Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotos Wybrzeźe musi gonić Start, a potem go wyprzedzić

Rafał Rusiecki
Grzegorz Mehring
Chociaż to dopiero początek rundy finałowej I ligi, to już możemy mówić o wyjątkowych emocjach. A te będą z pewnością towarzyszyły rywalizacji żużlowców Lotosu Wybrzeża Gdańsk ze Startem Gniezno. Już w niedzielę pierwszy akcent tej konfrontacji na Stadionie im. Zbigniewa Podleckiego w Gdańsku. Początek spotkania o godzinie 17.00.

Obydwie ekipy mają duże ambicje i chcą skorzystać z tej możliwości, że bezpośredni awans do ekstraligi uzyskają dwa zespoły z jej zaplecza. Na razie bliżej tego celu zdają się być jeźdźcy z pierwszej stolicy Polski. Mają w dorobku 10 punktów. W ubiegłą niedzielę dopisali sobie do stanu 2 "oczka" po zwycięstwie nad Polonią Bydgoszcz. Zaskakujące są przede wszystkim jego rozmiary. Gnieźnieńscy żużlowcy wygrali 51:39 i był to ich pierwszy triumf w sezonie nad Gryfami.

Lotos Wybrzeże ma w tej chwili 4 punkty mniej. Nie trudno więc policzyć, że dwa zwycięstwa nad Startem, a co za tym idzie punkt bonusowy, pozwolą tę różnicę odwrócić. A o taki wynik kibice "czarnego sportu" na Pomorzu mogą być spokojni, jeśli ich pupile powtórzą wyczyn z ostatniego spotkania z GTŻ Grudziądz, które wygrali 57:32.

- Życzyłbym sobie, aby ten wynik powtórzyć w meczu ze Startem Gniezno - mówił wówczas Maciej Polny, prezes Lotosu Wybrzeża. - Nie ukrywam, że bardziej obawiamy się Gniezna, a nie Grudziądza, w tej drugiej fazie rozgrywek. Patrzymy do przodu. Musimy zespół Startu dogonić, zrównać się punktami i wyprzedzić. Do tego będziemy teraz dążyli.

Nastroje w całym gdańskim obozie są bojowe. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że rezultaty spotkań ze Startem mogą Lotosowi Wybrzeże otworzyć lub zamknąć drzwi do ekstraligi. - Nasza drużyna spisała się dobrze w meczu z Grudziądzem i to wszystko wygląda dla nas nieźle - zapewnia Mikael Max, szwedzki żużlowiec, który we wspomnianym spotkaniu zdobył 11 punktów.

- Gniezno nie jest łatwym przeciwnikiem, więc zapewne będzie to emocjonujący pojedynek - dodaje Magnus Zetterstroem, rodak Maxa.

Trener Stanisław Chomski zdecydował, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Postawił więc na tych samych podopiecznych, którzy pozytywnie zaskoczyli jego, ale i kibiców, zespołową jazdą przeciwko GTŻ. Na gdańskim torze zobaczymy więc koalicję polsko-szwedzką wspartą Australijczykiem Darcy Wardem.

- Pokazaliśmy pazur w pierwszym meczu fazy finałowej, ale wiemy, że teraz nie będzie łatwo - wyjaśnia Dawid Stachyra, który również pokazał kibicom, że nie zapomniał, jak zdobywa się punkty. - Jesteśmy w takiej sytuacji, że wygrane mecze w domu plus punkty bonusowe niewiele nam dadzą. W grę wchodzi zwycięstwo w Gnieźnie i pokuszenie się o wygraną w Grudziądzu. Po prostu trzeba jechać i wygrywać wszystko.

W nadchodzącą niedzielę żużlowcy nie będą na straconej pozycji, jeśli chodzi o godzinowy "konflikt" z meczem Lechii Gdańsk. Piłkarze wystąpią na PGE Arenie w poniedziałek. Wszyscy sympatycy żużla z Pomorza mogą więc bez problemów zaplanować sobie popołudnie na Stadionie im. Zbigniewa Podleckiego. Na ich doping liczą zresztą sami żużlowcy.

Mecz w Gdańsku będzie przebiegać w cieniu tragedii, do jakiej doszło na torze w Gnieźnie w środę. Podczas treningu młodych zawodników doszło do wypadku. W efekcie odniesionych obrażeń kręgosłupa i głowy tragiczną śmierć poniósł 17-letni adept sportu żużlowego. To kolejny wypadek, który powinien wszystkim przypominać, że w sportach motorowych bezpieczeństwo zawsze musi odgrywać nadrzędną rolę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki