Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Lonka nie żyje. Zbigniew Zakrzewski, prezes Auto-Moto Klubu w Człuchowie: Wypadki były, są i będą [rozmowa]

Piotr Furtak
Piotr Furtak
Na zdjęciu: Łukasz Lonka
Na zdjęciu: Łukasz Lonka
Na temat bezpieczeństwa na torach motocrossowym rozmawiamy ze Zbigniewem Zakrzewskim, byłym zawodnikiem, prezesem Auto-Moto Klubu w Człuchowie

Jak jest z bezpieczeństwem na torze motocrossowym?
Ryzyko zawsze było jest i będzie, bez względu na to, czy ktoś jeździ na motocyklu, czy też kupuje drogi, wyczynowy rower. Ludzie jeżdżą po ekstremalnych ścieżkach i wypadki są nieuniknione. Kogo stać - kupuje quada i jeździ po różnych trasach. Tory motocrossowe są stosunkowo bezpieczne, gdyż muszą być homologowane. Zazwyczaj trzeba ją ponawiać po trzech latach, niekiedy jest przyznawana wyjątkowo - na rok. Organizując oficjalne zawody, tor musi zostać odebrany i dopuszczony do imprezy przez sędziego. On też sprawdza ilu jest sędziów bramkowych, tak zwanych marszali. Na każdym skoku, na każdym niebezpiecznym zakręcie, taki marszal musi stać. W razie upadku sygnalizuje on żółtą chorągwią, o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Zawodnik widząc taką flagę, musi zwolnić. Jeśli marszal macha flagą, nie może oderwać kół od podłoża. Gdyby w takiej sytuacji skoczył - będzie ukarany. Może to być przesunięcie miejsc, doliczenie czasu… - różne są przypadki. Zazwyczaj jednak wszyscy stosują się do zaleceń sędziów bramkowych.

Jak to się zmieniło przez kilkadziesiąt lat, od czasu, gdy to pan ścigał się na torze?
Przede wszystkim zwiększyła się liczba sędziów bramkowych. To naprawdę ma bardzo duży wpływ na bezpieczeństwo. Widzowie lubią oglądać piękne, długie skoki, zanim jednak zawodnik zacznie je wykonywać, musi się bardzo długo szkolić. Oczywiście, nawet najlepszym mogą zdarzyć się błędy. To jest tylko człowiek, to jest tylko motocykl, podłoże, to są różne sytuacje… Ktoś nie wyhamuje, wypadnie z łuku. Podczas skoku wystarczy niewielki błąd - nie tak się wyląduje i może dojść do wypadku. To jest ryzyko wpisane w istotę tego sportu i zawodnicy mają tego pełną świadomość. Każdy kierowca na drodze przecież musi się podporządkować przepisom, zawsze jednak może dojść do wypadku. Moim zdaniem zawody motocrossowe są w tej chwili stosunkowo bezpieczne, wypadki jednak się zdarzają…

CZYTAJ TAKŻE: W sobotę odbędzie się pogrzeb Łukasza Lonki. Zostanie pochowany na cmentarzu we Wrześni

Kojarzy pan tak poważne wypadki, jak ten z udziałem Łukasza Lonki?
Nie tak dawno był wypadek słynnego polskiego żużlowca Tomasza Golloba, kilka lat temu na torze w Człuchowie nasz były już zawodnik Kuba Barczewski, podczas treningu chciał wykonać jeszcze jeden, ostatni skok. Miał upadek, uszkodził śledzionę. Tylko dzięki temu, że w szpitalu w Człuchowie, na szybko wykonano operację - ten młody zawodnik żyje.

Zna pan tor w którym doszło do wypadku z udziałem Łukasz Lonki?
Nie znam tego toru. Nigdy tam nie byłem i nic na jego temat nie mogę powiedzieć. Nawet wiosną odbywały się tam jednak zawody podobne do tych ostatnich, niedzielnych, które były tak tragiczne w skutkach. Zawodnicy crossowi jeżdżą wszędzie, po całym świecie, startują między innymi w Holandii, gdzie tory są bardzo trudne. Zawodnicy wiedzą, po co jadą i co ich może czekać. Są różne sytuacje. Najczęściej zawodnik po upadku wstaje, otrzepuje się i jedzie dalej. Spójrzmy na przykład Roberta Kubicy. On też startował w zawodach na szutrze i nie przewidział wypadku, który na wiele lat przerwał jego karierę w Formule 1.

Mieli umieścić w sieci zdjęcia ciała Emiliano Sali. Dwie osoby stanęły przed sądem w Swindon

Press Association / x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki