Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotos Wybrzeże jak na obcym torze

Janusz Woźniak
Mimo wsparcia kibiców, żużlowcy Lotosu Wybrzeża przegrali w Gdańsku z Polonią Bydgoszcz
Mimo wsparcia kibiców, żużlowcy Lotosu Wybrzeża przegrali w Gdańsku z Polonią Bydgoszcz Przemek Świderski
Atut własnego toru to w żużlu argument bardzo istotny. Można przegrać na wyjeździe, ponarzekać, że gospodarze przygotowali tor pod siebie, ale jak wytłumaczyć, że w Gdańsku to zawodnicy z Bydgoszczy czuli lepiej warunki torowe? To był jeden z ważnych, ale niejedyny powód dlaczego Polonia wygrała w Gdańsku 47:43.

Niepocieszony po tym meczu był kapitan gospodarzy Tomasz Chrzanowski, który - chociaż bardzo się starał - nie potrafił wygrać wyścigu. W trzech meczach tego sezonu na linie mety ani razu nie przyjechał pierwszy.

- Jasne, że mam do siebie pretensje. Ciągle szukam najlepszych rozwiązań sprzętowych i ciągle daleko jest do tych idealnych rozwiązań na dany mecz, na tor. Z Polonią wcale nie musieliśmy przegrać. Praktycznie każdy z nas zawalił przynajmniej jeden wyścig. Niektórzy, niestety, więcej. A ponieważ te błędy skumulowały się w pierwszej części meczu, to Polonia uzyskała przewagę, której nie potrafiliśmy już odrobić - analizował Chrzanowski.

Nieobecnego Maksimsa Bogdanovsa zastąpił Renat Gafurow, który na piątkowym treningu doznał urazu nogi. Do tego były obawy, że nie będzie chciał zdobyć więcej niż 8 punktów, aby nie zamykać sobie drogi do ewentualnego wypożyczenia do innego klubu.

- Kto tak mówi, ten mnie nie zna - przekonywał po meczu Gafurow. - Dostałem szansę i chciałem pojechać najlepiej jak potrafię. Bez żadnej kalkulacji. Przyznam, że nie do końca wyszło tak jak chciałem - podsumował swój występ.

Nicki Pedersen mógł o sobie powiedzieć, że pojechał jak na mistrza świata przystało, chociaż wyścig, który zakończył na trzecim miejscu, nie powinien mu się zdarzyć. Jednak 18 zdobytych punktów to godny uwagi dorobek, ale też spory uszczerbek dla klubowej kasy. Bo czy mecz przegrany, czy wygrany, za zdobyte indywidualnie punkty trzeba płacić.

Pedersena po raz drugi obserwowaliśmy w Gdańsku. Widać, że jeździ dobrze, ale… pod siebie. Dopiero pod koniec drugiego okrążenia rozgląda się po raz pierwszy, gdzie jest na torze partner z drużyny. Może ci są za słabi, aby za nim nadążyć, ale w niedzielę - w 11 wyścigu - startował w parze z Thomasem Jonassonem. Obaj dobrze wyszli spod taśmy, jechali na 5:1, chociaż za plecami mieli Emila Sajfutdinowa. Pedersen nie przejawiał ochoty do jazdy w parze. Odjechał, a Sajfutdinow objechał Jonassona.

- Kiedy rywalizuje się z kimś takim jak Sajfutdinow, to trzeba przed nim uciekać, a nie oglądać się na kolegę z zespołu - skomentował swój punkt widzenia z 11 wyścigu Pedersen.

Porażka z Polonią to sygnał, jak trudno będzie ekipie trenera Stanisława Chomskiego walczyć o utrzymanie w ekstralidze. Trudniejsze mecze dopiero przed nią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki