Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotos Wybrzeże walczyć będzie o ekstraligę

Rafał Rusiecki
Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy - mawiał premier Leszek Miller. Żużlowcy Lotosu Wybrzeże wzięli sobie do serca te słowa. Jeszcze niedawno kompromitującymi wynikami w I lidze doprowadzali swoich kibiców do furii. Teraz, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, znowu mogą namieszać na żużlowej mapie Polski.

Przed ostatnim meczem ze Startem Gniezno trener Stanisław Chomski obawiał się tylko jednego - kondycji swoich podopiecznych. Zatrucia pokarmowego nabawił się bowiem Matej Kus. Poobijany po wcześniejszym spotkaniu był Dawid Stachyra. Renat Gafurow musiał po sobotnim występie w Tarnowie stawić się dzień później w Gdańsku. Jeszcze dłuższą podróż miał Magnus Zetterstroem, który na stadion przy ul. Długie Ogrody wjechał niemal wprost z busa wiozącego go z włoskiego Terenzano.
Udało się. Zawodnicy Chomskiego stanęli na wysokości zadania. Pokazali przy tym, że znowu są drużyną. Mecz ze Startem nie miał jednego bohatera, bo wszyscy dołożyli swoją cegiełkę do zwycięstwa 54:36.
Gdańszczanie przedłużyli tym samym sezon o dwa tygodnie. Wystąpią teraz w barażach o ekstraligę. Pierwszy mecz z Włókniarzem Częstochowa w Gdańsku zaplanowany jest na niedzielę na godz. 17.30.
- W każdej części sezonu stawialiśmy sobie inne cele - wyjaśnia Stanisław Chomski, szkoleniowiec Lotosu Wybrzeża Gdańsk. - Na początku walczyliśmy o awans do czołowej czwórki I ligi. W drugim etapie sezonu zależało nam na tym, aby spisać się jak najlepiej. Jeśli nie udało się awansować bezpośrednio do ekstraligi, to trzeba było skorzystać z okazji walki o baraże. Teraz też chcemy jak najlepiej pojechać w dwumeczu z Włókniarzem. Kto jest faworytem? Oczywiście ekstraligowiec.
Chomski przyznaje jednak, że dwa lata temu Wybrzeże znalazło się w podobnej sytuacji. Wtedy także walczyło w barażach o promocję do żużlowej elity. Rywalem była ekipa z Rzeszowa. Górą, niespodziewanie, okazali się jednak gdańszczanie. Wybrzeże wygrało w Gdańsku 54:37, a w rewanżu przegrało nieznacznie 45:47.
- Szans dwóch zespołów nie chcę oceniać - mówi Krzysztof Jabłoński, który wówczas jeździł w barwach Wybrzeża, a teraz startuje w Gnieźnie. - Niech wygra lepszy.
Rywalizację z Marmą pamiętają dobrze jeszcze Magnus Zetterstroem, Renat Gafurow i Dawid Stachyra. Ten ostatni wspomina ją jednak niezbyt przyjemnie. Reprezentował bowiem rzeszowski klub i w barażach spisał się bardzo słabo (1 punkt i bonus w pierwszym meczu oraz 2 punkty i 2 bonusy w rewanżu).
- Ekstraliga to jest całkiem inna jazda - wyjaśnia Renat Gafurow, jeden z wyróżniających się zawodników Wybrzeża w tym sezonie, jak i w pamiętnych barażach sprzed dwóch lat. - Będziemy się nastawiać jak na mecz z mocną drużyną. Wiemy jednak, że Włókniarz zajął w ekstralidze dopiero siódme miejsce i o mało z niej nie spadł.
Sezon 2010 miał być poświęcony na spokojne odbudowywanie pozycji Wybrzeża. Kibice nie mieliby jednak nic przeciwko, gdyby gdańszczanie szybciej, niż zakładał to zarząd, uzyskali promocję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki