Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Surma: Lechia Gdańsk ma we mnie przyjaciela

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Z Łukaszem Surmą, byłym piłkarzem Lechii Gdańsk, obecnie Ruchu Chorzów, rozmawia Paweł Stankiewicz

Będzie miło zagrać znowu na PGE Arenie?

- Dla mnie pobyt w Gdańsku to był w ogóle bardzo ważny okres w życiu. Dzieci w Gdańsku chodziły do szkoły, zostawiłem tu przyjaciół i to dla mnie ważne miejsce i takim pozostanie. Z perspektywy czasu bardzo miło wspominamy z żoną pobyt w tym mieście.

Pozostał sentyment do Lechii?

- Odbudowałem się po nieudanej przygodzie zagranicznej i miałem wtedy różne myśli. Znowu zacząłem czerpać radość z gry w piłkę, a największą za trenera Kafarskiego. Cała Polska o nas mówiła i tego nie zapomnę.

Nie brakuje kibiców, którzy twierdzą, że działacze Lechii popełnili błąd nie podpisując nowego kontraktu z Łukaszem Surmą i że młodzieży przydałby się tak doświadczony piłkarz.

- Ciężko mi to oceniać, bo nie wiem jakby się to wszystko potoczyło. Kiedy odchodziłem, to Lechia bardzo elegancko ze mną postąpiła. Nic nie było za uszami, tylko w cztery oczy usłyszałem, że klub postawi na innych zawodników. Tak to się odbywa i ja to rozumiem. Każdy klub ma prawo do własnej filozofii. Ja też szedłem już w kierunku stabilizacji i myślałem o powrocie do Krakowa. To był optymalny czas. Dałem z siebie dużo przez 4,5 roku. Ostatni rok nie był jednak udany, a ja nie byłem z niego zadowolony pod wieloma względami. To był najgorszy rok ze wszystkich w Gdańsku. I wtedy zastanawiałem się nad swoją przyszłością.

Zarząd Lechii, przed niedzielnym meczem, chce ci podziękować za grę.

- Jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. Nikt do mnie nie dzwonił. Ja przygotowuję się do kolejnego meczu ligowego. Ale Lechia jest dla mnie bardzo ważna i na zawsze będzie miała we mnie przyjaciela. To był mój drugi dom. Miałem mieć pożegnanie w meczu z Barceloną, ale już byłem zawodnikiem Ruchu i nie mogłem przyjechać do Gdańska.

Ruch jest wyżej w tabeli, a Lechia znowu ma problemy na PGE Arenie. Przyjeżdżacie do Gdańska w roli faworyta?

- To są tylko trzy punkty różnicy. Środek tabeli jest mocny. Jagiellonia, Lechia, Ruch, Śląsk czy Zawisza to wyrównane drużyny. Nie można określać faworyta. Jeśli ktoś jest faworytem w tej lidze, to Legia i porażka tej drużyny to niespodzianka. Górnika i Wisły już nie. Brak zaangażowania i odpuszczenie mogą sprawić, że mecz się przegrywa.

Przegraliście 0:6 z Jagiellonią, zmienił się trener i gracie jak odmienieni. Co dało przyjście nowego szkoleniowca?

- Na pewno jest to człowiek szalenie doświadczony. Był kapitanem reprezentacji Czechosłowacji, a teraz jest trenerem. Jego CV mówi samo za siebie. Był piłkarzem wielkiego formatu, a teraz jest dobrym trenerem, to w zawodników jego uwagi muszą wsiąkać. Grzechem byłoby nie skorzystać z doświadczenia nabytego także z boiska. Takich ludzi jest u nas mało i trzeba ich cenić.

Jesteś już na drugim miejscu klasyfikacji piłkarzy, którzy zagrali najwięcej meczów w polskiej ekstraklasie. Zadowolony?

- Podchodzę do tego z pokorą. Mam cele oraz marzenia i nikomu ich nie zdradzę. To zatrzymam dla siebie. Każdy tydzień w piłce może dużo zmienić. Zawsze jest egzamin na boisku. Modlę się o zdrowie. Ktoś powie, że to tylko 20 meczów. Spokojnie. Najważniejsza jest systematyczność i regularne treningi, bardziej regularne niż u innych. Podtrzymanie formy nie bierze się z niczego. W moim wieku to nie jest łatwe.

Ale masz ochotę przegonić Marka Chojnackiego?

- Jak stracę ochotę to przestanę grać w piłkę. A były takie okresy. Teraz gra w piłkę mnie cieszy i idę do przodu.

Strzeliłeś w tym sezonie dwa gole, które dały Ruchowi zwycięstwa. Jest powód do satysfakcji?

- Tak się ułożyło. Cieszę się, że wywalczyłem miejsce w składzie. Początki były trudne, bo szukałem klubu. Jestem za stary, żeby się podniecać. Patrzę krok do przodu co będzie, a nie za tym co było.

W niedzielę na PGE Arenie też chcesz trafić do siatki?

- Mam inne zadania na boisku i dlatego w lidze strzeliłem tylko 23 gole. Ja koncentruję się na tym, aby operować w środkowej strefie boiska. Nie mogę pozwolić sobie na to, żeby być w polu karnym kosztem tego, żeby rywale przeprowadzali swoje akcje środkiem pola. Ja mam inne zadania i muszę je realizować na boisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki