Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotos znowu poza podium?

Patryk Kurkowski
Małgorzata Misiuk (po lewej) i jej koleżanki z Lotosu będą jeszcze walczyć o brąz
Małgorzata Misiuk (po lewej) i jej koleżanki z Lotosu będą jeszcze walczyć o brąz Tomasz Bołt
Doskoczyć do finału nie zdołały, choć niewiele dzieliło je od wyeliminowania CCC Polkowice. Gdyby tego było mało, gdynianki mogą po raz drugi z rzędu zakończyć sezon na czwartym miejscu. W rywalizacji o brąz Lotos przegrywa z Energą Toruń już 0-2. Nasze koszykarki wyczerpały w zupełności margines błędu. Jeśli drużyna Javiera Forta Puente potknie się chociaż raz w najbliższych meczach, podobnie jak przed rokiem, wyląduje tuż za podium. I to będzie klęska.

Że dysponują potencjałem na miarę ścisłej czołówki ligi, udowodniły i w sezonie zasadniczym, ustępując tylko Wiśle Can-Pack Kraków i CCC Polkowice, i w półfinałowej rywalizacji z "Pomarańczowymi". Zresztą biało-żółto-niebieskie jedną nogą były już w finale, ale nie wytrzymały presji i odpadły. Na domiar złego dopiero po pięciu męczących spotkaniach. A już wcześniej, w ćwierćfinale, Lotos rozegrał dodatkowe spotkanie. Inaczej ujmując - w fazie play-off gdynianki rozegrały dotąd maksymalną liczbę meczów.

Niestety, to odbiło się na dyspozycji naszych koszykarek w konfrontacji z Energą. Torunianki, mimo że w pewnym momencie były ze sobą skonfliktowane, odetchnęły, zregenerowały siły (przegrały w półfinale z Wisłą Can-Pack Kraków 0-3) i z doskonałym taktykiem Elmedinem Omaniciem znalazły receptę na Lotos.

"Katarzynki" przygotowały skuteczną obronę strefową, rozbiły też blok defensywny gdynianek. A że dodatkowo w naszym zespole zawiodła rozgrywająca Constance Jinks, to wszystko obróciło się przeciwko ekipie Forta Puente.

Z pewnością nie pomogła też zmiana systemu rozgrywek. Zamiast dwóch meczów u siebie Lotos rozegrał tylko jeden, bo w niedzielę hala była zajęta. Władze Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet zadecydowały, że spotkania będą rozgrywane na przemian, dlatego też drugie starcie rozegrano w Toruniu. A tam biało-żółto-niebieskie tylko przez nieco ponad dziesięć minut kroczyły własnym torem.

- Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Walczyliśmy o całą pulę [finał - przyp. red.] albo o nic. Tak jak w siatkówce - albo wygrasz 3:0, albo przegrasz 2:3. Myślę, że to podcięło naszą drużynę psychicznie. Ale jeszcze zaczekajmy, bo przecież o brąz walka się ciągle toczy, a Energa nie ma jeszcze na swoim koncie trzech wygranych - powiedział Mieczysław Krawczyk, prezes klubu.

W gdyńskim zespole są już niemal pogodzeni z czwartym miejscem, ale zapowiadają jeszcze walkę. Być może, tak jak w półfinale z CCC Polkowice, uda się Lotosowi doprowadzić do meczu nr 5. Na razie w czwartek w Gdyni o godz. 18 odbędzie się trzecia bitwa. Wstęp wolny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki