziś w jednym z obiektów Olivia Business Centre, gościnnie w siedzibie Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości, bo powierzchnie biurowe rozeszły się tu na tyle szybko, że dla Pana, czyli samego inwestora, nie starczyło na razie miejsca. To znaczy, że i ta inwestycja dobrze idzie?
Jesteśmy bardzo zadowoleni. OBC to projekt nieporównywalny do innej mojej działalności. Zainwestowaliśmy w Oliwie, bo uwierzyłem, że Gdańsk staje właśnie przed nieprawdopodobną szansą, jakiej nie miał od 300 lat. Zainwestowaliśmy jako długoterminowy inwestor, a nie jak spekulant, który chce kupić, a następnie szybko sprzedać grunt. Inwestuję tu, bo tu się urodziłem, ale także dlatego, że widzę, iż w perspektywie 10 czy 20 lat Gdańsk będzie zupełnie innym miejscem, wróci do korzeni sprzed 300 lat.

Jak Pan to rozumie?
W XVII wieku Gdańsk był dla Polski tak jak Hongkong dla Chin. Eksport i import jednego z największych wówczas państw był realizowany przede wszystkim przez Gdańsk. Drogą transportową była Wisła. Niestety, przyszły zabory i Gdańsk został odcięty od reszty swojego biznesu. Wisła trafiła w ręce trzech zaborców. Gdańsk musiał konkurować z innymi portami w ramach Prus, więc stracił znaczenie. Potem przyszły czasy wojen i komunizmu. Na szczęście w końcu pojawiły się lata 80. i Solidarność. Po latach mamy w Gdańsku wielką portową inwestycję, największą w basenie Morza Bałtyckiego. Za chwilę będą wpływały tu największe statki na świecie. Wracamy więc do korzeni transportowych. Zamiast transportu rzecznego, buduje się dziś autostrada, rozbudowuje lotnisko, trwa przebudowa kolei. Zainwestowaliśmy więc w wieloletni projekt, wierząc, że Gdańsk stanie się wielkim graczem biznesowym w tej części Europy. Szczególnie, że jesteśmy na samej granicy Unii Europejskiej, czyli największego rynku na świecie.

Często podkreśla Pan też potencjał, jaki drzemie tu w edukacji…
Tak. Przecież obok OBC rozbudowuje się Uniwersytet Gdański. Tu będą przyjeżdżać młodzi ludzie. Już dziś rozpoczął się też projekt Olivia Campus, w ramach którego najlepsi studenci współpracują ze środowiskiem biznesowym z OBC. Na razie w programie bierze udział 35 studentów UG ze wszystkich wydziałów. Przygotowano dla nich staże, szkolenia oraz warsztaty. Mamy nadzieję, że potem będzie ich więcej.

Takich argumentów używa Pan, ściągając na Pomorze kolejne zagraniczne firmy?
Tak. Kluczem dla nich jest bezpieczeństwo, zasoby ludzkie i dobre władze lokalne. My to mamy. Oczywiście inwestorzy nie przyjechaliby tu, gdyby nie było powierzchni biurowych, ale te też już mamy i będziemy mieli ich więcej, bo OBC i nasi konkurenci wciąż się rozbudowują.

Na razie w imponującym tempie powstały trzy z siedmiu obiektów OBC. Dalsze prace też będą przebiegać tak szybko?
Zakładam, że tak będzie, chociaż nie chcę na razie podawać żadnych konkretnych dat. OBC to projekt długofalowy. Kolejne inwestycje będą reakcją na sytuację na rynku.
Inwestowanie w biurowce to innowacyjny biznes?
Tak. Choć dziś już trudno to dostrzec. Ale gdy trzy lata temu rozmawiałam z architektami w sprawie OBC, pierwsze co mi doradzali, to bym nie budował takiego centrum. Potem mówiono mi, że jeśli już chcemy koniecznie budować, to budynki relatywnie małe, powstające etapami. A my zdecydowaliśmy się na pierzeję fasad wzdłuż Grunwaldzkiej i zielone patio z fontannami. Dziś widzimy, że powstają miejsca pracy. Mamy kolejne zapytania o możliwość współpracy.

Prowadzi Pan też fundusz inwestycyjny Business Angels Seedfund (BAS), który wspiera młodych przedsiębiorców z innowacyjnymi pomysłami. Skąd pomysł, aby stać się takim "aniołem biznesu"?
W Polsce dużo mówimy o innowacjach. Postanowiłem więc sprawdzić, jak działa ta sfera gospodarki. Wydawało mi się, że tworzymy innowacje, mamy pomysły, ale jednocześnie miałem wątpliwości, czy potrafimy je wdrażać. Na co dzień obserwujemy z przyjaciółmi, jak trudno młodym przedsiębiorcom - innowatorom - wprowadzić na rynek swoje produkty. Bo od pomysłu do wdrożenia jest olbrzymia droga. Włożyłem więc w fundusz BAS swój kapitał i czas, aby pomagać właśnie we wdrażaniu tych pomysłów. Ułatwiamy to poprzez kapitał, ale i wspierając je na etapie sprzedaży.

Działacie od 2007 roku. W tym czasie trafiły do Państwa jakieś pomysły-perełki?
Aby stwierdzić, czy jakiś pomysł to perełka, trzeba przejść cały proces inwestycyjny. Wiedzie on od zgłoszenia pomysłu, poprzez fazę badań i rozwoju, sprawdzenia czy rozwiązanie jest możliwe do opatentowania, czyli czy ma cechy prawdziwej innowacji, a potem przez sam kosztowny proces patentowania. Następnie jest czas próby ognia, czyli sprzedaży, skomercjalizowania przedsięwzięcia. Mamy obecnie dwa czy trzy produkty, które są w trakcie weryfikowania "patentowalności" i "rentowności". Żeby ją udowodnić, trzeba wyjść na rynek zagraniczny, bo w Polsce rynek jest hermetyczny, oczekuje rozwiązań bezpiecznych i sprawdzonych. Do takich innowacje nie należą. Gdy przedsięwzięcia te przejdą przez próbę, być może okażą się perełkami.

Zdradzi Pan, czym się zajmuje choć jedna z tych firm?
Mamy spółkę, która produkuje specjalny sterownik, który zmniejsza zużycie prądu w latarniach na ulicach. To rozwiązanie daje oszczędności rzędu 40 proc. Pierwsze duże partie dostaw właśnie idą do odbiorców brytyjskich. Jeśli się okaże, że ten odbiorca, jeden z największych na świecie gestorów sieci, będzie dalej zamawiał takie ilości, to będziemy mogli powiedzieć, że znaleźliśmy perełkę. Jako ciekawostkę mogę zdradzić, że sterowniki te zainstalowano m.in. na jednym z torów Formuły 1. A początek tej działalności był taki, że naukowiec przyszedł do nas z kartką papieru i pomysłem.

Do którego momentu członkowie BAS są udziałowcami w takiej spółce?

Do momentu, gdy przekonamy się, że biznes funkcjonuje - wtedy sprzedajemy nasze udziały. Albo współpracę wygaszamy, gdy się okaże, że biznes oceniliśmy zbyt optymistycznie, bo patent nie powstanie.

Co założyciele BAS chcą zyskać poprzez swoje działania?
Osobiście marzę, że dzięki temu funduszowi uda nam się powtórzyć sukces, jaki osiągnąłem w Wirtualnej Polsce. Inwestowałem w firmę, która zatrudniała wraz ze mną piąć osób. Po kilku latach było nas kilkaset. Spółka zaczęła generować zyski. Dało mi to przekonanie, że można stworzyć w Polsce, w Gdańsku, dochodowy biznes. Teraz też chciałbym na bardzo wczesnym etapie znaleźć spółkę typu Wirtualna Polska kiedyś, wspomóc ją w rozwoju, sprzedać udziały i zarobić uczciwe i godne pieniądze dla naszych akcjonariuszy.
Co trzeba zrobić, by mając dobry pomysł, przekuć go w sukces?
Najważniejsi są ludzie. Nigdy nie jest tak, że ktoś do funduszu inwestycyjnego typu zalążkowego, jak nasz, przychodzi z gotowym produktem lub dowodem na to, że ma on zagwarantowane miejsce na rynku. My inwestujemy więc w potencjał intelektualny osoby, która do nas przychodzi i wspólnie próbujemy przekuć go w sukces. Po naszej stronie pracuje nad tym doświadczony zespół, nie jedna osoba.

Mówi Pan, że polski rynek nie jest łaskawy dla innowacji. Dlaczego?
Na innowacje zamknięte są przede wszystkim polskie przedsiębiorstwa państwowe, które boją się ryzyka. Dlatego dużą rolę mogą odegrać media, które dziś z jednej strony promują innowacyjność, ale z drugiej chętnie wytkną prezesowi zwłaszcza państwowej firmy, że niepotrzebnie ryzykował, jeśli metoda, która mogła przynieść doskonałe efekty, nie sprawdziła się.

Pan wiele razy ryzykował?
Każda inwestycja, szczególnie w sferze innowacji, to jest ryzyko. Ale potencjalne korzyści sprawiają, że warto to ryzyko podejmować.

Trzeba być odpornym na stres.
Im mniejsze przedsiębiorstwo, tym przedsiębiorcy ciężej pracują i ryzykują swoim osobistym majątkiem. To się wiąże oczywiście ze stresem, ale i brakiem czasu dla dzieci, nieprzespanymi nocami. A u nas w regionie jest ponad 200 tys. takich przedsiębiorstw rodzinnych. Wiem, że nie jest to łatwy kawałek chleba. Oczywiście taka praca daje swobodę i samodzielność, ale płaci się za nią określoną cenę.

Lubi Pan ryzyko?
To immanentna cecha prowadzenia przedsiębiorczości. Ryzyko staram się minimalizować, ale nie jestem w stanie go wykluczyć. Na przykład, prowadząc BAS, ryzyko ograniczamy, tworząc fundusz wspólnie z kilkoma przedsiębiorcami o dużym doświadczeniu.

W biznesie potrzebne jest szczęście?

Ja powtarzam, że mam to szczęście i w życiu zawodowym i prywatnym. Kluczem do sukcesu jest jednak ciężka praca, konsekwencja, a przede wszystkim wsparcie współpracowników.
Jakie jeszcze inwestycje planuje Pan w przyszłości?
W naszym funduszu cały czas szukam kolejnych możliwości inwestycyjnych. Wiem, że będą one związane z Gdańskiem i regionem, bo tu widzę duży potencjał. Teraz jednak skupiamy się na OBC, które jest moim najważniejszym projektem.

Olivia Business Centre i BAS

Olivia Business Centre to największe centrum biznesowe i biurowe w Polsce Północnej, zlokalizowane w centrum aglomeracji, przy głównej arterii łączącej całe Trójmiasto - al. Grunwaldzkiej. Olivia Business Centre to docelowo 120 tys. m kw. nowoczesnej powierzchni biurowej o najwyższym standardzie (klasa A), na działce o powierzchni 3,5 ha.
Budowa rozpoczęła się w grudniu 2011 roku. Ukończone zostały już trzy budynki kompleksu.
Business Angel Seedfund (BAS) jest pierwszym funduszem zalążkowym stworzonym przez aniołów biznesu. Został stworzony przez prywatnych przedsiębiorców, którzy odnieśli sukces tworząc swoje firmy "od zera". Założycielami BAS są Maciej Grabski (dawniej Wirtualna Polska) i Jędrzej Wittchen (Wittchen SA), Maciej Duda (PKM DUDA) i Jacek Kawalec (dawniej Wirtualna Polska).

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Maciej Grabski: Wierzę, że Gdańsk stanie się wielkim graczem biznesowym - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki