Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie znikąd, czyli skąd się wzięła eurolewica

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
Joshka Fischer w 1983 r. Wtedy był już deputowanym Zielonych do Bundestagu
Joshka Fischer w 1983 r. Wtedy był już deputowanym Zielonych do Bundestagu Bundesarchiv,
W ostatni piątek w „Rejsach” ukazał się tekst „Niemcy na energetycznym rozdrożu”. Materiał dotyczył energetycznych dylematów naszych sąsiadów. Pisząc go, próbowałem dociec również genezy zupełnie niezrozumiałej miłości eurolewicy do rosyjskiej ropy i gazu. Przy tej okazji wspomniałem o Joschce Fischerze, Danielu Cohn-Benditcie i paru innych Zielonych, którzy za młodu otarli się o lewacki terroryzm, a na starość wylądowali na szczycie unijnej drabiny władzy… Po publikacji dostałem kilka e-maili, odebrałem parę telefonów i SMS-ów. Czytelnicy poprosili o szczegóły… Oto one.

Joschka Fischer jest synem „wypędzonego” spod Budapesztu niemieckiego rzeźnika. Zanim został ministrem spraw zagranicznych i wicekanclerzem Republiki Federalnej, imał się różnych zajęć. Nie ukończył gimnazjum, bez powodzenia terminował w zakładzie fotograficznym, próbował być listonoszem i malarzem. Cel w życiu odnalazł 2 czerwca 1967 roku. Tego dnia w Berlinie Zachodnim doszło do zabójstwa bezbronnego studenta Benno Ohnesorga. Mordercą był policjant, który po latach okazał się prowokatorem Stasi.

Świat, jakiego jeszcze nie było

Ta tragedia wstrząsnęła całymi Niemcami. Odmieniła również życie Fischera. 19-letni Joschka postanowił, że zostanie „zawodowym rewolucjonistą”, obali konstytucyjny porządek państwa, a na jego gruzach zbuduje „świat bez wojen i głodu, świat przyjazny wszystkim ludziom, bez względu na narodowość, rasę, czy światopoglądy”.

Za udział w walkach ulicznych Fischer został skazany na sześć dni aresztu… Ten epizod po niemal trzech dekadach o mało nie zwichnął mu kariery. Sprawa wypłynęła w związku z procesem jego przyjaciela Hansa-Joachima Kleina. Były terrorysta Rote Armee Fraktion zeznał, że w mieszkaniu Fischera i Cohn-Bendita nocowali bojownicy RAF. Z kolei Ilich Ramírez Sánchez znany również jako Carlos - wenezuelski terrorysta odpowiedzialny za akcję przeciwko szefom OPEC - twierdził, że Fischer przechowywał odebraną policjantom broń, rzucał cocktaile Mołotowa, kopał leżących funkcjonariuszy i „popierał bohaterską walkę narodu palestyńskiego z izraelskim okupantem aż do ostatecznego zwycięstwa”… Wśród oskarżających Fischera osób znalazła się też dziennikarka Bettina Röhl, córka legendarnej założycielki RAF, Ulriki Meinhof.

Rewolucja z pomocą przyjaciół

Mimo upływu lat ludziom racjonalnie myślącym nadal ciężko zrozumieć, jak to możliwe, że imigrant bez korzeni i wykształcenia, lider organizacji Revolutionärer Kampf (Walka rewolucyjna), aktywista jej zbrojnej komórki PutzGruppe (Oddział Sprzątający) oraz skrajnie lewicowego ruchu Sponti (Spontaniczni) stał się politykiem reprezentującym Niemcy na arenie międzynarodowej? Czy rzeczywiście bez pomocy z zewnątrz ten marksistowski agitator mógł stać się jednym z najbardziej wpływowych i popularnych ludzi w powojennej historii Republiki Federalnej?

Lewackie bojówki, w których wojował młody Joschka, trudniły się nie tylko studiowaniem dzieł Marksa, Engelsa, Lenina, Trockiego i Mao Tse-tunga. Ich aktywiści uczestniczyli też w ulicznych zadymach, podczas których domagali się od „faszystowskiej” władzy poszanowania demokracji i praworządności. Postulowali konieczność odbierania majątków bogatym i zniszczenia imperialistycznego systemu rządzącego światem.

„Spontaniczni” z czasem zaczęli przekuwać hasła w czyny - przejmowali squaty, mieszkania i domy. Instalowali w nich komuny i ośrodki szkoleniowe. Najbardziej zradykalizowane grupy chwyciły za broń - najkrwawszą z nich okazała się RAF, która przez trzy dekady prowadziła z państwem partyzancką wojnę.

Od zadymiarza do luminarza

Bojówkarze z Revolutionärer Kampf byli łagodniejsi od RAF. Do walk z policją używali kamieni, butelek z benzyną i proc. Mimo to „springerowska prasa” nazywała ich „dziećmi Hitlera”, „czerwonymi faszystami” i „marksistowskimi terrorystami”.

18 października 1977 roku, przebywający w stuttgarckim więzieniu Stammheim przywódcy RAF Andreas Baader, Gudrun Ensslin i Jan-Carl Raspe popełnili samobójstwo. Rok wcześniej, w maju, funkcjonariusze służby więziennej znaleźli w celi martwą Ulrike Meinhof. Te wydarzenia ostudziły rewolucyjny zapał Joschki Fischera. W jednym z wywiadów przyznał: „z rewolucjonisty stałem się reformistą, a z lewaka - Zielonym”.

Wielu towarzyszy Fischera uznało tę metamorfozę za przejaw konformizmu, a nawet za zdradę pacyfistycznych ideałów. Ta krytyka ani trochę nie przeszkodziła Joschce w błyskotliwej karierze. W roku 1981 zapisał się do Bündnis 90/Die Grünen (Sojusz 90/Zieloni). Dwa lata później był już deputowanym do Bundestagu. W 1985 roku dostał tekę ministra ochrony środowiska Hesji, a w 1998 objął stanowisko wicekanclerza Niemiec. 12 maja 2000 r. wygłosił słynne przemówienie, w którym dowodził, że Unia powinna stać się w przyszłości federacją.

Po roku 2006 Fischer zajął się zawodowo lobbingiem. Przystąpił do ufundowanej przez George’a Sorosa Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych. Trzy lata później rozpoczął współpracę z austriackim koncernem OMV, który miał wybudować 3300-kilometrowy gazociąg Nabucco, transportujący rosyjski gaz znad Morza Kaspijskiego przez Turcję do Unii Europejskiej.

Czerwony Dany podpala Francję

Życiorysem Daniela Cohn-Bendita, bliskiego przyjaciela i przez pewien czas współlokatora Joschki Fischera, można by obdzielić kilku lewackich zadymiarzy. Jego ojciec był berlińskim prawnikiem, zdeklarowanym ateistą, trockistą i alkoholikiem. Matka pochodziła z Poznania.

Daniel urodził się we Francji, dokąd w obawie przed prześladowaniami w 1933 roku uciekła z Niemiec jego niemiecko-żydowska rodzina. W 1958 r. przeniósł się do Hesji, gdzie w Heppenheim skończył eksperymentalną Odenwaldschule - szkoła ta zasłynęła później aferą, która wybuchła w związku z masowym molestowaniem uczniów przez nauczycieli.

Cohn-Bendit od urodzenia był bezpaństwowcem. Dopiero po dojściu do pełnoletności przyjął obywatelstwo niemieckie - francuskiego zrzekł się, aby uniknąć poboru do wojska. Był więc tak jak Fischer „człowiekiem znikąd”… Podczas studenckiej rewolty mówiono o nim „Dany le Rouge” (Czerwony Dany). On sam siebie charakteryzował jako „anarchistę i marksistę”, którego „celem jest obalenie rządu prezydenta Charlesa de Gaulle’a”.

W roku 1968 Cohn-Bendit założył skrajnie lewicowy ruch o nazwie 22 Marca. W 1978 roku wstąpił do powstającej partii Zielonych. Po raz pierwszy posłem do Parlamentu Europejskiego został w roku 1994. Później zasiadał w nim jeszcze kilkukrotnie - na przemian z niemieckich i francuskich list.

W 2001 roku wspomniana już Bettina Röhl oskarżyła go o pedofilię - jako dowód przytoczyła fragment z jego książki „Le grand bazar”: „W 1972 roku złożyłem podanie o pracę w alternatywnym przedszkolu we Frankfurcie nad Menem. Pracowałem tam ponad 2 lata. Mój ciągły flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich żądania były dla mnie kłopotliwe. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem”. W odpowiedzi na zarzuty Röhl, Cohn-Bendit stwierdził, że przytoczone opisy były jedynie „obrzydliwą prowokacją”, nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością.

Obecnie „zielony Dany” angażuje się w obronę planów Komisji Europejskiej dotyczących uznania energii jądrowej i gazu za przyjazne dla klimatu. Od 2010 r. wspiera inicjatywę Spinelli Group, mającą na celu doprowadzenie do federalizacji Unii Europejskiej - wśród członków tej grupy są także Guy Verhofstadt, Jacques Delors i… Joschka Fischer.

Cudów nie ma

Po zjednoczeniu Niemiec lewacki terroryzm stracił impet. RAF i inne bojówki pozbawione wsparcia sowieckich służb nie były już w stanie walczyć - jak wynika z dokumentów przejętych przez Bundesnachrichtendienst, Stasi dostarczała terrorystom dokumenty i broń, udzielała im schronienia, szkoliła i koordynowała wszystkie zamachy.

Obecną sytuację w Europie trudno oczywiście porównywać ze stanem sprzed kilku dekad. Niemniej „cudowne” kariery „ludzi znikąd”, powinny budzić refleksję. Bo przecież każdy, kto choć trochę interesuje się historią, wie, że w polityce nic nie dzieje się przypadkiem. A tym bardziej nikt przypadkiem nie zostaje dyrektorem Gazpromu lub OMV, ministrem spraw zagranicznych, kanclerzem, wicekanclerzem, europosłem, czy Przewodniczącym Rady Europejskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki