Polacy w składzie: Michał Pietrzak, Rafał Omelko, Łukasz Domagała i Grzegorz Sobiński początkowo świętowali swój brązowy sukces. Chwilę później okazało się jeszcze, że zdyskwalifikowani zostali Brytyjczycy, a to znaczyło, że mamy srebro. Niestety, radość biało-czerwonych nie trwała długo. Sędziowie po proteście Czechów dopatrzyli się bowiem incydentów na torze z udziałem naszej sztafety, po czym zdyskwalifikowali Polaków, a na pierwsze miejsce przywrócili Brytyjczyków. Na twarzach naszych zawodników pojawił się smutek i rozczarowanie.
Podopieczni Józefa Lisowskiego walczyli w tym biegu bardzo ambitnie. Dla większości z nich brąz na HME mógł być życiowym sukcesem, a tymczasem występ w Goeteborgu stał się nieprzyjemnym epizodem. Polacy znaleźli się w samym centrum wielkiego zamieszanie, które trwało ponad godzinę.
- Komisja obejrzała dokładnie rywalizację od startu do mety z siedmiu kamer umieszczonych wokół 200-metrowej bieżni i dopatrzyła się dwóch niezgodnych z przepisami incydentów ze strony naszych zawodników wobec Belga oraz Brytyjczyka. Tym samym Wielka Brytania, pierwotnie zdyskwalifikowana, otrzymała złoty medal - powiedział PAP sędzia IAAF Janusz Rozum.
Mocno zawiedziony obrotem wydarzeń w Szwecji mógł być zwłaszcza Łukasz Domagała z AZS AWFiS Gdańsk, który jest specjalistą na dystansie 400 metrów. Jak dotychczas jego największym sukcesem były medale zdobywane na krajowym podwórku. Tym bardziej krążek wywalczony w Goeteborgu mógł stać się świetnym bodźcem do dalszej pracy.
- Łukasz może teraz stracić stypendium, choć będziemy w tej sprawie interweniować. Ten chłopak naprawdę dobrze rokuje. Jestem spokojny o rozwój jego kariery - powiedział "Dziennikowi Bałtyckiemu" Grzegorz Skoczko, kierownik sekcji LA w AZS AWFiS Gdańsk.
Warto jednak przeanalizować inny, równie ważny aspekt. Czy decyzja komisji sędziowskiej, która rzuciła na polską sztafetę wyrok, była rzeczywiście słuszna?
- Moim zdaniem, ta decyzja jest nieadekwatna do tego, co wydarzyło się na bieżni. Brytyjczyk jako pierwszy wykonał ruch ręką w stronę naszego zawodnika, który instynktownie odpowiedział. Nie ma tu mowy o jakimś nieprzepisowym zagraniu z polskiej strony. To była czysto sportowa męska walka - mówi stanowczo Skoczko.
Co więcej, kierownik sekcji LA w AZS AWFiS Gdańsk nie ma wątpliwości, że Polacy zostali tego dnia zwyczajnie oszukani. - Ja bym powiedział, że o ostatecznym rezultacie zadecydowały układy. To była wręcz polityczna decyzja. Podejrzewam, że gdyby na stadionie była obecna Irena Szewińska z MKOl-u, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Zostaliśmy skrzywdzeni - nie kryje Skoczko.
Czy rzeczywiście Polacy mają prawo czuć się skrzywdzeni? Mimo wszystko wydaje się, że błędy biało-czerwonych na bieżni w Goeteborgu nie były na tyle rażące, by pozbawiać naszą sztafetę medalu. Tam toczyła się przecież męska walka…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?